Powołani do szczęścia

AJM

publikacja 18.07.2019 04:15

Bóg nie chce człowieka ciemiężyć. Tylko czasem, jak kapryśne dziecko, człowiek nie zdaje sobie z tego sprawy.

Szczęście Darrel Collins z Pixabay Szczęście
Tylko niebo, będące wspólnotą Boga i ogromnej rzeszy świętych daje możliwość trwania w niekończącej się, nieprzemijającej radości bycia z innymi; kochania (bez umiaru, granic) i jednocześnie bycia (bez umiaru, granic) kochanym

Z cyklu "Jak żyć, by podobać się Bogu?" na kanwie KKK 1716 -1729

Godność każdego człowieka wynika z faktu, że... jest człowiekiem. Że jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże, że za niego umarł Chrystus i że może, jeśli przyjmie Boża ofertę, osiągnąć zbawienie i życie wieczne. Po co jednak Bóg nas stworzył? Czego od nas chce?

Są tacy, którzy uważają, że dla Niego jesteśmy tylko igraszką: niewolnikami, którzy mają spełniać Jego zachcianki. Tego nie wolno, tamtego nie wolno, to co w końcu wolno? – pytają. Nie dostrzegają, że Boże prawo ma pokazać człowiekowi drogę uniknięcia tego, czego najczęściej wcale nie chce. Zła. To ono, nie Boże nakazy i zakazy, stoi na drodze do tego, czego każdy człowiek w głębi swego serca pragnie: do szczęścia.

Szczęścia...  „Był sobie las, zielony las, a w lesie sejm burzliwy”. Tak zaczyna się mało dziś już chyba znana „Ballada o szczęściu”. Utrzymana w bajkowym klimacie, więc spór o to, co znaczy być szczęśliwym prowadzą w niej zwierzęta. I każde ma jakąś swoją wizję takiego szczęścia. Miodek pić i mieć porządne futro, mieć dom z garażem i ogródkiem, mieć silniejsze szpony, nic nie robić... Tylko zapytany na końcu człowiek „siadł, w zadumę wpadł i nic nie odpowiada”. No bo co właściwie znaczy być szczęśliwym?

Jedną z największych pułapek, na którą człowiek daje się nabrać jest przekonanie, że do szczęścia potrzeba osiągnięcia jakiegoś tam celu: zyskać sławę, zyskać pieniądze, zyskać władzę, mieć ukochanego/ukochaną, mieć rodzinę (a niekoniecznie już być otoczonym na serio kochającymi ludźmi). Tymczasem osiągnięcie takiego celu właściwie natychmiast powoduje potrzebę wyznaczenia sobie jakiegoś innego. Inaczej zaczyna się nuda, inaczej zaczyna się jeszcze chyba bardziej męcząca pustka. Może to paradoks, ale zauważyli to już starożytni,  twierdząc, że „najważniejsze jest żeglowanie” (navigare necesse est). Czyli że szczęście – trzymając się tego żeglarskiego porównania – nie polega do dopłynięciu do jakiegoś konkretnego portu, ale na samym żeglowaniu, na sposobie żeglowania, na zmierzaniu do celu. Bo wszystko co człowiek może osiągnąć – przynajmniej w tym życiu – nie jest w stanie uczynić go w pełni szczęśliwym. Zawsze zostaje niedosyt, komórka pustki, która w pewnej chwili, jak komórka burzy, niespodziewane zaczyna się rozszerzać powodując, że człowiek chce szukać dalej i dalej.  „Żyli długo i szczęśliwie” to jedno z największych kłamstw dawnych i współczesnych baśni. Statyczność, osiągnięcie celu,  szczęścia nie daje. Daje je ciągłe bycie w drodze. Nawet jeśli człowiek nie fizycznie pielgrzymuje...

Czy naprawdę tak jest? Pewnie można by się spierać. Bezspornym pozostaje chyba tylko to, że każdy człowiek chce być szczęśliwy. To pragnienie jest po prostu wpisane w jego naturę. Po to – jak wyjaśnia KKK –  by człowiek chciał być w drodze, by szukał  Boga.  Bo, jak mają nadzieję wierzący, Bóg może to pragnienie szczęścia naprawdę zaspokoić. I tylko Bóg. Tylko w Nim, uczestnicząc w Jego nieskończonej naturze, człowiek może osiągnąć cel i jednocześnie dalej ciągle być w drodze. Tylko niebo, będące wspólnotą Boga i ogromnej rzeszy świętych daje możliwość trwania w niekończącej się, nieprzemijającej radości bycia z innymi; kochania (bez umiaru, granic) i  jednocześnie bycia (bez umiaru, granic) kochanym.

Niebo? To chyba jednak nie jest tylko tak, że jeśli tu, na ziemi, się postaram, zacisnę zęby i zdzierżę wszystkie wyrzeczenia, to dostane od Pana Boga nagrodę w postaci szczęścia. Smutne by to było. Otrzymalibyśmy to, czego tak naprawdę nie chcemy, w czym jest nam ciasno, co nas uwiera. I trwalibyśmy w tym szczękościsku cała wieczność. Szczęśliwym w niebie może być tylko ten, kto już tu, na ziemi odkryje, jak uszczęśliwiające jest dobro; zachwyci się „ stylem dobra”, odkryje już tu jego piękno i pokocha je całym swoim sercem, nawet jeśli, jak to u ludzi bywa, trochę jednak ułomnym. To dlatego by osiągnąć wieczne dobro trzeba być dobrym już tu, na ziemi.

A Boże prawa, przykazania, nakazy i zakazy? Są tylko drogowskazami, mającymi pomóc człowiekowi, by się w swoim poszukiwaniu tego co dobre nie pogubił; by nie pogubił się na drodze poszukiwania wiecznego, nieprzemijającego szczęścia. Wszak można czasem wejść w ślepy zaułek, można ulec złudzeniom, prawda? Można za dobro uznać uzdrowienie samego siebie za cenę czyjejś śmierci, można miłością tłumaczyć porzucenie tej, której się ślubowało miłość. Przykazania nie pozwalają na popełnianie aż takich błędów...

Człowiek stworzył człowieka po to, by dać mu szczęście. Wieczne szczęście. To powołanie każdego człowieka. Tyle że szukać trzeba go na właściwych, Bożych drodze. Inne prowadzą w ślepe zaułki...

 

Dla przypomnienia - z Katechizmu Kościoła katolickiego. Patrz na następnej stronie.

Artykuł drugi

NASZE POWOŁANIE DO SZCZĘŚCIA

I. Błogosławieństwa

1716 Błogosławieństwa znajdują się w centrum przepowiadania Jezusa. Ich ogłoszenie podejmuje obietnice dane narodowi wybranemu od czasów Abrahama. Wypełnia je, wskazując za ich pośrednictwem nie tylko na korzystanie z dóbr ziemskich, ale na Królestwo niebieskie:

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie (Mt 5, 3-12).

1717 Błogosławieństwa odzwierciedlają oblicze Jezusa Chrystusa i opisują Jego miłość; wyrażają powołanie wiernych włączonych w chwałę Jego Męki i Zmartwychwstania; wyjaśniają charakterystyczne działania i postawy życia chrześcijańskiego; są paradoksalnymi obietnicami, które podtrzymują nadzieję w trudnościach; zapowiadają dobrodziejstwa i nagrodę, które w sposób ukryty są już udzielane uczniom; zostały zapoczątkowane w życiu Najświętszej Maryi Dziewicy i wszystkich świętych.

II. Pragnienie szczęścia

1718 Błogosławieństwa są odpowiedzią na naturalne pragnienie szczęścia. Pragnienie to ma Boskie pochodzenie; Bóg wszczepił je w serce człowieka, by przyciągnąć je do siebie, ponieważ tylko On może je zaspokoić.

Z pewnością wszyscy chcemy żyć szczęśliwie i nie ma wśród ludzi nikogo, kto nie zgodziłby się na to, zanim by mu to nawet jasno przedstawiono.

Jakże więc szukam Ciebie, Panie? Gdy szukam Ciebie, mojego Boga, szukam 2541 życia szczęśliwego. Będę Cię szukał, by dusza moja żyć mogła. Ciało me żyje dzięki mojej duszy, a dusza żyje dzięki Tobie.

Jedynie Bóg nasyca.

1719 Błogosławieństwa odsłaniają cel życia ludzkiego, ostateczny cel czynów ludzkich: Bóg powołuje nas do swojego własnego szczęścia. Powołanie to jest skierowane do każdego osobiście, ale także do całego Kościoła, nowego ludu tych, którzy przyjęli obietnicę i żyją nią w wierze.

III. Szczęście chrześcijańskie

1720 Nowy Testament używa licznych wyrażeń, by scharakteryzować szczęście, do jakiego Bóg powołuje człowieka: przyjście Królestwa Bożego; oglądanie Boga: "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą" (Mt 5, 8); wejście do radości Pana; wejście do odpoczynku Boga (Hbr 4, 7-11):

Wtedy więc będziemy odpoczywali i oglądali, będziemy oglądali i kochali, będziemy kochali i wychwalali. Oto co będzie na końcu, ale bez końca. Bo i jakiż inny jest nasz cel, jeśli nie dojście do Królestwa, które nie będzie miało końca?.

1721 Bóg bowiem stworzył nas, byśmy Go poznawali, służyli Mu, miłowali Go, i w ten sposób doszli do raju. Szczęście czyni nas "uczestnikami Boskiej natury" (2 P 1, 4) i życia wiecznego. Wraz z nim człowiek wchodzi do chwały Chrystusa i do radości życia trynitarnego.

1722 Takie szczęście przekracza zrozumienie i siły samego człowieka. Wypływa ono z darmo danego daru Bożego. Dlatego właśnie nazywa się je nadprzyrodzonym, tak jak łaskę, która uzdalnia człowieka do wejścia do radości Bożej.

"Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą". Istotnie, "nikt nie może oglądać Boga", to znaczy zobaczyć Jego majestatu i niewysłowionej chwały i "pozostać przy życiu", albowiem Ojciec jest niepojęty; jednak w swojej dobroci, miłości do ludzi i wszechmocy wyświadczył tak wielką łaskę tym, którzy
Go miłują, że pozwolił im ujrzeć siebie... albowiem, "co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga".

1723 Obiecane szczęście stawia nas wobec decydujących wyborów moralnych. Zaprasza nas do oczyszczenia naszego serca ze złych skłonności i do poszukiwania nade wszystko miłości Bożej. Uczy nas, że prawdziwe szczęście nie polega ani na bogactwie czy dobrobycie, na ludzkiej sławie czy władzy, ani na żadnym ludzkim dziele, choćby było tak użyteczne jak nauka, technika czy sztuka, ani nie tkwi w żadnym stworzeniu, ale znajduje się w samym Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra i wszelkiej miłości:

Bogactwo jest wielkim bożyszczem dzisiejszych czasów; to jemu właśnie wielu ludzi składa hołd. Mierzą oni szczęście według stanu posiadania, a także według stanu posiadania odmierzają szacunek... Wszystko to bierze się z przekonania, że będąc bogatym można wszystko. Bogactwo jest więc jednym z bożków dzisiejszych czasów. Innym jest uznanie... Doszło do tego, że uznanie, fakt bycia znanym, czynienia wrzawy w świecie (co można by nazwać rozgłosem prasowym) uważa się za dobro samo w sobie, za najwyższe dobro, za przedmiot najwyższej czci.

1724 Dekalog, Kazanie na Górze i nauczanie apostolskie opisują nam drogi prowadzące do Królestwa niebieskiego. Wspierani łaską Ducha Świętego, idziemy nimi krok za krokiem przez codzienne czyny. Wzbogaceni słowem Chrystusa, powoli przynosimy owoce w Kościele na chwałę Bożą.

W skrócie

1725 Błogosławieństwa podejmują i wypełniają obietnice Boże od czasów Abrahama, ukierunkowając je na Królestwo niebieskie. Są odpowiedzią na pragnienie szczęścia, jakie Bóg złożył w sercu człowieka.

1726 Błogosławieństwa uczą nas o celu ostatecznym, do jakiego powołuje nas Bóg. Jest nim: Królestwo Boże, oglądanie Boga, uczestnictwo w naturze Bożej, życie wieczne, usynowienie, odpoczynek w Bogu.

1727 Szczęście życia wiecznego jest darmo danym darem Bożym; jest ono nadprzyrodzone, podobnie jak łaska, która do niego prowadzi.

1728 Błogosławieństwa stawiają nas wobec decydujących wyborów dotyczących dóbr ziemskich; oczyszczają nasze serce, by nas nauczyć miłować Boga nade wszystko.

1729 Szczęście niebieskie określa kryteria rozeznawania w korzystaniu z dóbr ziemskich, zgodnie z prawem Bożym.