Bp Dowlaszewicz: Trzeba wyrwać młodych z rąk handlarzy narkotyków

VATICANNEWS.VA |

publikacja 17.10.2019 19:07

Uczestniczący w synodzie bp Stanisław Dowlaszewicz jest franciszkaninem od 33 lat pracującym w Boliwii.

Bp Dowlaszewicz: Trzeba wyrwać młodych z rąk handlarzy narkotyków pixabay

W pogoni za łatwiejszym życiem, tysiące młodych ludzi ucieka z wnętrza Amazonii do wielkich miast na jej obrzeżach - opowiada duchowny. - Żeby przeżyć często angażują się w transport narkotyków, a kiedy przestają być potrzebni, giną z rąk sicarios, płatnych morderców. Kościół robi wszystko, aby im pomóc, ale sam potrzebuje pomocy - dodaje.

Młodzi ludzie szukający lepszego życia na obrzeżach Amazonii nie są przygotowani na spotkanie z wielkim miastem. Mają w swoich wioskach Internet i telewizję, ale i tak jest to dla nich szok, kiedy trafiają do dwumilionowej metropolii, jaką jest np. Santa Cruz. Popadają w biedę i po pomoc zwracają się do karteli, które za małe pieniądze wykorzystują ich do transportu narkotyków.

- Z takiej drogi nie ma powrotu, co najwyżej przez śmierć, dlatego też młodzi ludzie, którzy tutaj przyjeżdżają są narażeni na to, że trafią w ręce tzw. sicarios, czyli płatnych morderców - tłumaczy bp Dowlaszewicz. - Młodzież powinna przyjeżdżać do wielkich miast choć trochę przygotowana na to, co tam zastanie. Powinni się tym zająć ci, którzy mieszkają z nimi w ich wioskach, czyli rodzice, wspólnoty kościelne, wszyscy muszą mówić im o konkretnych niebezpieczeństwach, które na nich czyhają. W ramach duszpasterstwa młodych chcemy stworzyć miejsca, gdzie ci młodzi mogą przyjechać i zatrzymać się na samym początku, wtedy kiedy jest najtrudniej. Tam będą mogli żyć swoją wiarą, swoimi tradycjami, rozmawiać w swoim języku, nabiorą pewności. To jest jedna z dróg ewangelizacji, o które prosił nas synod, a która potrzebuje natychmiastowych decyzji duszpasterskich.