Szary Dom – wiele barw

Agata Puścikowska

GN 23/2020 |

publikacja 04.06.2020 00:00

Był schronieniem dla ofiar wojny, ośrodkiem konspiracji, a także domem dla wielu wybitnych ludzi, wśród nich pierwszej Polki generała i papieża Polaka.

Szary Dom powstał w latach 1930–1934. tomasz gołąb /foto gość Szary Dom powstał w latach 1930–1934.

Szary Dom Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego przy Wiślanej na Powiślu dawał podczas wojny schronienie Żydom, był zapleczem dla Wojskowej Służby Kobiet. Tu się gotowało dla tysięcy głodnych i nauczało tajnie setki uczniów. To również miejsce, w którym mieszkali wielcy i święci. Klasztor – fenomen na skalę Europy.

Święte(j) Powiśle

Ulicami warszawskiego Powiśla jeszcze nie tak dawno chodziła święta, kanonizowana przez innego świętego, Jana Pawła II. Obydwoje związani byli z Szarym Domem, który powstał dzięki staraniom tej pierwszej.

Święta Urszula, bo o niej mowa, czyli hrabianka Julia Ledóchowska, urodziła się w 1865 roku w Austrii w rodzinie polsko-szwajcarsko-niemieckiej. Była gruntownie wykształcona i uzdolniona: świetnie malowała, pobierała lekcje od ucznia Jana Matejki. Gdy miała 21 lat, wstąpiła do krakowskich urszulanek. Przybrała imię Urszula. Już jako zakonnica namalowała kilkanaście obrazów, z których jeden – Niepokalane Poczęcie – wisi dziś w kaplicy Szarego Domu. – Po latach słusznie nazwano ją matką polskiej niepodległości – mówi s. Małgorzata Krupecka SJK, rzeczniczka prasowa zgromadzenia. – Wykorzystywała koneksje, obycie, znajomość dziesięciu języków, i jeszcze w czasie zaborów umiała zainteresować sprawami Polski nawet bardzo znane postaci w wielu krajach.

W 1920 roku powróciła do odrodzonej ojczyzny. W tym czasie Kościół zatwierdził założone przez nią Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. W nowoczesny sposób zaczyna się opiekować najbiedniejszymi, zaniedbanymi intelektualnie i moralnie. Matka Urszula działa w myśl zasady: „Moją polityką jest miłość”. Uruchamia drukarnię, wydaje czasopisma, występuje w Polskim Radiu, pisze powieści dla dzieci. Jako doskonały pedagog inicjuje akcje znacznie wyprzedzające jej czasy, między innymi żeński wolontariat do pracy wychowawczo-społecznej. W Warszawie natomiast rozpoczyna budowę nowoczesnego gmachu, przeznaczonego dla studentek na internat. Dom budowany w latach 1930–1934 staje się również domem dla sióstr.

Siostra Małgorzata Krupecka SJK, rzeczniczka prasowa zgromadzenia.   TOMASZ GOŁĄB /FOTO GOŚĆ Siostra Małgorzata Krupecka SJK, rzeczniczka prasowa zgromadzenia.

– Matka Urszula zmarła w Rzymie 29 maja 1939 roku. Trumna z jej ciałem została przywieziona do Polski dopiero 50 lat później. Spoczęła w Pniewach. Nasza założycielka została beatyfikowana w Poznaniu 20 czerwca 1983 roku, natomiast kanonizowana 18 maja 2003 roku – opowiada s. Małgorzata, która od lat z pasją bada historię i duchowość zgromadzenia.

Wojna!

Pierwsze studentki – których liczba dochodziła nawet do 150 – pojawiły się już w 1931 roku. Urszulanki prowadziły także na terenie gmachu bezpłatną świetlicę z dożywianiem dla okolicznych dzieci. Opiekowały się też bezrobotnymi mieszkańcami Powiśla.

Dynamiczny rozwój zgromadzenia przerwała wojna. Już we wrześniu 1939 roku dom zapełnił się uchodźcami, którzy u urszulanek znaleźli schronienie. Przełożona generalna, matka Pia Leśniewska, po latach pisała: „Miałyśmy wszystkie jakąś bezgraniczną ufność w Bogu, prawie pewność, że dom ocaleje. Na alarmy lotnicze, o ile bombardowania były silne, schodziłyśmy do kaplicy, żeby dodać otuchy sobie (...). Szczególnie pamiętny był dzień, w którym na taras spadł ogromny odłamek szrapnela. (...) Dom zachwiał się, pochylił w jedną i drugą stronę i znowu przysiadł. Wszystkie szyby wyleciały, ale nikt nie poniósł szkody”.

We wrześniu 1939 roku z urszulankami skontaktowały się franciszkanki służebnice Krzyża z Lasek: ich dom w Warszawie został rozbity, a ciężko ranna matka Elżbieta Róża Czacka, ich niewidoma założycielka, potrzebowała pomocy. Franciszkanki były bez dachu nad głową. Urszulanki przyjęły je do siebie, a matkę Czacką doskonale, mimo wojennych warunków, zoperowała... urszulanka, s. dr Zofia Wojno – świetna okulistka. Doktor Wojno zresztą w czasie powstania warszawskiego odegra w Szarym Domu wielką rolę. Poprowadzi szpital powstańczy i uratuje setki rannych.

A skąd w ogóle nazwa Szary Dom? – Warszawianie zaczęli tak nazywać budynek po pierwsze ze względu na jego kolor, po drugie – ze względu na kolor naszych habitów – tłumaczy siostra Krupecka.

Pełna konspiracja

Urszulanki zdecydowały się na uruchomienie tajnego nauczania na poziomie licealnym i wyższym. W latach 1942–1944 prowadziły Liceum Pedagogiczne, dzięki czemu kilkadziesiąt abiturientek mogło rozpocząć studia natychmiast po reaktywowaniu wyższych uczelni. Prowadziły także Roczny Kurs Pedagogiczny. Na terenie domu odbywały się wykłady tajnych uniwersytetów: Warszawskiego, Ziem Zachodnich i Wolnej Wszechnicy Polskiej.

Siostry były zaangażowane w pomoc Żydom. Ukrywały prześladowanych na terenie Szarego Domu i w innych urszulańskich placówkach. Siostra Andrzeja Górska z ramienia przełożonej była wyznaczona do pomocy Żydom i robiła to z brawurową wręcz odwagą. Wraz z siostrami szukała schronienia dla dzieci, wyprowadzała je z getta, załatwiała papiery aryjskie czy inne potrzebne dokumenty, np. fikcyjne metryki chrztu. – Przy ostatnim chłopcu oddanym siostrom pod gettem, chwilę przed powstaniem, siostry znalazły przyczepioną kartkę: „Należę do przywódców naszego powstania – weźcie go pod swoją opiekę, niech przynajmniej ocaleje ten mój pierworodny. Ojciec”. Tego chłopca nazwały siostry Andrzejkiem, a gdy zaczynał mówić, dla usprawiedliwienia jego niesłowiańskiej urody uczyły go: „Ja jestem Andrzej, Hiszpan”. Dziecko przeżyło, zostało po wojnie oddane rodzinie – opowiada siostra Małgorzata.

W trudnych czasach wojennych walką było też żywienie ludności. Do furty zgłaszało się coraz więcej głodnych. – Siostry uruchomiły więc duży piec piekarski i wystarały się o urzędowe pozwolenie na wypiek chleba na kartki dla całego Powiśla. Nie dostawały zapłaty, ale otrzymywały urzędowe przydziały mąki. Pracowały na trzy zmiany – opowiada s. Małgorzata. – Obok chleba kartkowego przyjmowały białą mąkę, dzięki temu mogły do okolicznych sklepów dostarczać białe bułki. Mieszkańcy Powiśla jeszcze po wojnie dobre białe bułki nazywali „urszulankami”.

Co ciekawe, wszystkie powyższe działania odbywały się niemal pod nosem Niemców, którzy zamieszkali w jednym ze skrzydeł domu i przejęli część własności urszulańskiej na mieszkania dla telefonistek z Hitlerjugend. – Mimo tego siostry współpracowały z Wojskową Służbą Kobiet przy Komendzie Głównej ZWZ-AK. Jej inicjatorką i komendantką była płk Maria Wittek. Miała ona w Szarym Domu swoją centralę, a zarazem mieszkanie. Cztery urszulanki były w ścisłym szefostwie WSK – opowiada s. Krupecka.

Powstanie

Jednymi z pierwszych ofiar powstania warszawskiego były cztery urszulanki szare: sanitariuszki Wojskowej Służby Kobiet Obwodu I AK Śródmieście. Zginęły w pierwszej lub drugiej godzinie walk. Siostry: 29-letnia Teresa Bagińska, 39-letnia Ancilla Ostoja-Chodkowska, 28-letnia Dolores Hüsnü-Deymer (pół-Turczynka, córka tureckiego komunisty!) oraz 23-letnia postulantka Jadwiga Frankowska wraz z szefową patrolu 34-letnią siostrą Janą Płaską – wybiegły z Szarego Domu, by ratować rannych. Miały opaski Czerwonego Krzyża na rękawach. Mimo to Niemcy bestialsko zaatakowali bezbronne kobiety.

Siostra Stanisława Czekanowska po latach opisywała: „Niemcy (...) zaczęli obrzucać je granatami ręcznymi zza muru uniwersytetu. (...) Rzucili około 30 granatów. Przy najmniejszym poruszeniu głowy czy ręki padał nowy pocisk”. Jedynie siostra Płaska z trudem wydostała się z ostrzelanego miejsca. Zwłok poległych sióstr nie udało się zabrać i pochować. – Ze względu na wojenną zawieruchę ich pogrzeb mógł się odbyć dopiero 7 maja 1945 roku – opowiada s. Krupecka. – Natomiast bohaterska siostra Jana, mimo że otrzymała 17 ran, w tym wiele ciężkich, przeżyła wojnę. Zmarła dopiero w 2006 roku, w wieku 96 lat.

Poległe urszulanki odznaczone zostały Krzyżem Walecznych, Medalem Wojska i Krzyżem Armii Krajowej.

Po wojnie

Żelbetonowa konstrukcja Szarego Domu przetrwała wojnę, mimo że mury strawił pożar. W styczniu 1945 roku urszulanki powróciły do Warszawy, ale nowe władze bynajmniej nie pomagały. 12 czerwca 1945 roku w kronice domu siostry zanotowały: „Wciąż nie możemy uzyskać pozwolenia na legalny remont naszego domu”. Nie czekając więc, same remontowały budynek, mimo że zdobycie materiałów budowlanych graniczyło z cudem. Wtedy też mieszkańcy Powiśla przynieśli siostrom przestrzeloną figurę Matki Bożej. Znaleziona w ruinach, prawdopodobnie pochodziła ze zburzonego pobliskiego kościoła salezjanów. Figura do dziś stoi na balkonie pierwszego piętra Szarego Domu.

Dziś w kaplicy sióstr znajdują się relikwie zarówno założycielki urszulanek szarych, jak i papieża Polaka.   tomasz gołąb /foto gość Dziś w kaplicy sióstr znajdują się relikwie zarówno założycielki urszulanek szarych, jak i papieża Polaka.

Siostry już w grudniu 1945 roku reaktywowały internat akademicki. Zakonna kaplica znów służyła jako miejsce rekolekcji i dni skupienia. Od 1947 roku zaczęło funkcjonować przedszkole dla 70 dzieci. Siostry prowadziły też m.in. kuchnię Stołecznego Komitetu Opieki Społecznej dla ok. 700 osób. – Niestety, w sierpniu 1954 roku władze upaństwowiły internat akademicki. Zabrały wówczas urszulankom sporą część głównego skrzydła Szarego Domu – opowiada siostra Krupecka. – Dopiero dzięki zmianom ustrojowym pod koniec lat osiemdziesiątych udało się odzyskać zagarnięte pomieszczenia.

Mieszkańcy Domu

Fenomen Szarego Domu to również jego goście. Wiele razy bywał tu prymas August Hlond, ostatni raz 13 października 1948 roku. Częstym bywalcem był kard. Stefan Wyszyński. Na spotkaniach literackich pojawiało się wielu pisarzy, chociażby Jerzy Zawieyski czy Antoni Gołubiew.

Pod opieką urszulanek mieszkali na terenie klasztoru: ks. Jan Zieja, wielki kapelan powstańczy, ks. Bronisław Bozowski, zwany duszpasterzem chuliganów, harcmistrzyni Hanka Zawadzka, siostra Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”, Teresa Strzembosz, założycielka Domu Samotnej Matki w Chylicach. Tu przez lata mieszkał też prof. Stefan Swieżawski – słynny historyk filozofii.

– Do śmierci mieszkała u nas również płk Maria Wittek, która w 1991 roku – jako pierwsza w historii Polski kobieta – otrzymała awans na generała brygady. Stało się to właśnie w naszym klasztorze – opowiada siostra Krupecka. Generał Wittek zmarła sześć lat później.

Najbardziej znany gość domu to jednak święty Jan Paweł II. Jeszcze jako Karol Wojtyła od 1955 roku traktował dom urszulanek jako swoje mieszkanie w stolicy. Stąd 3 października 1978 roku wyjechał do Rzymu na konklawe, podczas którego 16 października został wybrany na papieża. – Jako papież odwiedził nas 11 czerwca 1999 roku, po poświęceniu położonego po sąsiedzku gmachu nowej Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Pokój, w którym regularnie nocował, zachowałyśmy bez większych zmian – opowiada siostra Małgorzata. – W gablotach można obejrzeć przedmioty związane z Ojcem Świętym i ofiarowane przez niego pamiątki, między innymi sutannę i buty.

Co ciekawe, ów pokój w pobliżu kaplicy, zwany teraz papieskim, zamieszkiwała w latach 30. właśnie święta Urszula.

Dziś w kaplicy sióstr znajdują się relikwie zarówno założycielki urszulanek szarych, jak i papieża Polaka. A urszulanki, jak pięćdziesiąt i jak sto lat temu, służą społeczeństwu. Na terenie Szarego Domu działa przedszkole, siostry katechizują, opiekują się potrzebującymi. I modlą się za ojczyznę.•

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.