Nie wolno ci spocząć

Maciej Rajfur

GN 27/2020 |

publikacja 11.09.2020 21:46

Po prawie 80 latach od rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego papież Franciszek zatwierdził dekret o cudzie za wstawiennictwem o. Franciszka Marii od Krzyża Jordana. Rodzina salwatoriańska cierpliwie czeka na wyniesienie na ołtarze swojego założyciela… karmiąc ludzi nie tylko żółtym serem.

Ojciec Franciszek Maria od Krzyża Jordan. To on wzniecił salwatoriańską iskrę, która dzisiaj zapala świat. Archiwum polskiej prowincji salwatorianów Ojciec Franciszek Maria od Krzyża Jordan. To on wzniecił salwatoriańską iskrę, która dzisiaj zapala świat.

Takie duże zgromadzenie, a założyciel jeszcze nie jest świętym? To chyba coś znaczy… – żartuję w obecności zaprzyjaźnionych kapłanów z Towarzystwa Boskiego Zbawiciela.

– Pewnie, że znaczy! Kto ma tak wielki przywilej, by uczestniczyć w beatyfikacji założyciela? Franciszkanie, salezjanie, jezuici czy dominikanie nie mieli szans. A my raczej dożyjemy! – uśmiecha się ks. Łukasz Anioł SDS z Salwatoriańskiego Ośrodka Powołań. W jego słowach czuć zdrowe poczucie humoru, ale zarazem głęboką prawdę. Wyczekana beatyfikacja o. Franciszka Jordana może stać się punktem zwrotnym zarówno dla zgromadzenia męskiego, jak i żeńskiego. Zwłaszcza że w tym roku obchodzimy 120 lat obecności i posługi salwatorianów w Polsce.

Niestrudzony i wierny

Od młodości czuł się wezwany do założenia zgromadzenia zakonnego, którego celem byłoby głoszenie Ewangelii całemu światu, w każdy możliwy sposób. Już za jego życia dzieło uzyskało aprobatę Stolicy Apostolskiej. Jan Chrzciciel Jordan, urodzony w 1848 roku w Gurtweil w Niemczech, napotkał w życiu wiele trudności, ale nie poddał się w swojej misji, której przyświecały słowa z Ewangelii według św. Jana: „To jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”. – Dla Jordana ten fragment stał się natchnieniem i motorem napędowym jego apostolskiej gorliwości – mówi ks. Józef Figiel SDS, prowincjał Polskiej Prowincji Towarzystwa Boskiego Zbawiciela. Podkreśla, że ojca założyciela cechowała wierność do samego końca swojemu powołaniu. Mimo przeszkód, takich jak bieda czy początkowe zastrzeżenia nawet Stolicy Apostolskiej, nie zrezygnował ze swojego celu. A przy tym, co dzisiaj szczególnie istotne, zachował pełne posłuszeństwo Kościołowi, którego autorytet był dla niego najważniejszy. – W tym zapale docierania z Ewangelią do wszystkich uczył się prawie każdego języka, z jakim miał do czynienia. Znał podstawy kilkudziesięciu. W jego zapiskach spotykane są nawet polskie słowa – opowiada ks. Figiel.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.