Dom za Spiżową Bramą

Beata Zajączkowska; GN 37/2019

publikacja 15.10.2019 06:00

Jogging w papieskich ogrodach, jazda na hulajnodze po korytarzach Pałacu Apostolskiego czy zabawa w chowanego z Franciszkiem. Odkryjmy kulisy życia w Watykanie – najmniejszym państwie świata na noc zamykanym na klucz. Opisała je w swojej książce Magdalena Wolińska-Riedi.

Jazda na rowerze po uliczkach Watykanu – to możliwe, kiedy się mieszka za Spiżową Bramą – zapewnia Magdalena Wolińska-Riedi. archiwum magdaleny wolińskiej-riedi Jazda na rowerze po uliczkach Watykanu – to możliwe, kiedy się mieszka za Spiżową Bramą – zapewnia Magdalena Wolińska-Riedi.

Każdy, kto był w Rzymie, zapewne przekroczył granicę włosko-watykańską. Tyle że nieświadomie, bo przy wejściu na plac św. Piotra nie ma pograniczników sprawdzających dokumenty, chociaż Watykan nie należy do UE. Od 1929 r. jest to suwerenne państwo, którego absolutnym monarchą jest papież. Jego oficjalna nazwa brzmi Państwo-Miasto Watykan, a w herbie znajdują się klucze Piotrowe. Watykańskie obywatelstwo ma obecnie ok. 600 osób – są to papież (nie zrezygnował z argentyńskiego paszportu), kardynałowie, księża pracujący w Sekretariacie Stanu, a także rozsiani po całym świecie papiescy dyplomaci. Watykańskim paszportem legitymują się też szwajcarscy gwardziści i ich rodziny mieszkające za Spiżową Bramą. Ta wąska grupka świeckich – głównie żon (obecnie jest ich mniej niż 30, w tym trzy Polki) i dzieci – to obecnie nie więcej niż 70 osób. „Gdy spogląda się na Pałac Apostolski, trudno sobie nawet wyobrazić, że za wysokim murem żyją tzw. normalni ludzie, którzy mają swoje codzienne troski i radości, chodzą do lekarza, wypłacają pieniądze z bankomatu, nadają listy na poczcie czy wybierają się do urzędu, by przedłużyć ważność prawa jazdy. Stąd nie dziwi mnie zaskoczenie w oczach tych, którzy na przejściach granicznych sprawdzają mój dokument tożsamości i w rubryce, gdzie wpisane jest miejsce zamieszkania, odnajdują słowo Watykan” – podkreśla Magdalena Wolińska-Riedi, która będąc żoną szwajcarskiego gwardzisty, kilkanaście lat mieszkała w tym wyjątkowym miejscu, które opisuje w książce „Kobieta w Watykanie”.

Magdalena Wolińska-Riedi,
Kobieta w Watykanie.
Jak się żyje w najmniejszym 
państwie świata, 
Wyd. Znak, Kraków 2019.

Gwardzista się żeni

Watykan to najpilniej strzeżone miejsce na ziemi. Na 440 stałych mieszkańców przypada 120 członków Gwardii Szwajcarskiej i 150 włoskich żandarmów. Ponadto każdy ruch monitoruje 360 kamer. „Nic więc dziwnego, że nikt nie myśli o zamykaniu mieszkań na klucz czy przypinaniu rowerów ani nie martwi, jak dziecko zniknie na chwilę z matczynego pola widzenia” – pisze Magdalena Wolińska-Riedi. Wspomina, że żeby zostać żoną żołnierza papieskiej formacji, musiała uzyskać zgodę sekretarza stanu. Jeszcze kilka lat temu wydanie zgody było uzależnione od dostępności wolnego mieszkania za Spiżową Bramą. Ponieważ apartamentów do dyspozycji jest niewiele, narzeczeni musieli czekać nawet kilka lat. Papież Franciszek zmienił tę zasadę i pozwolił, by gwardziści mieszkali także poza murami.

Mieszkanie za Spiżową Bramą jest służbowe i rodziny nie płacą za nie. Nie muszą się nawet martwić o meble, bo mogą je wynająć z watykańskich magazynów, tzw. Florerii. Jej pracownicy na co dzień zajmują się ustawianiem krzeseł na placu św. Piotra, transportem roślin na uroczystości oraz dostarczaniem mebli do watykańskich mieszkań i ich konserwacją. „Kiedy po raz pierwszy przekroczyłam próg Florerii, obezwładnił mnie magiczny wręcz zapach antycznego drewna, majestatu, tajemnicy… Były tam tapicerowane krzesła, fotele, toaletki, komody i zwaliste, ciężkie szafy. Nie brakowało też obrazów i innych elementów dekoracji wnętrz. Wybór jest spory, choć oczywiście nie są to lekkie i praktyczne meble ze współczesnych sklepów sieciowych. Można co prawda kupić meblościankę, ale trzeba ją potem zdemontować i zabrać ze sobą przy przeprowadzce. Zdecydowałam się na eklektyzm i oprócz mebli lekkich i nowoczesnych wykorzystałam kredens oraz wielki stół z 12 krzesłami z watykańskiego magazynu. Przez lata zdobiły elegancki, obszerny pokój stołowy” – wspomina autorka książki.

