Niewidzialni

Beata Zajączkowska

Pandemia nie zatrzymała prześladowania chrześcijan sprawiła jedynie, że ich dramat stał się jeszcze bardziej niewidzialny.

Niewidzialni

Koronawirus dotarł już chyba do wszystkich zakątków świata. I choć pandemia jest ogromnym problemem, to paradoksalnie dla mieszkańców wielu krajów nie najpoważniejszym. Z europejskiej perspektywy wręcz trudno w to uwierzyć. A jednak istnieją większe problemy, które codziennie dotykają nie garstkę, ale miliony ludzi. Ludzi niewidzialnych, bo ich losem nie jesteśmy zupełnie zainteresowani i obecna epidemia to potwierdza.

Największym problemem jest dla nich brak dostępu do czystej wody, brak możliwości jej zagotowania, niewystarczająca liczba punktów poboru, brak podstawowej opieki medycznej i żywności, a przy tym wszystkim brak bezpieczeństwa. Myślę o ludziach, którzy żyją w krajach, gdzie pandemia niestety nie wygasiła wojen i toczących się konfliktów, milionach uchodźców w tym czasie jeszcze bardziej pozostawionych na pastwę losu i chrześcijanach, którzy każdego dnia cierpią prześladowanie, tylko dlatego że wierzą w Jezusa.

Przykładem mogą być kraje Sahelu, gdzie, jak alarmuje pracujący w Nigrze ks.  Mauro Armanino, obostrzenia sanitarne sprawiły, że instytucje państwa w tym regionie stały się jeszcze mniej obecne, co bezpardonowo wykorzystują islamscy terroryści, którzy zastraszają ludzi, sieją śmierć i terror, a na celownik biorą szczególnie kościoły i szkoły. W obawie o swe życie tylko z Burkina Faso każdego dnia ucieka co najmniej 4 tys. ludzi. „Siejąc strach zupełnie modyfikują styl życia mieszkańców Sahelu i codzienne wybory przerażonych ludzi. Ich głównym celem jest totalne wykorzenienie chrześcijaństwa” – podkreśla ks. Armanino. W obawie przed atakami wspólna modlitwa coraz częściej organizowana jest w ukryciu, tylko w gronie naprawdę zaufanych osób. Jeszcze chwila naszego egoistycznego niewidzenia i niereagowania i będzie za późno. Władzę w regionie przejmą terrorystyczne grupy islamskie.

Czy chociażby dramat irackich chrześcijan wygnanych przez islamistów ze swych domów i brutalnie mordowanych, nad losem których przez lata wylewaliśmy krokodyle łzy, niczego nas nie nauczył? Czy tak powinno wyglądać życie podczas pandemii, zmieniać sytuację zagrożenia w wyrok śmierci? Wielu powtarza, że świat po pandemii nie będzie już taki sam. Pytanie jednak, czy będzie lepszy, czy jak podkreśla w swym liście do przyjaciół Michel Houellebecq, znacznie gorszy bo „jedyne, co zmieni pandemia, to przyspieszy te zjawiska, z którymi już wcześniej mieliśmy do czynienia”. Oby tak się nie stało. Warto się nad tym zastanowić.