Księża z eksportu

ks. Rafał Skitek; GN 29/2019

publikacja 19.08.2019 06:00

Duchowni coraz liczniej opuszczają Afrykę i Azję. Ich celem jest Europa Zachodnia lub Ameryka Północna. Biskupi afrykańscy biją na alarm.

W 2017 roku  z Afryki wyjechało  5762 kapłanów. Większość z nich pracuje w Europie. HENRYK PRZONDZIONO /foto gość W 2017 roku z Afryki wyjechało 5762 kapłanów. Większość z nich pracuje w Europie.

Według oficjalnych danych już co piąty kapłan we Francji to obcokrajowiec. Zdecydowaną większość w tej grupie stanowią duchowni z Afryki. Druga co do wielkości grupa to Azjaci. Ale w Europie Zachodniej księży o innym niż biały kolorze skóry można spotkać niemal wszędzie. Także Hindusów, zwłaszcza z południowej, bardziej katolickiej części kraju. Wielu z nich posługuje np. w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii. We Włoszech tamtejszy Kościół w ręce kapłanów obcokrajowców oddał aż 40 proc. funkcjonujących parafii. Europa się cieszy, bo ma księży „z eksportu”, Afryka się smuci, bo duchowni porzucają rodzime diecezje.

Zabójcze tempo

Zjawisko „migracji duchownych” opisuje nota wydana przez Centralny Urząd Statystyki Kościoła. Dotyczy ona wyłącznie duchowieństwa diecezjalnego. Z zaprezentowanych w niej danych wynika, że najwyższym wskaźnikiem odpływu kapłanów cechuje się obecnie kontynent afrykański. Liczba księży emigrantów afrykańskich rośnie w błyskawicznym tempie. W 1978 r. z Afryki wyjechało 1236 księży diecezjalnych, a w 2017 r. opuściło ją aż 5762 kapłanów.

Podobne zjawisko zaobserwować można na kontynencie azjatyckim. Z Azji w 1978 r. wyemigrowało 1644 księży, a w 2017 r. ta liczba wzrosła do 3272. W Europie tendencja jest przeciwna. 40 lat temu ze Starego Kontynentu wyjechało niemal 16 tys. duchownych diecezjalnych, przed dwoma laty było ich aż o 9 tys. mniej. To mniej więcej tyle, ile w sumie przybyło kapłanów do Europy w 2017 r.

Afrykańscy biskupi z niepokojem obserwują odpływ księży z ich diecezji, zwłaszcza tych najbiedniejszych. Niektórzy mówią już wprost o ucieczce kapłanów do Europy. W tle pojawia się problem braku posłuszeństwa i zerwania więzi z biskupem miejsca oraz diecezją macierzystą.

Kapłańskie wymówki

Jednym z pierwszych afrykańskich hierarchów, który otwarcie zaczął mówić o rosnącej liczbie duchownych z Afryki zatrzymujących się na stałe w Europie Zachodniej, był bp Ignace Bessi Dogbo, ordynariusz diecezji Katiola w Republice Wybrzeża Kości Słoniowej. Problem ten zasygnalizował on rok temu na jednym z zebrań tamtejszego episkopatu. Sprawą zainteresowały się francuskie i brytyjskie media, ale o zjawisku było już głośno kilkanaście lat temu. – Sam zastanawiałem się, jak to jest, że Europejczycy z trudem wysyłają misjonarzy do Afryki, a tamtejsi kapłani z chęcią zatrzymują się w krajach Europy Zachodniej i Ameryki Północnej – komentuje sprawę ks. Jorge Cervera Domani z Meksyku, obecnie wychowawca i formator w seminarium. Także w Yucatanie, jego rodzinnej diecezji, posługuje wielu duchownych z Afryki i Azji.

Na pytanie o przyczyny powiększania się grupy księży z Afryki decydujących się pozostać na Zachodzie bp Dogbo wskazuje najpierw na studia zagraniczne. Hierarcha jest przekonany, że decyzja o niewracaniu do rodzimej diecezji zapada zwykle po ich zakończeniu lub odbyciu posługi duszpasterskiej, do której kapłani są kierowani przez swoich biskupów. – Ci duchowni ciągle znajdują jakiś nowy powód, dla którego nie chcą wracać do swoich krajów i diecezji. To jakaś forma nieposłuszeństwa. W ten sposób dość szybko zrywają więzi z macierzystą diecezją i miejscowym biskupem – komentuje bp Ignace Bessi Dogbo.

