Znak miłości upartej

Franciszek Kucharczak; GN 26/2019

publikacja 26.07.2019 06:00

Dziwnie działa Bóg. Gdy ludzie krzyczą, że Go nie ma, On nie polemizuje. Po prostu pokazuje swoje zranione Serce.

Znak miłości upartej canstockphoto; montaż studio GN

Szczególnie wyraźna plama na Całunie Turyńskim znajduje się w miejscu, w którym płótno okrywało prawy bok Jezusa. Zastygła krew odpowiada kształtowi ostrza włóczni. Rana musiała być potężna, skoro Tomasz mówił o wkładaniu do niej całej ręki.

Po ludzku pchnięcie w prawy bok ukrzyżowanego, przebijające płuca i docierające aż do serca, miało być ostatecznym upewnieniem się, że skazaniec nie żyje. Ale Bóg, który nawet ludzką brutalność wykorzystuje do realizacji swoich planów, w tym momencie symbolicznie – i dosłownie – otworzył ludzkości dostęp do swojego Serca.

Wiele wieków później nastał czas, w którym prawda o niezmiennej miłości Bożej do człowieka zaczęła się zacierać. W XVII wieku świadomość wielu wierzących zranił jansenizm, popularny w środkowej Europie ponury prąd myślowy, pokazujący Boga jako surowego i bezwzględnego Pana. Janseniści głosili konieczność życia w surowej pokucie, niekiedy zakazując nawet śmiechu. Wedle ich koncepcji człowiek miał dążyć do sterylnej czystości duchowej. Choć Kościół sprzeciwił się tej herezji, w wielu miejscach zapanował strach przed przystępowaniem do Komunii św., która zaczęła być traktowana nie jako pokarm dla wiernych, lecz jako nagroda za nieskazitelność. W rejonach ogarniętych wpływem jansenizmu mało kto odważał się przystępować do Stołu Pańskiego, bywało, że ludzie w obawie przed świętokradztwem nawet umierali bez przyjęcia Komunii Świętej.

Z drugiej strony w tym samym czasie zaczynały kiełkować idee zaprzeczające w ogóle istnieniu Boga. Francuscy i angielscy filozofowie wtedy właśnie zaczęli kłaść podwaliny pod kult rozumu, który wedle ich zamiarów miał wyzwolić ludzkość z pęt wszelkich religii.

Reakcja Boga

Był piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 roku. Siostra Małgorzata klęczała przed tabernakulum, gdy ujrzała Jezusa. „Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego wyniszczenia się dla okazania im miłości” – powiedział, odsłaniając swoje Serce.

To było ostatnie z czterech tzw. wielkich objawień, jakie miała św. Małgorzata Maria Alacoque, wizytka z Paray-le-Monial. Jezus żalił się jej, że w zamian za swoją miłość doznaje od większości ludzi „tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw”. Wyjawił, że największy ból sprawiają Mu taką postawą osoby szczególnie Jego służbie poświęcone. „Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto ku czci mojego Serca i na wynagrodzenie Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję” – powiedział. Zbawiciel zapowiedział hojne łaski dla tych, którzy w taki sposób oddadzą Mu cześć lub tę cześć będą szerzyć. Czciciele Serca Jezusowego otrzymali 12 obietnic. Zapewnił ich, że otrzymają łaski potrzebne w ich stanie, ich rodziny doświadczą pokoju, oni sami doznają pociechy w utrapieniach. Sam Zbawiciel będzie ich ucieczką w życiu, a zwłaszcza w godzinie śmierci. On będzie błogosławił w ich przedsięwzięciach. Grzesznicy znajdą w Jezusowym Sercu ocean miłosierdzia, oziębli odnajdą gorliwość, a gorliwi prędko dojdą do doskonałości. Domy, w których czcić się będzie wizerunek Najświętszego Serca, doznają błogosławieństwa, a imiona tych, którzy szerzą to nabożeństwo, będą wypisane w Sercu Jezusa. Kapłani otrzymają dar wzruszania nawet najbardziej zatwardziałych serc. I wreszcie ostatnia obietnica: „W nadmiarze miłosierdzia Serca mojego przyrzekam tym wszystkim, którzy będą komunikować w pierwsze piątki miesiąca przez dziewięć miesięcy z rzędu w intencji wynagrodzenia, że miłość moja udzieli łaski pokuty, iż nie umrą w mojej niełasce ani bez sakramentów świętych, a Serce moje będzie im pewną ucieczką w ostatniej godzinie życia”.

Król pewny siebie

Działo się to we Francji za panowania Ludwika XIV. Kraj był u szczytu potęgi. Jeśli ktoś sprawował w Europie władzę absolutną, to najbardziej właśnie on, Król Słońce. Ludwik XIV rządził niepodzielnie politycznym mocarstwem, a jednocześnie pierwszą córą Kościoła, za jaką od wieków uchodziła Francja – krajem pełnym zachwycających świątyń, wielu klasztorów, licznego duchowieństwa i niezliczonych wiernych. On, władca namaszczony, czuł się pomazańcem Bożym, nawet jeśli sam Bożymi przykazaniami mało się przejmował. Próbował podporządkować sobie także Kościół we Francji, dążąc do uniezależnienia go od władzy papieża w ramach tzw. gallikanizmu. Wyobrażał sobie zapewne, że Bóg wiele mu zawdzięcza. Rozgoryczony stratami po krwawej bitwie pod Malplaquet miał się zdziwić: „Czyżby Bóg zapomniał, co dla Niego uczyniłem?”.

