W asyście aniołów

Leszek Śliwa

publikacja 15.08.2010 07:49

Pismo Święte nie opisuje Wniebowzięcia. Dlatego malarze mieli duże możliwości interpretacji tej sceny.

Wniebowzięcie Maryi Archiwum GN Wniebowzięcie Maryi
Annibale Carracci, olej na płótnie, ok. 1587, Muzeum Prado, Madryt

Apostołowie są bezgranicznie zdumieni. Otaczają pusty grób i spoglądają w niebo, widząc, jak anioły wynoszą ku górze Maryję. Najświętsza Panna ich nie widzi, cała Jej uwaga skupiona jest na połączeniu z Synem, które ma nastąpić za chwilę.

Pismo Święte nie opisuje Wniebowzięcia. Dlatego malarze mieli duże możliwości interpretacji tej sceny. Carracci był jednym z tych, którzy sugerowali, że Matka Boża nie została wzięta do nieba od razu w chwili zakończenia ziemskiego życia, ale nieco później, po złożeniu do grobu. Jeden z apostołów trzyma nawet w ręce całun, w jaki było owinięte Jej ciało.

Kompozycja wydaje się dość teatralna, może nawet nieco sztuczna. To świadomy i przemyślany wybór artysty. Rodzina Carraccich (znanymi malarzami byli także brat i kuzyn Annibale Carracciego) jest bowiem uważana za prekursorów tzw. baroku klasycyzującego, będącego w opozycji do naturalistycznej i opartej na kontrastach światła i cienia twórczości Caravaggia i jego naśladowców... Zwolennicy baroku klasycyzującego uważali się za kontynuatorów malarstwa renesansowego, stąd wyraźne nawiązania do sztuki starożytnej – sarkofag wzorowany na rzymskim i koryncka kolumnada. Nadawali jednak swym dziełom barokową dynamikę, nieobecną na płótnach mistrzów odrodzenia.

Carracci nie zamierzał odtwarzać prawdziwych ludzkich emocji, chciał, by jego obrazy przypominały teatralne sceny. Jeszcze w XIX wieku większość ludzi miała właśnie takie oczekiwania wobec sztuki. Dopiero później ta konwencja spotkała się z krytyką i zaczęto doceniać prawdę zawartą na płótnach Caravaggia i jego zwolenników.