Prawo jest ważne

Co na to afrykańscy księża? – Zjawisko osiadania księży diecezjalnych z Afryki w Europie to problem bardzo złożony. Tak jak złożony i różnorodny jest sam kontynent afrykański. Byłbym tu dość ostrożny. Każde uproszczenie jest niebezpieczne – zauważa ks. Victorien Kpoda z Burkina Faso. W przeszłości sam studiował za granicą. Pomagał też duszpastersko we włoskich parafiach. Ale po studiach wrócił do kraju. Słyszał o kapłanach, którzy opuścili Afrykę i pozostali w różnych częściach zachodniej Europy, gdzie teraz pełnią posługę duszpasterską. – Księża wyjeżdżający do Europy lub Ameryki Północnej z Burkina Faso są posyłani na studia lub do pracy duszpasterskiej przez biskupa miejsca. Dopiero po ich powrocie posyłani są kolejni. Dlatego mogę powiedzieć, że w Burkina Faso zjawisko imigracji księży diecezjalnych nie istnieje. Co najwyżej jest ono marginalne – dodaje duchowny.

Niepokojem napawają też kwestie formalne związane z pobytem niektórych kapłanów w Europie. To właśnie dlatego biskupi francuscy coraz częściej kontaktują się z diecezjami pochodzenia duchownych z Afryki, prosząc o wyjaśnienie charakteru powierzonej im posługi na terenie goszczącej diecezji. – To bardzo dobry krok. Takie wyjaśnienie jest konieczne. Tylko w ten sposób możemy wspólnie ewangelizować w różnych częściach świata. Zawsze z poszanowaniem prawa – tłumaczy bp Ignace Bessi Dogbo. Jego niepokój budzi jednak podejrzenie, że wielu księży z Afryki posługujących we Francji wystarało się o obywatelstwo francuskie. – Nie ma w tym nic złego. Niemniej jednak nawet jeśli ktoś zmieni narodowość, to pozostaje kapłanem diecezji, dla której został wyświęcony. Przynależność do diecezji jest tu kluczowa – puentuje hierarcha.

Na wagę złota

Pozostaje jeszcze sprawa zachłyśnięcia się liberalną kulturą Zachodu. Bp Dogbo uważa, że Europejczycy są bardzo wyczuleni na punkcie własnej wolności i praw jednostki. Czy to powód, dla którego niektórzy duchowni z Afryki nie są posłuszni swoim biskupom? Tym bardziej że w Europie Zachodniej brakuje powołań i każdy ksiądz jest na wagę złota?

Pochodzący z Tanzanii ks. Timothy Mwanjonde po zakończeniu studiów w Wiecznym Mieście nie wrócił do swej ojczyzny. Obecnie jest duszpasterzem w uroczym Tivoli. Zna wielu księży z Afryki, którzy podobnie jak on pozostali poza granicami swego kraju. – Prawda jest taka, że tylko niektórzy decydują się na posługę duszpasterską w Europie. Oczywiście muszą się wtedy inkardynować – podkreśla ks. Mwanjonde. – Wierzę, że chodzi im przede wszystkim o duszpasterstwo. To właśnie dlatego w wielu diecezjach w Europie posługują duchowni z Afryki i Azji, ale też z Rumunii, Albanii, Czech i Polski – dodaje.

Pieniądze i wojna

Wśród czynników decydujących o pozostaniu na obczyźnie księży z Afryki na drugim miejscu, zaraz po potrzebach duszpasterskich, ks. Mwanjonde wymienia względy ekonomiczne. Z jednej strony bieda materialna panująca w kraju pochodzenia, z drugiej możliwość zarobienia lepszych pieniędzy w kraju goszczącym kapłana emigranta, jak się okazuje, mają duże znaczenie. Podobne przekonanie panuje też wśród wielu biskupów afrykańskich, którzy podkreślają, że wyższy standard życia to jeden z głównych czynników decydujących o pozostaniu za granicą. To symptomatyczne – ubolewa bp Ignace Bessi Dogbo – że już nawet w Republice Wybrzeża Kości Słoniowej duchowni opuszczają najbiedniejsze diecezje. A prawda jest taka, że tamtejsi wierni potrzebują szczególnej opieki duszpasterskiej.

Ale jest jeszcze jedna, być może najważniejsza, przyczyna emigracji duchownych. – Proszę pamiętać, że w tej grupie są też duchowni, którzy migrują do Europy w poszukiwaniu pokoju i ładu społecznego. W pewnym sensie znajdują tam schronienie przed wojną domową. Przywołam tu tylko niektóre kraje: Demokratyczną Republikę Konga, Republikę Środkowoafrykańską, Libię czy Somalię – wylicza jednym tchem ks. Mwanjonde.

Europa pobudowała piękne katedry i kościoły, ale coraz mniej w nich księży i wiernych. Afryka szczyci się ekspansją katolicyzmu, ale wciąż nie ma wystarczających struktur. Migracja duchownych, z różnych przyczyn i w różnych celach, to dość złożony problem. Być może jesteśmy u jej początku i niebawem przekonamy się, czy za kilkanaście lat duszpasterzami Europy i Ameryki nie będą właśnie imigranci. 

TAGI: