Świadectwo s. Marty Łacnej

Redakcja

publikacja 05.05.2020 13:50

Jej rodzice, czekając długo na potomstwo, obiecali Bogu, że jeśli ich dzieci w przyszłości zechcą Jemu służyć, to nie będą się sprzeciwiać. Obie córki poszły do zakonu.

Świadectwo s. Marty Łacnej Facebook s. Marty Łacnej Siostra Marta Łacna.

Pochodzi z południa naszej diecezji. Uczyła się w średniej szkole w Żegocinie. Do zgromadzenia sióstr służebniczek dębickich wstąpiła w 2011 roku. Przeczytajcie świadectwo zawierzenia Maryi s. Marty Łacnej:

"Jest we mnie ogromna wdzięczność Bogu za dar rodziców i starszej siostry Małgorzaty. To właśnie oni, zanim przyszłyśmy na świat, prosili Boga przez ręce Maryi o potomstwo, na które od dłuższego czasu czekali. Obiecali wówczas Bogu, że jeśli ich dzieci w przyszłości zechcą Jemu służyć, to nie będą się sprzeciwiać. I tak po dwóch latach modlitwy urodziła się Małgosia. Pełni wdzięczności za dar jej życia prosili o jeszcze jedno dziecko i po kolejnych 9 latach przyszłam na świat.

Od wczesnych lat rodzice wskazywali nam na Maryję, jako naszą Mamę. Wspólna modlitwa w domu, nabożeństwa, Msze św. i święta maryjne były przeżywane uroczyście. Odkąd sięgam pamięcią, co roku wspólnie pielgrzymowaliśmy na nogach 15 km do Matki Bożej Różańcowej w Bochni. Maryja zachwyciła mnie swoją prostotą i delikatnością, a jednocześnie odwagą i wytrwałością. Zapragnęłam w sercu, aby Ją naśladować. W dzień I Komunii Świętej, idąc do ołtarza, w sercu powiedziałam Jezusowi, że chcę żyć dla Niego jak Maryja. Kilka miesięcy później moja starsza siostra Małgorzata wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek BDNP. Bardzo się cieszyłam jej decyzją, choć był to czas niełatwy, ponieważ wybrała to, o czym ja marzyłam i pragnęłam w głębi serca, i byłam przekonana, że nie będę mogła tego zrealizować.

Lata mijały, dorastałam, buntując się na wiele spraw i oddalając się od miłości Bożej. Rodzice w tym czasie szczególnie powierzali moje życie Maryi i zostali wysłuchani. Ona wyprosiła mi łaskę nawrócenia, odmiany mojego życia. Już nic nie było ważne - ani co mówią inni, ani co myślą, a nawet zniknął lęk przed wyśmianiem. Otrzymałam ogromną łaskę. Często w drodze do szkoły i z powrotem mówiłam Różaniec. Gdy odkrywałam głos powołania, który rodził się w moim sercu, przychodziły mi na myśl słowa: "Ty siostrą, z taką przeszłością, jest wiele innych lepszych od ciebie". Dziś wiem, że były to pokusy złego, który przypominał mi o moich słabościach. Jednak Bóg lubi posługiwać się słabymi narzędziami.

Wybierając zgromadzenie wiedziałam, że Maryja ma być jego patronką. Utrzymywałam kontakt z różnymi - nazaretankami, franciszkankami Rodziny Maryi. Wewnętrznie jednak czułam, że to nie to miejsce. Choć wcześniej nie myślałam o służebniczkach, jednak gdy przyjeżdżałam w odwiedziny do mojej siostry, na rekolekcje czy dni skupienia, czułam się jak w domu. Podjęcie decyzji nie trwało długo. Wstąpiłam do zgromadzenia 8 września 2011 r., w uroczystość Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. W tym dniu wspominamy, jak Maryja urodziła się dla świata. Ja tego dnia urodziłam się dla zgromadzenia.

Wszystkie placówki, na których posługiwałam, mają za patronkę Maryję. Można powiedzieć, że idę przez życie szlakiem maryjnym. Maryja uczy mnie wszystkiego.

Posługując w sanktuarium Matki Bożej Okulickiej nauczyłam się żyć z Maryją w relacji Mama-córka. Zapraszałam ją do wszystkich moich posług, zwłaszcza w zakrystii, w prostych rzeczach, jak układanie kwiatów, przygotowanie do liturgii, prowadzenie scholi dziecięco-młodzieżowej, której dzieci nadały nazwę "Za rękę z Maryją", i myślę, że to jest właśnie to - trzeba iść przez życie za rękę z Maryją, a Ona zawsze prowadzi do Jezusa. Dziś Maryja zaprasza mnie do jeszcze głębszej relacji, powierzając naszej opiece Dziewczęcą Służbę Maryjną. Kilkadziesiąt dziewcząt, które chcą żyć jak Maryja. Maryi powierzam ich formację i wzrastanie, mając świadomość, że słowa pouczają, ale przykłady pociągają. Jest to więc przygoda, która trwa".