Polska błogosławiona

Franciszek Kucharczak

GN 45/2019 |

publikacja 07.11.2019 00:00

W Polsce nie zawsze bywa wygodnie. Ale niedaleko stąd do nieba.

Św. siostra Faustyna Kowalska. reprodukcja Roman Koszowski /foto gość Św. siostra Faustyna Kowalska.

Jest rok 1938. Za kilkanaście miesięcy zwalą się na Polskę dywizje niemieckie, a potem sowieckie i zapanuje czas przemocy, bestialstwa i terroru na skalę, jakiej świat jeszcze nie widział. Polska będzie pierwszą i statystycznie największą ofiarą tej wojny. A jednak święta Faustyna w tym właśnie czasie, kilka miesięcy przed swoją śmiercią, zapisała w „Dzienniczku”: „Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa: »Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje«”.

Dziwne… Jak pogodzić taką zapowiedź z tym, co już niebawem miało nastąpić? A miała nastąpić nie tylko wojna, lecz i pół wieku zależności od komunistycznego molocha. Gdzie tu potęga? Gdzie szczególne błogosławieństwo?

Jaka potęga?

Co dla Polski miałoby być potęgą? Ludzka myśl nasuwa dziś rozległe terytorium pocięte autostradami wzdłuż i wszerz po horyzont, wieżowce bodące chmury, bogate miasta, zamożne osady i potężną armię, z którą każdy musi się liczyć.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.