Wyglądało to tak...

ks. Józef Tischner

publikacja 12.05.2020 06:00

Co niedzielę o godzinie dziesiątej otwierały się drzwi zakrystii, rozlegał się dźwięk dzwonka i na środek kościoła wychodziła procesja małych ministrantów.

Wyglądało to tak... Clemens v. Vogelsang / CC 2.0

Ostatni ministrant niósł dużego pluszowego misia. A za ministrantem, który niósł misia, szedł ksiądz, do którego miś należał. Miś nazywał się Bartek, a ksiądz nazywał się Józef Tischner. Wszystko to działo się w kościele pod wezwaniem Świętego Marka w Krakowie przy ulicy Sławkowskiej. Dawno? Nie tak dawno, bo jeszcze żyją ludzie, którzy to pamiętają.

Od chwili, kiedy ksiądz Józef odprawił w kościele Świętego Marka pierwszą mszę świętą dla przedszkolaków, minie niebawem pięćdziesiąt lat. Przedszkolaki, które chodziły na te msze, są dziś dorosłymi ludźmi. Nawet ich dzieci są już dorosłe. A jednak o tych mszach ciągle się pamięta. Dlaczego? Bo były to pierwsze takie msze w Polsce: pierwsze msze, podczas których ksiądz schodził z mikrofonem między dzieci i rozmawiał z nimi. I były to msze szczególne, bo brały w nich udział nie tylko dzieci, ich rodzice, ministranci, no i oczywiście ksiądz – ale również misie i lalki.

Ksiądz Józef mówił, że Pan Jezus umarł także za misie. Może nie wszyscy to rozumieli, może nie wszystkim się to podobało. Ksiądz chciał powiedzieć, że dla Pana Jezusa ważne jest wszystko to, co kochamy. Pan Jezus umarł za wszystkie nasze miłości, duże i małe. I dlatego ksiądz też przychodził na msze z misiem – Bartkiem. Żartował, że Bartek to głuptas, który niczego nie rozumie, wszystkiemu się dziwi, i trzeba mu wytłumaczyć, co się dzieje w kościele. Ksiądz prosił dzieci, żeby mu pomogły w tym tłumaczeniu...

KAZANIE PIERWSZE – O TYM, ZA KOGO UMARŁ PAN JEZUS

Ksiądz Józef: Dzieci kochane! Wysłuchaliśmy przed chwilą słów Ewangelii. Ciekaw jestem, czy wiecie, co znaczy to słowo: „Ewangelia”. Zeszłego roku Tomek pamiętał, Kaśka pamiętała i podejrzewam, że Bartek też pamiętał. Ewangelia to znaczy „dobra nowina”. Zobaczmy, jaka jest na dzisiaj ta dobra nowina. Pan Jezus mówi tak: „Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy wam mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam Ja jestem pośród nich”.

Usiądźmy na swoich miejscach. Kaśka, mam nadzieję, że dasz mi teraz Bartka na chwilę, co? Kto nie zna jeszcze tego Bartka, temu go przedstawimy. Co powiemy o Bartku? Bartek to jest oczywiście miś. Nie jest to miś prawdziwy, bo prawdziwe misie żyją w lesie. Chodzą po Tatrach i rozbijają sobie nosy. I drapią, kogo popadnie, a nawet potrafią ugryźć. Mają ogromnie groźne zęby. Nie możemy prawdziwego misia przyprowadzić do kościoła, boby nam narobił…

Dziewczynka: … hałasu…

Ksiądz Józef: … i wielkiego by nam narobił nieporządku: poprzewracałby nam ołtarze, świece pogasił. Dlatego mamy misia nieprawdziwego. Ale ten nieprawdziwy miś… O co chodzi?

Dziewczynka: Może pan mi dać misia?

Ksiądz Józef: Oczywiście, że na kolanka mogę ci dać misia. Takiego misia to mogę dać. Ale pod warunkiem, że mi powiesz, jak masz na imię, bo zapomniałem. Marta?