Bycie żoną gwardzisty oznacza częstą samotność. Ale są i przywileje. Dla mieszkańców Watykanu zarezerwowane są pierwsze rzędy na wszystkich papieskich liturgiach. Żony z dziećmi mogły towarzyszyć gwardzistom w czasie papieskich wakacji w Castel Gandolfo. „To były niesamowite chwile. Słyszeliśmy, jak Benedykt XVI gra z bratem na fortepianie. A po obiedzie zaglądał do nas ze swego balkonu i rzucał dzieciom cukierki” – wspomina żona gwardzisty.

Pobawić się z papieżem

Kobiety w Watykanie to zupełnie normalne żony i matki. Bardzo dbają o pielęgnowanie więzi i raz w miesiącu spotykają się na kolacjach, razem też umawiają się na jogging po ogrodach papieskich czy spacery z dziećmi. Większość z nich nie pracuje, bo pozwalają na to dobre zarobki męża, od których w Watykanie nie płaci się podatków, mają też prawo do nieoprocentowanych kredytów w banku watykańskim.

Przynależność do wielkiej rodziny gwardii zapewnia też wiele przywilejów, np. duże zniżki na czesne w prestiżowej prywatnej szkole szwajcarskiej, do której chodzą dzieci. Codziennie są do niej odwożone z Watykanu specjalnym busem. Najmłodsi mieszkańcy w jednym z zaułków mają swój świat. Tuż obok kortu tenisowego mogą się pobawić na huśtawce, zjeżdżalni czy w piaskownicy. Nikogo nie dziwi widok maluchów jeżdżących na hulajnodze po korytarzach Pałacu Apostolskiego czy dziedzińcu św. Damazego, na którym witani są odwiedzający papieża najważniejsi przywódcy świata. Te dzieci znają w Watykanie wszyscy i nikt ich nie legitymuje ani nie pyta, skąd przyszły i dokąd idą. Nieraz proszone są jedynie o to, by poruszały się na palcach, bo w saloniku obok Ojciec Święty rozmawia z kimś ważnym. „Pewnego dnia w czasie spaceru moje córki chciały odwiedzić tatę, który był akurat na służbie w Domu św. Marty. Gdy zeszłyśmy schodami do obszernego holu, nie traciły czasu i natychmiast wykorzystały duże ozdobne filary, żeby pobawić się w chowanego. Nie miały pojęcia, że za moment do ich gry dołączy… sam Franciszek. Zbliżył się po cichu, schował za kolumną, popukał jedną z moich córek po ramieniu, po czym od razu ponownie się ukrył. Ta zabawa w ciuciubabkę trwała może dwie minuty, ale przez ten cały czas dzieci go nie zauważyły. Jakież było ich zdziwienie, gdy po chwili wychylił się zza filaru. Śmiechom nie było końca” – wspomina Magdalena Wolińska-Riedi.

Smakołyki z papieskiej farmy

Pewnie trudno sobie wyobrazić państwo, w którym nie ma ani jednej szkoły i przedszkola, gdzie nie można znaleźć kwiaciarni czy po prostu pójść do fryzjera, szewca albo do restauracji. Z tego niewątpliwą radość czerpią małe zakłady rzemieślnicze przy Borgo Pio, rzymskiej uliczce prowadzącej do Watykanu. To tutaj mieszkańcy żyjący na co dzień za Spiżową Bramą wychodzą, by zaopatrzyć się w pastę do butów czy kupić cukier puder, którego nie znajdzie się w watykańskim sklepie.

Watykan posiada za to własne źródła zasilane energią, ujęcie wody, 270-metrową kolej, stację benzynową, sklep z ekskluzywnymi towarami duty-free, a także supermarket, gdzie ceny są znacznie niższe niż w Rzymie, bo towary są zwolnione z opłat celnych, akcyzy i nie podlegają opodatkowaniu VAT. Można tam kupić mleko i sery produkowane na papieskiej farmie w Castel Gandolfo. Ma też swoją przychodnię i aptekę. Ta druga jest jedynym miejscem w Watykanie, gdzie może wejść każdy. Po okazaniu recepty i dokumentu tożsamości wydawana jest specjalna przepustka, którą oddaje się przy wyjściu. Aptekę odwiedza codziennie 2,5 tys. osób, gdyż można tam dostać tańsze leki, a także te, których nie ma we włoskich aptekach.

Gdy wybije północ…

To mikroskopijne państwo ma nawet własną parafię, a jej proboszcz po Wielkanocy wyrusza na błogosławienie domów mieszkańców. „Odkąd pamiętam, rytm mojej codzienności w Watykanie wyznaczały święta kościelne. Dni świątecznych w Watykanie było w ubiegłym roku 27 (nie licząc niedziel), podczas gdy w Polsce – 14” – wylicza autorka. Dodaje, że niedzielna Eucharystia jest obowiązkowa dla należących do gwardii Szwajcarów, a obecność sprawdzana jest z ołówkiem w ręku. Kaplica gwardii to także miejsce, gdzie całe rodziny uczestniczą w adwentowych Roratach czy wielkopostnej Drodze Krzyżowej, a dzieci przystępują do sakramentów. W domu polskich sióstr albertynek, które prowadzą kuchnię gwardzistów, kard. Konrad Krajewski co roku święci pokarmy dla wszystkich Polaków.

O północy zamykane są wszystkie bramy Watykanu. Goście muszą przed tą godziną opuścić państwo-miasto. Mieszkańcy powinni też przed północą wrócić, spóźnialskich gwardziści odnotowują w specjalnym rejestrze, który trafia do Sekretariatu Stanu.