Wielka wiara z małych chatek

Szymon Zmarlicki; Gość gliwicki 26/2019

publikacja 01.08.2019 06:00

Szwedzi określają się jako tolerancyjni i rzeczywiście tak jest, jeśli chodzi o inne religie, szczególnie islam. Ale wiara w Boga, od którego sami odeszli, już nie jest okej.

Młodzi z Helsingborga i Świerklańca. Szymon Zmarlicki Młodzi z Helsingborga i Świerklańca.

Termometry wskazywały 32 stopnie, gdy pierwsze kiełbaski zaczynały skwierczeć na ruszcie, mimo że był już późny wieczór. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie przeszkadza to młodemu mężczyźnie, kręcącemu się przy ognisku, bo sądząc po ciemnej karnacji i czarnych oczach, jego pochodzenia należałoby doszukiwać się raczej wśród słonecznych krajów południa Europy czy nawet Bliskiego Wschodu, ale na pewno nie Skandynawii. – U nas zdarzają się ciepłe dni, ale nie aż tak. Tu jest naprawdę gorąco! – stwierdza Carl, odganiając się od roju wyjątkowo napastliwych komarów. Do Polski przyjechał na tydzień wraz z dziesięcioma innymi młodymi katolikami z Helsingborga w Szwecji.

Wszyscy zamieszkali u rodzin z parafii Chrystusa Króla w Świerklańcu. Jednak w tej grupie trudno byłoby się doszukać choćby jednego Szweda „czystej krwi” – połowa z nich świetnie mówi po polsku, bo pochodzą z polskich rodzin lub urodzili się w Polsce i wyjechali do Szwecji w późniejszym wieku. Z kolei rodzice pozostałych to imigranci z najróżniejszych stron świata – od Wielkiej Brytanii aż po Iran.

Kościół bez Boga

Szwedzi są jednym z najbardziej ateistycznych społeczeństw w Europie. Według mniej lub bardziej oficjalnych statystyk, około dwóch trzecich populacji należy do luterańskiego Kościoła Szwecji. Ale w praktyce również dwie trzecie ludności (a według niektórych badań nawet 83 proc.!) to ateiści lub agnostycy. Katolicy stanowią zaledwie dwa procent. Do jedynej w Helsingborgu katolickiej parafii św. Klemensa, gdzie pracują polscy księża, należy tylko 4000 wiernych, choć jest to jedno z większych miast w kraju, liczące ponad 100 tys. mieszkańców. Zresztą większość parafian i tak stanowią Polacy.

Carl urodził się w Szwecji już jako katolik, przy czym jego matka pochodzi z Syrii, a ojciec z Libanu. Ale zdążył już pokochać Polskę i... Polkę. Jest liderem młodzieżowej grupy działającej przy parafii – to właśnie znaczna jej część przyjechała do Świerklańca. Co tydzień lub dwa organizują spotkania, na które zapraszają księży lub świeckich, którzy wygłaszają konferencje na różne tematy związane z wiarą. Ta inicjatywa to odpowiedź na znikomą liczbę katolików zwłaszcza wśród młodych osób i próba stworzenia częstszych okazji do rozmów o wierze czy podejmowania wspólnie różnych aktywności. – W Szwecji działa bardzo radykalny ruch kulturowy przeciwko Kościołowi, w społeczeństwie dominuje skrajnie liberalna ideologia. Dlatego dla nas, młodych, tak ważne jest, żeby zawalczyć o naszą wiarę i móc się w nią zagłębić – tłumaczy Carl. Zauważa jednak coraz częstsze nawrócenia na katolicyzm. – Kościół Szwecji jest bardzo liberalny, przyjął wiele wpływów współczesnych ideologii, jak feminizm, gender itp. W zasadzie nie różni się od reszty społeczeństwa. Ludzie, którzy szukają Boga, przychodzą tam i widzą, że zatracił swoją istotę, a stał się bardziej wspólnotą społeczną.

Szwedzcy protestanci pomagają biednym, pomagają tym czy tamtym wokoło, co jest oczywiście dobre, lecz nie skupiają się na najważniejszym, czyli Jezusie Chrystusie. Dlatego łatwiej jest znaleźć Boga w Kościele katolickim, bo generalnie wierzymy w te same rzeczy, ale nie zgadzamy się z tymi złymi tendencjami, jak np. aborcja, ani nie koncentrujemy się wyłącznie na pracy, tylko na samym Chrystusie. I właśnie tak nas, katolików, postrzegają inni: że wyznajemy fundamentalne prawdy wiary, naprawdę w nie wierzymy i nie boimy się o tym mówić – przekonuje.

Tolerancja z jednym wyjątkiem

Klaudia, dziewczyna Carla, pochodzi z okolic Kielc. Do Szwecji wyjechała z rodzicami w wieku 14 lat. Studiuje biologię molekularną, wcześniej uczyła się budownictwa i architektury, a nawet pracowała w fabryce szwedzkiego producenta samochodów. Zawsze chętnie przyjeżdża do Polski, była też wolontariuszką na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie. Ale mówi wprost: w Szwecji jesteśmy prześladowani. Chociaż opowiada o tym swoim hipnotyzująco cichym i spokojnym głosem, jej słowa jeszcze długo dudnią w uszach znacznie głośniej niż beztroski gwar młodzieży przy ognisku. – Szwedzi określają się jako tolerancyjni i rzeczywiście tak jest, jeśli chodzi o inne religie, szczególnie islam. Ale wiara w Boga, od którego sami odeszli, już nie jest okej. Większość zatrzymała się w czasach średniowiecza i tego, jak wtedy wyglądał Kościół, co ciągle nam wypominają. Dziwią się, jak możemy się z tym utożsamiać – przyznaje z bólem.

