Trzeba poczyścić okulary

Dla brudnego wszystko jest brudne. Tylko czysty może zobaczyć, jak się sprawy mają naprawdę.

Trzeba poczyścić okulary

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia... Maryja poczęta bez grzechu nigdy żadnego grzechu nie popełniła. W tak dzień nasuwa mi się mniej teologiczne pytanie: a jak to z czystością naszych, katolickich serc?

„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” – wołał kiedyś Jezus, przypominając, że to, jak postrzegamy świat jest w dużej mierze zależne od tego, co mamy w swoich sercach. To oczywiście skrót myślowy: chodzi o to, że nasze serce jest filtrem, przez który patrzymy na świat. Jeśli jest czyste – świat widzimy jakim jest. Jeśli brudne – postrzegamy świat brudniejszym, niż jest w rzeczywistości. Trudno też tym brudnym sercem zobaczyć Dobro Najwyższe – Boga. Co innego, gdy ma się serce czyste...

No i zastanawiam się jak to jest z tym naszym chrześcijańskim, katolickim spojrzeniem na świat? Oczywiście wszystko zależy od człowieka. Ale czy to, że wielu z nas widzi wokół siebie głownie zło wynika z faktu, że tak rzeczywiście jest, czy może jednak z tego, że miewamy brudne serca i dlatego wszystko wokół nas wydaje się nam brudniejsze, niż jest w rzeczywistości?

Nie chcę nikomu wystawiać cenzurki. Wydaje mi się jednak, że czasem tak właśnie bywa. Oczywiście nie tylko u wierzących. Widzimy wokół siebie głównie zło i brud, bo złe i brudne są nasze serca. Widać to na przykład w ocenie bliźnich, także ludzi Kościoła, także polityków. Jakiś sensowny bilans? Niepotrzebny. Wystarczy że ktoś raz zrobił coś nie tak, już wiadomo: zły do szpiku kości. „Nie tak” niekoniecznie oznacza przy tym, że naprawdę źle. Czasem to zwykła niezręczność, wynikła z pospiechu, zaskoczenia sytuacją... Nie słucha się racji, nie próbuje się tego czy innego postępku zobaczyć w szerszym kontekście. Podłość i koniec. Nawet jeśli na oko widać, że ta opinia to robienie z igieł wideł. Albo – jeszcze gorzej – że wynika ona nie z faktów, ale przypuszczeń, z przypisania bliźniemu złych intencji.

Wszystko źle. Dobra się nie widzi, bo się go widzieć nie chce? Może. Albo i się go nie widzi, bo ma się okulary serca ubabrane złem. Trzeba by serce najpierw wyczyścić. Bo brudnym sercem trudno zobaczyć to, co dobre. Bo w brudnych okularach siłą rzeczy to, co wokół nas widzimy, jakby też było brudne. A niekoniecznie tak jest.