Lekcja do odrobienia

Nigdy nie atakuj. Mów o tym, co cię boli, ale więcej słuchaj. Wspólnie szukajcie dróg wyjścia z zaistniałej sytuacji.

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

Wczorajsza druga lekcja Godziny Czytań i homilia Księdza Prymasa tworzyły niezwykłą harmonię. A konkretnie wezwanie Świętego Jana Pawła II, by wolności nie wykorzystywać przeciw komukolwiek i Księdza Arcybiskupa Polaka, by „tym miejscem i tym Matczynym Obliczem, wsławionym niezwykłą czcią wiernych, nie grać jedni przeciw drugim”. Zanim podejmiemy refleksję jak to zrobić w praktyce, jedno spostrzeżenie.

Zarówno wówczas, w 1983 roku, jak i dziś bardzo realną jest pokusa odczytywania przesłania w taki sposób, jakby skierowane było tylko do jednej strony. Więc gdy Jan Paweł II mówił „nigdy jedni przeciw drugim”, wielu myślało o partyjnych aparatczykach, stojącymi za barierkami milicjantami i o ówczesnej służbie bezpieczeństwa. Podobnie teraz. Wielu najzwyczajniej w świecie nie zauważa, że grający miejscem o Obliczem są po obu stronach konfliktu. A to prowadzi do wcale nieoczywistego dla wszystkich wniosku, że głoszone w tym (i nie tylko) miejscu słowo, skierowane jest nie do nieobecnych, ale do uczestników tego konkretnego zgromadzenia. To oni są pierwszymi odbiorcami orędzia i to oni muszą odrobić lekcję z jego wcielenia w życie. Jak to robić w coraz bardziej spolaryzowanej rzeczywistości, w której wielu zakłada, że najprostszą droga do zwycięstwa jest podsycanie konfliktu?

By odpowiedzieć na to pytanie warto sięgnąć do duchowości Domowego Kościoła. To ruch uczący małżonków jak poprzez dialog pogłębiać wspólnotę małżeńską i rodzinną. Jego twórcy nie odkrywali Ameryki. „Nigdy nie atakuj. Mów o tym, co cię boli, ale więcej słuchaj. Wspólnie szukajcie dróg wyjścia z zaistniałej sytuacji.” Przed kilkoma dniami mogliśmy obserwować jak te proste zasady funkcjonują w zupełnie innym środowisku, jakim jest pielgrzymka. Chociaż do końca nie jest pewne, czy mówienie o innym środowisku jest zasadne. Bo przecież Kościół, choć często o tym zapominamy, także jest rodziną.

Ten zwyczaj praktykowany jest na wielu pielgrzymkach. „Sto pytań do…” Idący z Łodzi mają to szczęście, że odpowiada kardynał i biskup. Inni, zwłaszcza młodzi, mają to szczęście, że niezmordowany Maskacjusz rejestruje wszystkie i zamieszcza na kanale Archidiecezji. Tu nie będziemy ani streszczać pytań, ani tym bardziej odpowiedzi. Chociaż z przykrością trzeba zauważyć, że większość z nich nie została zauważona przez media. Także kościelne. Stąd pisanie o szczęściu młodych, gdyż większość z nich, o czym od dawna wiadomo, nie czerpie wiedzy o świecie z mediów tradycyjnych (o zgrozo, do takich należą już strony internetowe), ale właśnie z mediów społecznościowych.

Dlaczego możemy mówić o sukcesie dialogów z kardynałem i arcybiskupem? Odpowiedź jest równie prosta jak w przypadku wskazanego przed chwilą dialogu małżeńskiego. Rozmówcy nie atakowali, lecz pytali. I w takim duchu zostali wysłuchani przez odpowiadających. Następnie otrzymywali odpowiedzi, (z którymi co prawda wielu może się nie zgadzać) będące wyrazem szacunku dla pytającego. Konkretne, rzeczowe, często odkrywające przed pytającymi rzeczywistość bardzo złożoną. Kryjącą w sobie zarówno głębię jak i sprzeczności, dające się pogodzić tylko w jednej perspektywie: działania Ducha Świętego w Kościele.

Jest jeszcze jeden warty zauważenia aspekt tych dialogów. Otóż odbywają się one w drodze, w marszu, w ruchu. Trzeba przemierzyć pewien etap, dojść do celu. Nie ma czasu i miejsca, by zatrzymać się i kopać rowy. Tym samym otrzymujemy odpowiedź na postawione już na początku pytanie co zrobić, by „nie grać jedni przeciw drugim”. Iść razem. Nie atakować, lecz pytać. Szanować pytających dając rzeczowe, umocowanie w Słowie Bożym i nauczaniu Kościoła odpowiedzi. Robić to w taki sposób, by słuchacze, podobnie jak odpowiadający na pytania, odpowiedziami nie czuli się atakowani. Prawdopodobnie wielu z czytających już tę drogę przeszło i nie ma wątpliwości, że jest jedyną sensowną.