publikacja 27.07.2019 17:00
Bóg zniknąć nie może. Ale z ludzkich myśli, z człowieczego świata wyobrażeń, z wartościowania postaw i zachowań znika.
Wśród dawnych reguł brakuje narzędzi do analizy zmieniającego się świata ludzkich zachowań.
Znika, bo człowiek albo nie jest w stanie Boga zobaczyć, albo upierając się jak małe dziecko, krzyczy: wiem, że Cię tam nie ma! I wtedy na tym pustym, jak mu się wydaje, miejscu człek stawia coś zastępczego.
Właśnie coś. Bo jeśli nawet jest to ktoś, człowiek ubóstwiony, to przecież traktowany jest jak przedmiot. A ten jeden, konkretny człowiek wpycha się na miejsce Boga. Inni ludzie są wtedy tylko czymś.
Poza wszystkimi innymi konsekwencjami jest i ta, że ów człowiek, co to siebie bogiem uczynił, nie jest jedyny. Takich bywają setki i miliony. Setki i miliony zamkniętych światów. Obcych sobie. Z czasem sobie wrogich. Działających na oślep. Niszczących siebie i wszystko dookoła. A świat – by istnieć – musi być uporządkowany. Nie tylko materialnie – prawa fizyki i biologii skutecznie to czynią. Świat nie może być zlepkiem milionów bezetycznych istot.
Ale wokół czego świat ma się skoncentrować? A ludzie stać się wspaniałą orkiestrą, w której ogromna tuba i maleńki flecik są potrzebne?
Trzeba Bogu przywrócić miejsce centralne i jedyne. Wtedy wszystko poukłada się w świecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.