Żywności nie zabraknie, wody tak

GN 19/2020 |

publikacja 07.05.2020 00:00

O zagrożeniu niedoborami żywności z powodu suszy, wpływie koronawirusa na produkcję rolną oraz o braku wody mówi minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski.

Żywności nie zabraknie, wody tak Andrzej Hulimka /Forum

Bogumił Łoziński: W Polsce może zabraknąć żywności z powodu suszy?

Minister J. K. Ardanowski: Nie ma takich przesłanek. Nawet jeśli susza spowoduje obniżenie zbiorów, a o tym zadecyduje dopiero maj. Jeśli spadną deszcze, może się okazać, że obecne tendencje zostaną zniwelowane. Nie ma więc podstaw, abyśmy mieli martwić się o brak żywności w Polsce.

Jednak może być jej znacznie mniej.

Nie sądzę. Polska jest krajem o dużej powierzchni, różnych obszarach klimatycznych oraz glebowych i nie zdarzyło się do tej pory, aby jakieś zjawisko przyrodnicze, nawet tak dokuczliwe jak susza, wystąpiło na terenie całej Polski. Po drugie, mamy duże nadwyżki. Do tej pory problemem było, jak wyeksportować znaczny nadmiar żywności, w niektórych działach nawet więcej niż połowę. Na przykład eksportowaliśmy 85 procent mięsa wołowego czy ok. 60 procent drobiu. Nawet jeśli zbiory okażą się gorsze, to po prostu będziemy zmniejszać eksport, a żywności dla Polek i Polaków nie zabraknie.

Hydrolodzy podają jednak, że susza dotyka prawie całej Polski. Na obszarze 90 procent kraju poziom wilgotności gleby jest poniżej 40 procent, a więc bardzo niski.

Susza jest realna i nikt tego zagrożenia nie bagatelizuje. U nas generalnie wpływ na rolnictwo mają deszcze majowe. Jest nawet takie powiedzenie: „Suchy kwiecień, mokry maj, będzie zboże jako gaj”. Oczywiście obserwujemy pogarszanie się warunków wodnych nie tylko w poziomie rzek, ale także w glebach. Jednak ilość wody dostępnej w glebach zależy od wielu czynników, nie tylko od opadów, ale także od struktury gleb, wielkości podsiąkania, a także od umiejętności rolnika. Chodzi np. o odpowiednie nawożenie, dużą ilość substancji organicznej, która jest przetwarzana na próchnicę, kwasowość gleby, przerwanie parowania. Większość rolników to rozumie. Stosuje m.in. płodozmian na konkretnym polu, międzyplony, poplony. Bardzo dużo rolników zasiało zboża ozime, które są odporniejsze na wiosenne niedobory wilgotności. W tym roku wielu z nich ze względu na brak śniegu i niskich temperatur bardzo wcześnie siało zboża, nawet w lutym. Oni nie doświadczają obecnie jakichś wyraźnych skutków suszy. Natomiast jeśli rolnik czeka z przerwaniem parowania poprzez włókowanie, bronowanie czy inne zabiegi, a prace na polu zaczyna bardzo późno, w kwietniu czy na początku maja, by siać kukurydzę, to sam prowokuje problem. Jego późniejsze narzekanie, że gleba jest wysuszona, raczej świadczy o nim niż o zjawiskach przyrodniczych.

Epidemia koronawirusa uderza w kondycję rolnictwa?

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.