Samotność na Krymie

Andrzej Grajewski

GN 07/2020 |

publikacja 13.02.2020 00:00

Konferencja krymska zdecydowała o losach świata na pokolenia. Sprawa polska była tam bardzo osamotniona.

Premier Churchill, prezydent Roosevelt i marszałek Stalin po zakończeniu konferencji na Krymie. wikimedia Premier Churchill, prezydent Roosevelt i marszałek Stalin po zakończeniu konferencji na Krymie.

Na jej rezultat wielki wpływ miała sytuacja na frontach. W połowie grudnia 1944 r. wojska niemieckie przeszły do ostatniej w tej wojnie wielkiej ofensywy, przekraczając Ardeny i wbijając się głębokim klinem na terenie Belgii w pozycje amerykańskie i brytyjskie. Niemcom wkrótce zabrakło paliwa, aby kontynuować atak, ale polityczne konsekwencje nieudanej ofensywy były doniosłe. Amerykanie i Brytyjczycy musieli prosić Stalina, aby przyspieszył uderzenie na froncie wschodnim. Ponieważ najlepsze jednostki Wehrmachtu walczyły w Ardenach, opór stawiany Armii Czerwonej był słaby. Ofensywa rozpoczęta w styczniu 1945 r. na linii Wisły w lutym zatrzymała się na Odrze i Nysie Łużyckiej. Do Berlina było już tylko 60 km i to przesądzało o tym, kto zwycięsko zakończy wojnę w stolicy III Rzeszy. Armia Czerwona opanowała także znaczną część Bałkan i okrążała Budapeszt.

Plan Stalina

Rozmowy na Krymie prowadzono od 4 do 11 lutego 1945 r. w Liwadii koło Jałty, w byłym pałacu Potockich, przebudowanym na carską rezydencję. Premiera Winstona Churchilla wraz z jego ekipą umieszczono w położonym nad brzegiem Morza Czarnego neogotyckim pałacu Woroncowa w Ałupce. Prezydent Franklin D. Roosevelt, mocno już schorowany, zamieszkał w pałacu, gdzie toczyły się obrady. Gospodarze nie tylko zadbali o komfort gości, ale także założyli podsłuch w ich pokojach i umieścili w ich otoczeniu swoich agentów.

Wszyscy uczestnicy konferencji wiedzieli, że tereny, o których miano rozmawiać, znajdowały się pod kontrolą Armii Czerwonej. Co więcej, funkcjonowały tam już lojalne wobec Moskwy władze. Stalin wiedział, że Anglosasi nie przyjechali z żadną wspólną agendą spraw, które miały być podczas konferencji załatwione. Jak napisał wybitny emigracyjny historyk Władysław Pobóg-Malinowski: „Anglosasi, zwłaszcza Amerykanie, przybyli bez niezbędnego przygotowania, bez głębszej znajomości wielu spraw – postawa ich w wielu wypadkach była połączeniem ignorancji, improwizacji i karygodnej beztroski o skutki”. Roosevelt nawet nie zajrzał do obszernej dokumentacji przygotowanej dla niego przez Sekretariat Stanu.

Dla Stalina najważniejszym celem konferencji było uzyskanie zgody aliantów na sowieckie panowanie w Europie Środkowo-Wschodniej. W sprawach polskich nie zamierzał z niczego rezygnować. Dla aliantów, a zwłaszcza prezydenta Roosevelta, miał obietnicę, że Moskwa pomoże przy tworzeniu Organizacji Narodów Zjednoczonych, a po zakończeniu wojny w Europie uderzy na Japonię.

Trzy zapałki Churchilla

Konferencja na Krymie była kontynuacją rozmów i ustaleń podjętych podczas konferencji zakończonej 1 grudnia 1943 r. w Teheranie. Tam zdecydowano o odrzuceniu propozycji brytyjskiego premiera Winstona Churchilla, aby wyzwolenie Europy przez zachodnich aliantów nastąpiło na kierunku bałkańskim. Gdyby ten plan został zaakceptowany, Armia Czerwona nie zostałaby wpuszczona do Austrii, Rumunii i być może nawet na Węgry. W Teheranie podjęto natomiast decyzję o utworzeniu drugiego frontu we Francji w maju 1944 r. To zdecydowało o tym, że Europa Środkowa stała się terenem operacyjnym działania Armii Czerwonej. Na takie rozwiązanie nastawał Stalin, który znalazł wsparcie ze strony prezydenta Roosevelta. W zamian obiecał mu pomoc w wojnie z Japonią.

W Teheranie zapadły też ustalenia w sprawie przyszłych granic Polski. Intencje aliantów obrazowo przedstawił Churchill, kładąc na stole trzy zapałki, które symbolizowały przyszłe granice Polski, Związku Sowieckiego i Niemiec. Następnie powiedział, że wszystkie je należy przesunąć na zachód, aby zapewnić bezpieczeństwo zachodnim granicom Związku Sowieckiego. W praktyce oznaczało to przyjęcie tzw. linii Curzona jako wschodniej granicy Polski, a więc akceptację dla jej przebiegu ustalonego w tajnym załączniku do traktatu Ribbentrop–Mołotow z sierpnia 1939 r. Moskwa otrzymała zatem promesę Zachodu na legalizację rozbioru Polski dokonanego wspólnie z III Rzeszą. Według ustaleń z Teheranu Polska miała otrzymać rekompensatę terytorialną do linii Odry kosztem Niemiec.

