Słowo ma moc

Marcin Jakimowicz

GN 01/2020 |

publikacja 02.01.2020 00:00

Miał doświadczenie porażki i tego, że nikt go nie słucha. Nie miał pojęcia, że nocą jeden z więźniów nie będzie mógł zasnąć… Byłem świadkiem ich niezwykłego spotkania.

Słowo ma moc archiwum prywatne; Istockphoto Tomek i Piotrek byli świadkami nawrócenia Renaty.

Warto siać. Nawet jeśli masz poczucie totalnej porażki i wydaje ci się, że twoje głoszenie jest rzucaniem grochem o ścianę. Oto trzy poruszające historie o tym, że Boże słowo ma ogromną moc. To praktyczna realizacja słów św. Pawła, który zwierzał się Koryntianom: „Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost” (1 Kor 3,6).

Głoście, siejcie ziarna, nie odpuszczajcie! Do Boga należy cała reszta.

Za kratami

Przed siedmiu laty Bogdan Krzak z Bielska-Białej, zwany tu i ówdzie „Kryzysem”, głosił świadectwo w więzieniu. Pierwszy i, jak się okazało, ostatni raz. Jak św. Paweł zaczął opowieść „z obawą i wielkim drżeniem”. W Nowym Wiśniczu za kratami nie spotkał się z żadnym odzewem. Pokerowe, kamienne twarze. Więzienna klasyka gatunku. Miał prawo sądzić, że skazani wyrwali się jedynie ze swoich cel, by miło spędzić godzinę. Porażka? Wyglądało na to, że tak…

Przed dwoma miesiącami na warszawskiej konferencji „Serce Dawida” byłem świadkiem niezwykłej rozmowy. Do Kryzysa podszedł Grzegorz Czerwicki, który, jak się okazało, 12 lat spędził w więzieniu. Rzucił: „Słuchaj, pamiętam każde słowo twojego świadectwa sprzed siedmiu lat! Twoja opowieść o potrzebie przebaczenia zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Myślałem o niej nocą w celi i…”.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.