Czego Pan żąda od Kościoła?

Świat się zmienia i to zmienia się bardzo szybko. Nie, to nie jest ogólnik. To podstawa. Czego Pan dziś żąda od Kościoła?

Czego Pan żąda od Kościoła?

Minęło ledwo kilka dni nowego roku, a mamy kolejną eskalację konfliktu na świecie. Konfliktu, w którym jak zawsze chodzi o władzę i pieniądze. Nie chcę wchodzić w dywagacje, kto teraz i jak się zemści. Zemsta zawsze jest głupia: rodzi wyłącznie kolejną zemstę. Rodzi przymus zemsty, trwający aż do ostatecznego wyczerpania obu stron. Nikt niczego na niej nie zyska.

Na zdjęcia z Australii już prawie nie zwracamy uwagi. Kontynent od października (!) płonie, giną zwierzęta i ludzie. Daleko od nas. I ile można się przejmować?

A Kościół? Tak, ten w Polsce? Coraz gorsza opinia o instytucji. Coraz mniej powołań. Coraz mniej młodych uważa się za wierzących (a jeśli nawet uważa, to jakie to ma przełożenie na ich życie?) Co gorsza, nie widać, żeby ktoś miał jakiś pomysł na zmianę tej sytuacji. Proponowane są rozwiązania, które można streścić jako “więcej tego samego”, albo padają wielkie stwierdzenia o słuchaniu Boga, które nieodparcie sprawiają wrażenie maski dla braku jakichkolwiek pomysłów. I nie, nie twierdzę, że Boga nie należy słuchać. Ale nie liczyłabym jednak na “ręczne sterowanie”, choćby w snach jak u św. Józefa...

Gdzieś, ktoś leży na ulicy. Nie było jeszcze fali mrozów, więc na razie ominęła nas fala śmierci z wychłodzenia. Ale powietrze niekoniecznie nadaje się do oddychania. Wiadomo: zima. Gdzieś, ktoś, nie może dostać odpowiedniej pomocy. Gdzieś, ktoś boryka się z życiem w samotności, niewidzialny dla ludzi obok...

Codzienność, prawda? I jak tu nie stracić nadziei? Jak tu być chrześcijaninem? Katolikiem? A jednak można usłyszeć słowa nadziei i jasne wskazanie kierunku. Padły z ust brata Aloisa we Wrocławiu i Krakowie oraz papieża Franciszka podczas nieszporów na zakończenie roku w bazylice św. Piotra w Rzymie.

Usłyszeliśmy diagnozę: świat się zmienia i to zmienia się bardzo szybko. Nie, to nie jest ogólnik. To podstawa. 

Jest rzeczą naturalną, że stare sposoby mogą w nowej sytuacji nie działać, a nowych przecież jeszcze nie mamy. Trzeba je znaleźć. Wypracować. Być może zaczynać i zmieniać, nikt nam przecież nie gwarantuje niepopełniania błędów. Największym błędem jest jednak powtarzanie rutynowych zachowań, o których już wiadomo, że nie działają. To nie nadzieja jest tu motywem, ale strach przed zmianą. Przed wyruszeniem w drogę. Przed poszukiwaniem.

Nasz Bóg jest Bogiem drogi. Jest Bogiem, który przychodzi. Jest Bogiem, który posyła. “Nie możemy się bać ani czuć się nieodpowiednimi do tak ważnej misji. Pamiętajmy: Bóg nie wybiera nas z powodu naszej “brawury”, ale właśnie dlatego, że jesteśmy i czujemy się mali.” (to papież Franciszek we wspomnianej wyżej homilii). Bóg jest z nami. Jest tutaj. “W każdej chwili posyła swoje Słowo, które poprzez Ducha zagnieżdża się sercach jego mieszkańców i popycha ich do wiary, do nadziei mimo wszystko, do miłości poprzez walkę o dobro wszystkich.”

Biskup Rzymu mówi o Rzymie i do Rzymu. Ale jego słowa są wskazówką dla ludzi w każdym miejscu na ziemi:

“Czego Pan żąda od Kościoła Rzymskiego? Powierza nam swoje Słowo i popycha nas do walki, do zaangażowania się w spotkanie i relacje z mieszkańcami miasta, gdyż “szybko mknie jego słowo”. Jesteśmy wezwani do spotkania z innymi i nastawienia na słuchanie ich życia, ich wołania o pomoc. Słuchanie jest już aktem miłości! Czas poświęcony innym, rozmowa, rozpoznanie i kontemplacja obecności i działania Boga w ich życiu, świadczenie o nowym życiu, które przynosi Ewangelia raczej uczynkami niż słowami, jest naprawdę służbą miłości, która zmienia rzeczywistość. Dzięki takiemu postępowaniu w mieście, a także w Kościele krąży nowy powiew, pragnienie ponownego wyruszenia w drogę, przezwyciężenia starej logiki opozycji i podziałów, aby współpracować ze sobą budując miasto nowe, bardziej sprawiedliwe i braterskie.”

Posłuchajmy na koniec br. Aloisa. Jego słowa wypowiedziane w Krakowie są odpowiedzią na wymienione na początku problemy:

“Nie bójmy się wielkich wstrząsów naszych czasów, wstrząsów w naszych społeczeństwach i w Kościele. Także poprzez nie Chrystus puka do naszych drzwi. Przynagla nas do szukania nowych dróg wcielania w życie Ewangelii w świecie, który zmienia się tak szybko. [...]

Przeżyliśmy mocne doświadczenie jedności poza podziałami, które mogą istnieć w Kościele i między chrześcijanami z różnych Kościołów. Kiedy jesteśmy razem, odsłania się dynamika Ewangelii. Chcemy być jednym sercem i jedną duszą. Tak, potrzebne jest nam braterskie spotkanie przekraczające granice.

Wczoraj, 1 stycznia, był światowy dzień modlitw o pokój. Jak usłyszeliśmy w Ewangelii, po narodzinach Jezusa aniołowie śpiewali : „Pokój na ziemi ludziom, których kocha!”. Każdy z nas może być twórcą pokoju, w pobliżu i daleko. Wszyscy możemy wpisać brak przemocy w swoje codzienne życie. Aby to było możliwe, szukajmy oparcia w obecności Ducha Świętego. On nam pomoże zachować odwagę w chwilach prób, a także niezbędną inwencję. Tak, On sprawi, że porzucimy lęk i zaczniemy ufać.”

Nie ma innego sposobu, niż wyjść do drugiego, zobaczyć go, zaufać mu, próbować razem działać dla dobra wszystkich. W słuchaniu, w bliskości, w braterstwie, w zaufaniu szukając nowych dróg dla Ewangelii. To jest droga, do której dziś wzywa nas Bóg.
 

Tłumaczenie papieskiej homilii własne, na podstawie vatican.va
Fragment wypowiedzi br. Aloisa za KAI