Stalin w Teheranie odmówił jakichkolwiek rozmów z legalnym polskim rządem, oskarżając go o współdziałanie w oszczerczej, jak powiedział, kampanii hitlerowskiej w sprawie Katynia. Przywódcy Wielkiej Brytanii i USA, chociaż doskonale wiedzieli, kto zabił polskich jeńców wojennych w Katyniu, nie protestowali przeciwko tym kłamstwom. W Teheranie wstępnie zdecydowano, że Polacy mieszkający na Kresach Wschodnich zostaną po wojnie przesiedleni na nowe terytoria. Na wniosek Roosevelta, którego czekały wybory i który musiał się liczyć z głosami blisko 7 mln wyborców polskiego pochodzenia, szczegóły tych ustaleń nie zostały podane do wiadomości publicznej. Sprawy polskie przesądzono więc w Teheranie i jak wynika z opublikowanych niedawno sowieckich dokumentów, każda próba Churchilla podważenia tamtych ustaleń przed konferencją krymską spotykała się ze zdecydowanym sprzeciwem Stalina.

Nowy podział świata

Stalinowi podczas rozmów w Liwadii zadanie ułatwiały różnice w obozie zachodnich aliantów. Roosevelt nie ukrywał negatywnego stosunku do brytyjskiego imperium i jednym z jego celów było ograniczenie wpływów Londynu na świecie. Amerykańskiemu przywódcy bliska była wizja porozumienia wielkich mocarstw, które niczym policjanci stawały się nadzorcami światowego ładu, ignorując interesy i aspiracje mniejszych narodów.

Sprawa polska zajmowała w rozmowach na Krymie wiele miejsca. Prezydent Roosevelt początkowo próbował przekonać Stalina o pozostawieniu Lwowa w granicach polskich, ale natychmiast wycofał się z tej propozycji, gdy napotkał jego opór. W pewnym momencie amerykański prezydent, poirytowany impasem, który z powodu spraw polskich blokował dalsze rozmowy, rzucił uwagę, że nasz kraj od pięciuset lat jest ustawicznym źródłem problemów dla wszystkich. O ile kwestia granic została przesądzona w Teheranie, o tyle na Krymie miano dyskutować o przyszłych polskich władzach. W końcu zdecydowano, że ich podstawą będzie stworzony przez Moskwę tzw. rząd lubelski, uzupełniony kilkoma przedstawicielami „partii niefaszystowskich i demokratycznych”. Oznaczało to faktyczną delegalizację rządu RP na uchodźstwie, który przez całą wojnę reprezentował naród polski na arenie międzynarodowej i organizował jego wysiłek zbrojny. W końcowym komunikacie (uzgodnionym 11 lutego, a opublikowanym dwa dni później) na temat Polski napisano, że ma zostać odbudowana jako kraj wolny, niezależny i demokratyczny. Wschodnia granica miała przebiegać z niewielkimi korektami wzdłuż linii Curzona. Na zachodzie i północy Polska „powinna uzyskać znaczny przyrost terytorialny”, ale ostateczny przebieg granic miał być ustalony dopiero na przyszłej konferencji pokojowej. Ten zapis jeszcze bardziej wzmacniał pozycję Moskwy wobec podległych jej marionetkowych władz w Polsce. W Warszawie powstał wprawdzie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, z nikomu szerzej nie znanym premierem Edwardem Osóbką-Morawskim oraz kilkoma politykami niekomunistycznymi, ale wszystkie kluczowe resorty znalazły się w rękach działaczy PPR. Wkrótce ten rząd został uznany przez zachodnich aliantów.

Czyja władza, tego religia

Papież Pius XII zdawał sobie sprawę z konsekwencji uzgodnień poczynionych podczas konferencji krymskiej. O jej przebiegu był informowany m.in. przez jednego z doradców prezydenta Roosevelta, sekretarza stanu Edwarda J. Flynna, który wprost z Jałty poleciał do Moskwy, aby z ludowym komisarzem ds. zagranicznych Wiaczesławem Mołotowem rozmawiać o sytuacji Kościoła katolickiego na terenach opanowanych przez Armię Czerwoną. Otrzymał mgliste zapewnienie, że Armia Czerwona nie będzie się „naprzykrzać” polskim katolikom. Nie uspokoiło to papieża. Już w 1943 r. był przekonany, że Zachód za sojusz z Moskwą zapłaci suwerennością narodów Europy Środkowej. Wyniki konferencji potwierdziły jego obawy. Zachodni alianci na Krymie nie zażądali od Stalina gwarancji wolności sumienia dla narodów, które znalazły się pod sowieckim panowaniem. Milcząco zaakceptowany został pogląd Stalina, że każde mocarstwo we własnej strefie wpływów ma prawo ustanowić swój ustrój. Rdzeniem ideowym sowieckiego komunizmu był ateizm, traktowany jako oficjalna doktryna państwowa. Ustalenia konferencji krymskiej w istocie więc powtarzały formułę pokoju westfalskiego: Cuius regio, eius religio, w myśl której władca miał prawo narzucać poddanym obowiązujące w państwie poglądy religijne.

Podjęte po konferencji tajne negocjacje Stolicy Apostolskiej z Moskwą tylko na krótki czas uchroniły Kościół katolicki w strefie sowieckiej dominacji przed represjami. Zachód także w tej sprawie nie interweniował, przyjmując, że Moskwa ma wolną rękę we własnej strefie wpływów. Dopiero pontyfikat Jana Pawła II przełamał geopolityczną stagnację w Europie, dając nadzieję narodom na Wschodzie i odwagę Zachodowi.•

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.