Ocenić

GN 11/2020 |

publikacja 12.03.2020 00:00

Sąd nad Chrystusem i sąd nad kard. Wyszyńskim to dwa procesy, które zakończone zostały wyrokiem, choć wina nigdy nie została udowodniona.

Tak wiele łączy Mistrza i ucznia w sytuacji postawienia przed sądem: umiarkowana liczba słów, pokora, zaufanie woli Boga, brak nienawiści do osądzających czy chęci odwetu. „Nie czuję uczuć nieprzyjaznych do nikogo. Wydaje mi się, że jestem w pełnej prawdzie, że nadal jestem w miłości, że jestem chrześcijaninem i dzieckiem mojego Kościoła, który nauczył mnie miłować ludzi, i nawet tych, którzy chcą uważać mnie za swego nieprzyjaciela” – napisał Wyszyński. Czy nie to samo wyrzucił z siebie Chrystus konający na krzyżu? Święty Łukasz jako jedyny z ewangelistów odnotował, że pierwsze słowa z krzyża były modlitwą: „Gdy przyszli na miejsce zwane Czaszką, ukrzyżowali tam Jezusa i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Jezus zaś mówił: »Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią«”.

Postawa dwóch osądzonych i skazanych – Jezusa Chrystusa oraz sługi Bożego kard. Wyszyńskiego – to postawa otwarcia na człowieka osądzającego, kogoś, kto wydaje wyrok. W taki sposób, by samemu nie stawać się sędzią. Czy jest coś bardziej powszechnego wśród nas, co tak zaburza nasze wzajemne relacje i – co najgorsze – niszczy naszą relację z Bogiem, niż wzajemne osądzanie siebie? Do takiej postawy odniósł się w Wielkim Poście ubiegłego roku papież Franciszek. Nie był to pierwszy raz, kiedy papież dostrzegł coś pozornie banalnego, życiowego, powszechnego i prostego, tak że trudno to ująć w precyzyjne definicje teologiczne, a jednocześnie coś tak niebezpiecznego jak trucizna. Wydawanie osądów i potępianie, jak gdybyśmy byli „wszyscy niedoszłymi sędziami”, to – zdaniem papieża – przyzwyczajenie, na które już nawet nie zwraca się uwagi. A jednak Wielki Post mógłby być okazją do tego, aby zastosować w życiu nowy sposób na życie w relacjach z innymi, dając pierwszeństwo miłosierdziu i wielkoduszności na szeroką skalę. „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni” – przypomniał Franciszek – i „nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni”. Skoro takie słowa wypowiada Jezus, to oznacza, że jeśli mam zwyczaj osądzać i potępiać, to jakbym sam wskazał Ojcu niebieskiemu, jak ma postępować ze mną. To nic nowego wszakże. Czy jedną z pierwszych modlitw, której nas nauczono, nie była Modlitwa Pańska, a w niej słowa: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom…”?

Ecce homo. Oto Człowiek. Słowa, które wywołały wściekłość tłumu, bo zabrzmiały jak wyrzut. Ale właśnie wyrzutem miały być. Obraz św. Brata Alberta pod tym samym tytułem kojarzymy jako wizerunek cierpiącego. Byłoby dobrze, gdyby tegoroczny Wielki Post przyniósł konkretny owoc – patrząc na drugiego lzłowieka, myśl zawsze: Ecce Homo. Oto Człowiek. Nigdy więcej nie przyjdzie ci do głowy osądzić go. Raczej spróbujesz zrozumieć. Nawet jeśli wcześniej on osądził ciebie.•

Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.