Bóg od wielkiego dzwonu

Myślimy sobie: "To teraz, to w tym czasie będą dokonywać się rzeczy niewiarygodne. Z nieba poleją się strumienie 
Bożej łaski". A przecież to dzieje się od początku świata, każdego dnia, o każdej porze roku.

Aleksandra Pietryga Aleksandra Pietryga

Papież Franciszek chodzi po afrykańskiej ziemi. Ziemi najuboższych z ubogich. Ziemi, w którą wsiąkały hektolitry krwi niewinnych dzieci, kobiet i mężczyzn zamordowanych z nienawiści. Ziemi ludzi często pogardzanych, zapomnianych, wykluczonych. Ci ludzie stają dziś w zadziwieniu i radości, że właśnie do nich przybył Namiestnik Chrystusa.

A przecież Chrystus od zawsze przychodzi właśnie do takich ludzi, o których świat zapomniał, których wyrzuca poza margines swojej tolerancji. To jest Ewangelia. Dzisiaj media światowe prześcigają się w zapewnianiach, że papieska pielgrzymka do Mozambiku czy na Madagaskar przyniesie nową jakość życia, obudzi nadzieję.

To ma miejsce przy okazji każdego wielkiego wydarzenia w życiu duchowym Kościoła - każdy jubileusz, każdy Rok Święty przynosi obietnicę czegoś nowego. Myślimy: "To teraz, to w tym czasie będą dokonywać się rzeczy niewiarygodne. Z nieba poleją się strumienie 
Bożej łaski". A przecież to dzieje się od początku świata, każdego dnia, o każdej porze roku. Podczas każdej Mszy, w każdej Spowiedzi.

Taka jest jednak moja konstrukcja duchowa, że czasem potrzebuję nowego impulsu, by to zauważyć, przyjąć, tym się ucieszyć. A Bóg - który jest Bogiem niewyobrażalnie bliskim - nie gorszy się moją kiepską kondycją, moją niewiarą, ale odpowiada na to, co jest moim "dzisiaj".