Pandemia zamyka szkoły

Beata Zajączkowska

GN 26/2020 |

publikacja 25.06.2020 00:00

Epidemia dziesiątkuje szkoły katolickie we Włoszech. Co najmniej jedna trzecia z nich nie wznowi po wakacjach działalności. Pozbawionych dochodów rodziców nie stać na opłacenie czesnego.

18 czerwca przed włoskim parlamentem ustawiono szkolne plecaki. W taki sposób nauczyciele oraz rodzice uczniów szkół prywatnych, w tym katolickich, domagali się zwiększenia pomocy finansowej dla tych placówek. Alessandra Tarantino /AP/East news 18 czerwca przed włoskim parlamentem ustawiono szkolne plecaki. W taki sposób nauczyciele oraz rodzice uczniów szkół prywatnych, w tym katolickich, domagali się zwiększenia pomocy finansowej dla tych placówek.

Czy koronawirus zniszczy prywatne szkolnictwo we Włoszech? Takie pytanie coraz częściej zadają sobie nie tylko dyrektorzy 12,5 tys. takich szkół (7955 z nich to placówki katolickie), ale i rodzice 900 tys. uczęszczających do nich uczniów. Przed tym problemem stają również władze szkół żydowskich, wskazując, że sposób, w jaki państwo obchodzi się ze szkolnictwem wyznaniowym, jest naruszeniem włoskiej konstytucji.

Nauczyciele robią raban

– Ustawa zasadnicza gwarantuje wolność edukacji, a prawo z 2000 r. wprowadza równouprawnienie szkół wyznaniowych. Jest ono jednak martwą literą. Aktualnie szkoły niepaństwowe mogą liczyć co najwyżej na 10 proc. środków, które są przeznaczane na uczniów szkół państwowych – zauważa Gigi De Palo, przewodniczący Forum Rodzin. Te dysproporcje pogłębiła pandemia i wprowadzona wraz z nią tarcza antykryzysowa dyskryminująca szkoły prywatne. Rząd przeznaczył 1,5 mld euro na pomoc dla placówek państwowych. Minimalne wsparcie dla prywatnych pojawiło się dopiero po strajku nauczycieli tych placówek, którzy w czasie pandemii na dwa dni przerwali zajęcia zdalne, robiąc „edukacyjny raban”. Najpierw minister edukacji Lucia Azzolina z Ruchu Pięciu Gwiazd przeznaczyła 80 mln euro na pokrycie czesnego w prywatnych przedszkolach. W kolejnym projekcie dołożono 70 mln euro. Forum Rodzin szybko przeliczyło te kwoty. Okazało się, że za każdego z 866 805 uczniów wypadło 155,74 euro, czyli mniej niż połowa kwoty miesięcznego czesnego. „Nie możemy być dalej niewidzialni dla państwa. Potrzeba więcej odwagi, a mniej ideologii” – napisali strajkujący nauczyciele w apelu do ministrów edukacji i finansów, dodając, że bez szkół prywatnych Włochy sobie nie poradzą. Szacuje się, że gdyby uczniowie jednej trzeciej katolickich szkół mieli przejść do państwowych placówek, to zabrakłoby tam dla nich miejsca. Ponadto państwo musiałoby wydać na nich o 1,6 mld rocznie więcej niż obecnie. Członkowie 50 stowarzyszeń edukacyjnych domagają się od populistyczno-lewicowego rządu premiera Giuseppe Contego jednorazowego bonusu rodzinnego w wysokości 1500 euro, co pomogłoby pokryć czesne za czas pandemii.

Dostępne jest 24% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.