Dziewczynka: No.

Ksiądz Józef: Marta, my się już znamy z zeszłego tygodnia.

Marta: No pewnie.

Ksiądz Józef: Otóż tutaj jest taka sprawa, że ten miś to jest bardzo wielki głuptas. I my go musimy uczyć. Bo on nie wie, jak się w kościele zachować. A najlepiej się uczy wtedy, kiedy się daje dobry przykład, prawda? Jak się daje dobry przykład, to wtedy rzeczywiście uczy się misia czegoś mądrego. Jeśli człowiek sam jest mądry, to ma wszystkie zabawki mądre. I całe. No dobrze, to teraz wróćmy do dobrej nowiny. Jaka to była ta dobra nowina, którą Pan Jezus nam dzisiaj powiedział? Przeczytam raz jeszcze, bo głowy były zaspane. Kaśka tak ogromnie ziewała, że myślałem, że mnie połknie. Kaśka, pewnie się nie wyspałaś? Pewnie krasnoludki w nocy skakały po kołdrze i Kaśka nie mogła spać. Ale nie tylko Kaśka ziewała, zdaje się, że ziewał też i Tomek, i Monika. Dlatego muszę raz jeszcze dobrą nowinę przeczytać. Pan Jezus powiedział: „Gdzie jest trzech albo dwóch zebranych w imię moje, tam Ja jestem między nimi”. Proszę? O co teraz chodzi?

Marta: Ja też mam Bartka w domu.

Ksiądz Józef: No to znakomicie, że masz Bartka w domu! Ale to nie jest ta najlepsza nowina, którą mamy sobie dzisiaj powiedzieć, wiesz? Popatrzmy teraz na ołtarz. Na główny ołtarz. W głównym ołtarzu jest wspaniała figura. Widzimy tę figurę? Co tam jest przedstawione? Co tam widzicie? Kto ma odwagę powiedzieć do mikrofonu?

Marta: Świece się palą.

Ksiądz Józef: Tak, tutaj palą się świece. Ale popatrz, Marta, dalej. Co widzisz tam, na ścianie?

Marta: Małego Jezucha.

Ksiądz Józef: Małego Jezucha? A gdzie?

Marta: Na ścianie.

Ksiądz Józef: Na ścianie? Przecież On wcale nie jest mały. On jest większy niż ty. Przypatrz mu się, Marta, bliżej. Co On tam robi?

Marta: Stoi.

Ksiądz Józef: Na pewno stoi? Popatrz dobrze.

Marta: Stoi.

Ksiądz Józef: Stoi? A może nie stoi? Zapytam jeszcze inne dziecko. Jak ty masz na imię?

Chłopiec: Damian.

Ksiądz Józef: Damian, powiedz, czy On stoi, czy nie stoi.

Damian: Wisi.

Ksiądz Józef: On wisi. To teraz, Marta, popatrz raz jeszcze: stoi czy wisi?

Marta: Wisi i stoi.

Ksiądz Józef: Wisząco stoi. No dobrze. Taki kompromis zrobiliśmy. Twarda z ciebie sztuka… A na czym On wisi?

Marta: Na ścianie.

Ksiądz Józef: Ależ popatrz dobrze. Czy to jest ściana, czy tam na tej ścianie jest jeszcze coś więcej?

Marta: Ściana.

Ksiądz Józef: A mnie się wydaje, że na tej ścianie coś jeszcze jest. Marta, widzisz krzyż?

Marta: Tak.

Ksiądz Józef: Znakomicie. Pan Jezus wisi na krzyżu. A dlaczego On wisi na krzyżu, co? Chodź, Kaśka, powiedz do mikrofonu.

Kasia: Przybili Go do krzyża.

Ksiądz Józef: Tak. I Pan Jezus umarł. Za kogo Pan Jezus umarł? Za to, że…

Marta: … nie dawał chleba.

