Papież do kardynałów: pamiętajcie o okazanym wam miłosierdziu

VATICANNEWS.VA |

publikacja 05.10.2019 18:00

Kardynałowie muszą być świadomi okazanego im miłosierdzia, aby sami wykazywali się taką postawą względem innych. Franciszek mówił o tym w homilii wygłoszonej podczas konsystorza, na którym włączył do kolegium kardynalskiego 13 nowych purpuratów.

Papież do kardynałów: pamiętajcie o okazanym wam miłosierdziu CLAUDIO PERI /PAP/EPA Jeśli ja nie czuję, że Bóg okazał mi swoje miłosierdzie, to nie rozumiem Jego miłosierdzia. To nie jest coś, co można wytłumaczyć. Czuję to albo nie. A jeśli nie czuję, to jak mogę to przekazywać, o tym świadczyć, dawać to innym?

Rozważając ewangeliczną scenę rozmnożenia chleba Franciszek, zachęcił do refleksji nad współczuciem, które jest kluczowym słowem Ewangelii. Jest ono wpisane w serce Chrystusa, w serce Boga.

“W Ewangeliach bardzo często widzimy Jezusa, który odczuwa współczucie względem ludzi cierpiących. I im więcej je czytamy, im bardziej je kontemplujemy, tym lepiej rozumiemy, że współczucie Pana nie jest postawą okazjonalną, sporadyczną, lecz stałą. Więcej, wydaje się ono postawą Jego serca, w które wcieliło się miłosierdzie Boga.”

Franciszek podkreślił, że Jezus jest Odkupicielem współczującym. W Nim urzeczywistnia się wola Boga, który chce oczyścić człowieka z grzechu. Jest On wyciągniętą ręką Boga.

“Cała postawa Boga względem swego ludu jest naznaczona współczuciem, do tego stopnia, że w relacji przymierza, to, co Boskie jest współczujące, podczas gdy to, co ludzkie wydaje się być pozbawione współczucia, dalekie od niego. Mówi o tym sam Bóg: «Jakże cię mogę porzucić, Efraimie, i jak opuścić ciebie, Izraelu? Moje serce na to się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja - Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać» (Oz 11, 8-9).”

Franciszek przypomniał, że uczniowie Jezusa często wykazali się brakiem współczucia, choćby wtedy, gdy trzeba było nakarmić zgłodniałe tłumy. „Niech radzą sobie sami” – do tego sprowadza się ich postawa, zauważył Papież, dodając, że jest to postawa dość powszechna, a sama funkcja nie czyni nas miłosiernymi.

“W tym punkcie możemy się zapytać: A czy my, jako pierwsi, jesteśmy świadomi tego, że Bóg okazał nam miłosierdzie? W sposób szczególny zwracam się do was bracia kardynałowie (…): czy jest w was żywa ta świadomość? Że zawsze poprzedza was i towarzyszy wam Jego miłosierdzie? Ta świadomość była stałą postawą niepokalanego serca Maryi Panny, która wielbi Boga jako swego Zbawcę, który wejrzał na uniżenie swej służebnicy. (…) Czy jest w nas żywa świadomość współczucia Boga względem nas. Tu nie chodzi o coś opcjonalnego, czy nawet o jakąś radę ewangeliczną. Nie, tu chodzi o podstawowy wymóg. Jeśli ja nie czuję, że Bóg okazał mi swoje miłosierdzie, to nie rozumiem Jego miłosierdzia. To nie jest coś, co można wytłumaczyć. Czuję to albo nie. A jeśli nie czuję, to jak mogę to przekazywać, o tym świadczyć, dawać to innym? Konkretnie: czy współczuję konkretnemu bratu, biskupowi, księdzu? A może zawsze go niszczę moją postawą potępienia, obojętności, spoglądam w inną stronę, umywam ręce?”

Zdaniem Papieża od tej świadomości otrzymanego miłosierdzia zależy też lojalność względem swojej posługi. Gotowość purpurata na przelanie krwi, o czym świadczy czerwony kolor jego stroju, jest pewna, kiedy jest zakorzeniona w tej świadomości otrzymanego współczucia i w umiejętności okazywania go innym. Tak wiele nielojalnych zachowań ludzi Kościoła wynika z braku tego poczucia otrzymanego współczucia, ze zwyczaju spoglądania w drugą stronę, z obojętności.