Habit zamienił na ochronny kombinezon. Kapelan szpitala zakaźnego o swojej posłudze

Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 02.05.2020 10:33

- Pacjenci z COVID-19 są świadomi tego, że choroba różnie może się zakończyć. Pytają o sens życia i o to, co czeka ich po śmierci - mówi o. Łukasz Baran CSsR. I wspomina pacjenta, który był dla niego wielkopostnymi rekolekcjami.

Ojciec Łukasz Baran służy chorym na COVID-19. redemptor.pl Ojciec Łukasz Baran służy chorym na COVID-19.

Redemptorysta o. Łukasz Baran ma 30 lat. Święcenia kapłańskie przyjął trzy lata temu. Jest duszpasterzem parafii św. Klemensa Hofbauera przy ul. Karolkowej i kapelanem w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym w Warszawie. 

- Pierwsi pacjenci zarażeni koronawirusem trafili do mojego szpitala na początku marca. Na początku miałem obawy, ale one szybko minęły - przyznaje kapelan. Jego również zaczął obowiązywać ścisły rygor sanitarny, podobny do tego, jaki obowiązuje personel medyczny. I tak jak on co tydzień, dwa poddawany jest testom na obecność koronawirusa.

- Zamieniłem mój czarny habit na biały kombinezon lub ochronny fartuch, a do tego ochronne rękawiczki, maseczka i przyłbica - mówi o. Łukasz Baran. Tak zabezpieczony, wchodzi do izolatek chorych na COVID-19. Wysłuchuje spowiedzi, udziela Komunii św. czy sakramentu namaszczenia chorych.

Habit zamienił na ochronny kombinezon. Kapelan szpitala zakaźnego o swojej posłudze  

Ze względów bezpieczeństwa tymczasowo musiał zrezygnować z tradycyjnego obchodu szpitalnych sal. - W tej sytuacji moim współpracownikiem - i to bardzo dobrym - jest personel medyczny. To pielęgniarki pierwsze pytają pacjentów, czy chcieliby skorzystać z posługi kapłana. Dzwonią do mnie, kiedy jest taka potrzeba - mówi o. Łukasz Baran.

Jak przyznaje redemptorysta, pacjenci trafiający do wolskiej placówki są świadomi powagi sytuacji, szczególnie kiedy mają choroby współistniejące, które przy COVID-19 zwiększają możliwość powikłań i śmierci. - Więcej teraz mam rozmów o sensie życia, o śmierci i życiu wiecznym. I o tym, że z  każdego zła Pan Bóg potrafi wyprowadzić dobro. Pacjenci są w tym wszystkim jakoś bardzo dojrzali. Po Komunii św. mówią mi, że świadomie przyjęli Jezusa i są gotowi na wszystko, co im Bóg da - podkreśla redemptorysta.

W minionym Wielkim Poście przeżył najmocniejsze w swoich kapłańskim życiu rekolekcje. Udzielił mu ich jeden z pacjentów - zarażony koronawirusem, młodszy od niego ksiądz, który trafił na oddział w stanie ciężkim.

Wieczorem w Wielką Środę przywieziono do wolskiego szpitala zakaźnego 27-letniego ks. Pawła Komara z parafii św. Mikołaja w Grójcu. Był przypadkiem nietypowym: młody, zdrowy, wysportowany, nie wyjeżdżał za granicę, a jednak zakażenie koronawirusem przechodził bardzo ciężko. Miał zapalenie płuc i trudności z oddychaniem. W Wielki Czwartek, w dniu upamiętniającym ustanowienie dwóch sakramentów: Eucharystii i kapłaństwa oraz gdy księża odnawiają przyrzeczenia złożone podczas święceń, już leżał pod respiratorem.

- Walka o jego życie trwała długo. To, że zakończyła się sukcesem, to był cud. Gdy tylko ks. Paweł lepiej się poczuł, poprosił, żebym przyniósł mu paramenty liturgiczne. Patrzyłem na niego, kiedy jeszcze słaby odprawiał Mszę św. w swoim łóżku. Jego łóżko stało się ołtarzem - wspomina o. Łukasz Baran.

Te najtrudniejsze rozmowy prowadzi często z rodzinami chorych. - Bardzo cierpią, że nie mogą być przy cierpiących bliskich, potrzymać ich za rękę, pożegnać się z nimi... Ze względów epidemiologicznych nie mogą ich zobaczyć nawet po śmierci, bo ciało osoby zmarłej na COVID-19 jest złożone w trumnie w zabezpieczonym worku. Trumny nie można otworzyć. Nie jest też obecna w czasie pogrzebowej Mszy św. w kościele. Przywozi się ją dopiero na cmentarz. Dla rodzin jest to bardzo bolesne - mówi kapelan. 

- Niedawno udzieliłem pacjentce sakramentu namaszczenia chorych. Jej stan był już bardzo poważny. Dzwoniłem do rodziny i próbowałem przygotować ją jakoś na to, co może się wydarzyć. Już sama świadomość tego, że jednak ktoś towarzyszył chorej, że przygotował ją na śmierć, była dla bliskich kojąca. Może przez to nieco łatwiej będzie im przeżywać żałobę - dodaje o. Łukasz Baran.

W tym trudnym i wyczerpującym - także emocjonalnie - czasie, wsparcia potrzebują nie tylko chorzy. Duchową pomocą, spowiedzią czy rozmową kapelan wolskiego szpitala zakaźnego służy też lekarzom, pielęgniarkom, salowym. W każdą niedzielę i święta w szpitalnej kaplicy odprawia dla nich Msze św.