Ksiądz Józef: Umarł, żeby zbawić człowieka, wiesz? Żebyśmy my nie umarli. Dlatego co niedzielę przychodzimy na spotkanie z Panem Jezusem… No co tam, Marta, znowu?

Marta: Wie pan, a ja mam takiego misia i takiego.

Ksiądz Józef: Takiego małego i takiego dużego?

Marta: No.

Ksiądz Józef: A przyniesiesz nam je tutaj?

Marta: Kiedyś.

Ksiądz Józef: Przynieś nam kiedyś. Słuchaj, Marta, a czy ten twój miś rozumie coś? Uczysz go?

Marta: Tak. On umie nawet chodzić.

Ksiądz Józef: A o Panu Jezusie go uczysz?

Marta: Uczę.

Ksiądz Józef: Więc mu powiedz, że Pan Jezus umarł za wszystkich. Nawet za misie umarł, żeby misie miały życie wieczne.

Marta: Żeby nie umarły.

Ksiądz Józef: Żeby nie umarły! I misie, i Marty, i Tomki, i w ogóle wszyscy, wiesz? Dlatego On umarł. I wiesz co? Właśnie dlatego przychodzimy co niedzielę do kościoła. Żeby się spotkać z Panem Jezusem.

Marta: No.

Ksiądz Józef: I Pan Jezus będzie tu między nami za chwilę…

Marta: … bo pójdzie do pogotowia i Go zawiozą do szpitala, i się wyzdrowie.

Ksiądz Józef: No tak. Ale On będzie między nami ukryty. A wiesz, w czym On będzie ukryty?

Marta: W domku swoim.

Ksiądz Józef: Tydzień temu byłaś ze mną blisko tego domku, widziałaś. Pamiętasz? Pan Jezus przyjdzie ukryty pod postacią…

Marta: … chleba.

Ksiądz Józef: O właśnie. A gdzie ten chleb teraz się znajduje?

Marta: Schowany.

Ksiądz Józef: Tak, jest schowany. I nie tylko chleb jest schowany, ale przykryty jest także kielich, prawda? Widziałaś ten kielich?

Marta: No. Jest przykryty taką chustką.

Ksiądz Józef: Właśnie. I tam będzie wino. W tym winie także będzie Pan Jezus. I w ten sposób On się z nami spotka. Nie przychodzimy tutaj po to, żeby się spotkać z Bartkiem, tylko po to, żeby się spotkać…

Marta: … z Panem Jezuchem.

Ksiądz Józef: Oczywiście! Po to tutaj przychodzimy, żeby się spotkać z Panem Jezusem! A spotykamy się w ten sposób, że się modlimy. A modlimy się nie tylko buzią, ale i nogami, i rękami. Nogi modlą się wtedy, jak stoją na baczność.

Marta: I się modlimy uchami.

Ksiądz Józef: Tak, uszami też. Uszy modlą się wtedy, kiedy słuchają słowa Bożego. No więc nie będziemy gonić po kościele, tylko stać grzecznie i patrzeć, co się dzieje. I będziemy rozmawiać z Panem Jezusem, będziemy Mu dziękować, że jest między nami. Dobrze?

To popatrzmy teraz na ołtarz. A jeśli chodzi o Bartka, to Marta będzie go pilnować dalej, a ty, Kaśka, potem, po mszy świętej, weźmiesz go i przyniesiesz do zakrystii, dobrze? Co się stało? Ojej, Bartki się nam pomyliły! W takim razie będzie wymiana. Ty, Kaśka, będziesz trzymać mojego Bartka, a Marta będzie dzisiaj bawić twojego. No to stajemy na baczność i mówimy: Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego…

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki „Rozmowy z dziećmi. Kazania niecodzienne” ks. Józefa Tischnera, Wydawnictwo Znak.

Tischner na święta