publikacja 29.01.2020 08:05
Żyjemy w okresie historii bardzo podobnym do czasów imperium rzymskiego, gdy na tronie cezarów zasiadał Julian Apostata.
Carole Raddato / CC-SA 2.0 Julian Apostata prześladował chrześcijan, bo sam stracił wiarę, a ponieważ jego sumienie nie dawało mu spokoju, on nie dawał spokoju Kościołowi. Na zdjęciu pomnik cesarza w belgijskim mieście Tongeren.
Rozpoczął on prześladowania wyznawców Chrystusa, które nie przypominały wcześniejszych prześladowań spowodowanych uwolnieniem barbarzyńskich instynktów, lecz raczej przyczyniły się do nich perwersja i utrata wiary w Chrystusa. Tak jak jego następcy w świecie nowożytnym, Julian prześladował chrześcijan, bo sam stracił wiarę, a ponieważ jego sumienie nie dawało mu spokoju, on nie dawał spokoju Kościołowi.
Wyruszył w objazd po cesarstwie rzymskim, by zobaczyć na własne oczy przebieg prześladowań. Pewnego razu dotarł do starożytnego miasta Antiochii, gdzie wchodził w przebraniu do gospód, tawern i na targowiska, aby z bliska oglądać owoce swojej nienawiści. Któregoś dnia, gdy obserwował tysięczny tłum tłoczący się w świątyni Mitry, rozpoznał go stary przyjaciel – chrześcijanin – o imieniu Agaton. Julian, wskazując tłum, który był dowodem wyraźnego sukcesu pogańskiego kultu, spytał szyderczym tonem dawnego przyjaciela:
„Agatonie, co się stało z tym cieślą z Galilei? Ma teraz jakieś zajęcie?”.
Agaton odparł: „Zbija właśnie trumnę dla cesarstwa rzymskiego i dla ciebie”.
Pół roku później Julian wbił sobie sztylet w serce. Potem uniósł go ku niebu, przeciwko któremu się zbuntował, a gdy spadły na niego krople jego własnej nieodkupionej krwi, wyszeptał ostatnie, słynne słowa: „O, Galilejczyku! Zwyciężyłeś”.
On zawsze zwycięża!
*
Powyższy tekst pochodzi z książki "Źródła naszej nadziei". Autor: abp Fulton Sheen. Wydawnictwo: Esprit.