– Młodzi ludzie w Szwecji nie wierzą. Dla nich to nie jest normalne, żeby w coś wierzyć, nie rozumieją tego i nie widzą w tym sensu – dodaje, zwracając uwagę na brak katechezy w szkole. Zamiast niej odbywają się lekcje religioznawstwa, sprowadzające się zwykle tylko do bardzo powierzchownego porównywania różnych religii i wyznań. Klaudia potwierdza też często spotykane przekonanie o tym, że gdy wierzące osoby wyjeżdżają z Polski do innych, mniej katolickich krajów, jak np. Szwecja, Norwegia czy Wielka Brytania, bardzo łatwo tracą na emigracji wiarę. – Niestety tak jest. Gdyby moja mama nie zmusiła mnie do uczęszczania na katechezę przygotowującą do bierzmowania, to prędzej czy później pewnie też odeszłabym od Kościoła. Ale moja wiara trwa dzięki niesamowitym księżom, którzy przyjeżdżają do nas na misje. Wychowałam się w wierze przy braciach mniejszych kapucynach. Oni swoim życiem, świadectwem i radykalnością przeciągnęli mnie na swoją stronę. Mogłam zachwycić się Kościołem katolickim i doświadczyć żywego Boga – opowiada, wspominając też o organizowanych cztery razy w roku obozach dla polskiej młodzieży katolickiej mieszkającej w Szwecji.

ŚDM, czyli Świerklanieckie Dni Młodzieży

Proboszcz parafii św. Klemensa w Helsingborgu, pochodzący z diecezji opolskiej ks. Grzegorz Jański, pracuje w Szwecji od prawie 16 lat. – Szwecja jest bardzo zsekularyzowanym krajem, ale mimo wszystko nie wyklucza obecności religii, a zarejestrowane Kościoły otrzymują część podatków na rozwój czy utrzymanie. Największym beneficjentem jest Kościół Szwecji, ale od 2000 r., kiedy oddzielono Kościół od państwa, jako katolicy zyskaliśmy, bo zostaliśmy włączeni w system podatku kościelnego – wyjaśnia.

Młodzież, z którą przyjechał, przedstawia jako najbardziej aktywną i zaangażowaną we wspólnocie parafialnej, choć jednocześnie przyznaje, że porównując szwedzkie warunki do możliwości duszpasterskich w Polsce widać, że „to zupełnie inny świat, gdzie nie wszystko jest takie proste i łatwe”.

Pomysł wizyty był wynikiem przyjaźni ks. Jańskiego z ks. Rafałem Szotem, proboszczem ze Świerklańca, jeszcze z czasów seminarium w Nysie. Wcześniej były już plany, żeby grupa ze Szwecji przyjechała do Świerklańca na Dni w Diecezji przed ŚDM w Krakowie, jednak wtedy okazało się to niemożliwe, a do parafii zostali przydzieleni Czesi. Gdy w połowie czerwca wizyta doszła do skutku, w trakcie tygodniowego pobytu młodzi ze Szwecji, wraz z polskimi rówieśnikami, zwiedzili m.in. Jasną Górę, Piekary Śląskie, tarnogórskie zabytki UNESCO, Kraków i Łagiewniki, Wieliczkę, Wadowice, Oświęcim, Jurę Krakowsko-Częstochowską. Najważniejszym momentem pobytu była jednak uroczystość Bożego Ciała i procesja eucharystyczna.

– Oprócz samego poznania Polski i polskiej kultury chodzi też o to, żeby pokazać tej młodzieży żywszą wspólnotę wierzących, bo w Szwecji to jest zaledwie miniaturka Kościoła, a także piękne świątynie, których tam nie mamy, ponieważ protestantyzm zabrał stare katolickie kościoły. Nasze świątynie wyglądają przy nich jak małe chatki – zauważa ks. Jański. – Ale to nie są osoby, które nie wiedzą, w co wierzą. Są świadome swojej tożsamości chrześcijańskiej i katolickiej – dopowiada ks. Szot. Jak zapewnia, jego parafianie z wielką otwartością przyjęli młodych Szwedów w swoich domach, a on sam już rezerwuje termin podróży do Szwecji z młodzieżą ze Świerklańca w kolejne wakacje. – Wszyscy byliśmy w szoku, kiedy podczas ostatniego odpustu parafialnego nasz proboszcz ogłosił, że będzie wymiana młodzieży między Polską i Szwecją. Później spotykaliśmy się, zbieraliśmy osoby i planowaliśmy wyjazdy – wspomina Marta z oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w Świerklańcu, które w głównej mierze organizowało pobyt gości ze Skandynawii. – Pierwszego dnia trochę się bałam, bo były obawy przed przełamaniem bariery językowej. Ale wieczorem poszliśmy na spacer i na lody do parku, więc chyba te lody przełamały pierwsze lody – śmieje się i myśli już o przyszłorocznej rewizycie.

Coś się rusza

Przy pożegnaniu Carl raz jeszcze wnikliwie dopytywał, gdzie ukaże się rozmowa z nim. – W Szwecji też mamy jedną katolicką gazetę – rzucił na koniec pełen optymizmu. – I wiesz co? Coś się rusza. Naprawdę czuję, że coś dobrego zaczyna się u nas