Andrea Bocelli: Kiedy odkryłem, że jestem zakażony, wskoczyłem do basenu

baja /Corriere della Sera

publikacja 27.05.2020 08:52

Artysta zgłosił się do centrum krwiodawstwa w szpitalu Cisanello w Pizie, aby oddać osocze do badań w leczeniu chorych na COVID-19.

Andrea Bocelli: Kiedy odkryłem, że jestem zakażony, wskoczyłem do basenu Corriere della Sera /FB Mimo że artysta przeszedł chorobę niemal bezobjawowo, podzielił się swoimi trudnymi emocjami: "To był koszmar, miałem poczucie, że nie panuję nad niczym. Miałem nadzieję, że zaraz się obudzę. Ten wirus powalił na kolana cały świat, a ja do dzisiaj nie potrafię tego zrozumieć, przetrawić tej katastrofy".

Andrea Bocelli opowiada mediolańskiemu dziennikowi "Corriere della Sera": "Moje doświadczenie z koronawirusem? Normalnie »tragedia«. Zaraziliśmy się wszyscy w rodzinie, mieliśmy gorączkę, choć niewielką, ale kichaliśmy i kaszleliśmy" - zdradza sławny tenor.

Śpiewakowi z Lajatico, małej miejscowości w prowincji Piza, który stał się międzynarodową gwiazdą, udało się pokonać koronawirusa razem z rodziną, bez żadnych konsekwencji. Opowiadał o tym po wyjściu z centrum krwiodawstwa przy szpitalu Cisanello w Pizie, gdzie oddał osocze, bogate w antyciała, które będą przydatne w walce przeciwko COVID-19. Artysta przyłączył się do eksperymentu prowadzonego przez oddział chorób zakaźnych w Pizie (oddział wdrażał go jako pionier we Włoszech), pod kierownictwem prof. Francesco Menichettiego, w badaniach nad pacjentami chorymi na COVID-19, którym podaje się osocze ozdrowieńców. Uczestniczy w nim także żona Andrei Bocellego - Veronica.

"Zrobiłem wymaz i okazało się, że jestem zarażony. Mówiąc szczerze, kiedy to odkryłem, a było to 10 marca, wskoczyłem do basenu, bo czułem się dobrze" - opowiada dziennikarzom. Objawy były lekkie, a potem okazało się, że inni krewni są także zakażeni. "Ale mieli tylko niewysokie gorączki - 37,2, 37,3 stopnia" - mówi.

Dlatego chętnie wraz z żoną włączył się w działania prof. Menichettiego.