A jednak Bóg dał mu szansę zrobienia czegoś naprawdę zgodnego z Jego wolą. Małgorzata Alacoque w roku 1689 (a więc rok przed swoją śmiercią) otrzymała od Jezusa polecenie przekazania królowi wezwania do wprowadzenia czci Serca Jezusowego w całym państwie. Jezus oczekiwał poświęcenia swojemu Sercu samego króla, jego rodziny, struktur państwowych i całego narodu, wybudowania świątyni ku czci Serca Bożego i szerzenia nabożeństwa do Najświętszego Serca we Francji i wśród innych narodów chrześcijańskich. Obiecywał, że jeśli życzenia zostaną spełnione, Francja doświadczy szczególnego błogosławieństwa, opieki i obrony. Orędzie dotarło do króla, on jednak nie zareagował.

Nie sposób przewidzieć, jak potoczyłyby się losy Francji i świata, gdyby orędzie zostało przez króla przyjęte i zrealizowane. Wiemy natomiast, co się wydarzyło. Gdy po długim i mało pobożnym życiu Ludwik XIV umierał, był rok 1715. Państwo wciąż było polityczną potęgą, ale nadchodził czas wielkich zmian, które pod koniec wieku zaowocują rewolucją francuską – matką wielu krwawych przewrotów, które w przyszłości wstrząsną narodami. Francja pogrąży się w bratobójczej wojnie, popłyną rzeki krwi, a po paryskim bruku potoczy się głowa króla. Zmienią się stosunki społeczne, ale najtrwalsze zmiany nastąpią w myśleniu społeczeństwa.

To one w swej dalekiej konsekwencji skłonią Jana Pawła II do wypowiedzenia pytania: „Francjo, najstarsza córo Kościoła, co zrobiłaś ze swoim chrztem?”.

Odpowiedzią będzie fala oburzenia, że papież kwestionuje zasadę laickości Francji.

Bożek rozumu

A jednak Bóg nie opuszcza swoich dzieci i żadne ludzkie niewierności nie zdołają zniweczyć Jego planu. Znamienne, że początki kultu Serca Jezusowego zbiegły się z głębokim kryzysem religijnym, jaki właśnie wtedy zaczął ogarniać Europę. Gdy Małgorzata Maria Alacoque wpatrywała się w Serce Boże płonące miłością do ludzi, wielu z nich zaczynało pogrążać się w zwątpieniu co do samych podstaw wiary.

To wówczas po raz pierwszy na znaczącą skalę zostały zakwestionowane fundamenty cywilizacji chrześcijańskiej. We Francji i Anglii zaczął rodzić się nurt ideowy zwany oświeceniem, aby w krótkim czasie ogarnąć całą Europę. Wiara w potęgę ludzkiego rozumu, jako jedynego źródła prawdy, zawładnęła umysłami elit społecznych – szlachty, możnych i części duchowieństwa. Rozum, uwolniony z pęt „przesądów”, miał dać odpowiedź na wszelkie pytania i rozproszyć mroki. Nauka przeciwstawiona wierze miała udowodnić fałszywość tej drugiej i pokazać człowieka jako wyłączne dzieło przyrody. Filozofowie oświecenia zaczęli wskazywać religię jako źródło opresji, w jakiej tkwi ludzkość. „Wśród tych religii, które panują obecnie lub panowały w przeszłości, nie ma ani jednej, która by nie wyrządziła ludzkości krzywd najokrutniejszych” – pisał Jean-Jacques Rousseau. „Czyż chęć ich pokonania jest zbrodnią?” – pytał retorycznie.

To w oświeceniu zrodziły się czarne legendy na temat Kościoła, które funkcjonują do dziś, wciąż od nowa zagrzewając ludzi o gorących sercach i nikłej wiedzy do walki z tym „sprawcą najgorszych krzywd”. Wtedy też zaczęła się rodzić koncepcja wiary jako sprawy prywatnej, której ze względu na tolerancję nie wprost należy zakazać, ale należy ją usunąć z życia publicznego, aby w domowym zaciszu ostatecznie skonała.

Znak i poręczenie

W takim kontekście świat usłyszał o tajemnicy Najświętszego Serca Jezusa. Odpowiedzią Boga na ludzką niewiarę okazał się znak Jego miłości. Po jednym z widzeń Małgorzata opisze to Serce jako „jaśniejące bardziej niż słońce, o przejrzystości kryształu, z widoczną raną, otoczone cierniami i z krzyżem na szczycie”.

W poprzek hałaśliwej propagandzie i pod prąd „trendom społecznym” zaczęła wzrastać cześć dla Jezusowego Serca, które choć zranione ludzką niewdzięcznością, nie przestaje bić dla człowieka. Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa rozwijał się równolegle do oświeceniowego kultu rozumu. Gdy jedni dawali wiarę możliwościom ludzkiego umysłu, inni zawierzyli Boskiemu Sercu, „w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności”. Oba nurty popłynęły także przez Francję. Mimo dramatu rewolucji i jej konsekwencji kraj ten wciąż wydawał świętych, i to tak wielkich jak Jan Vianney czy Teresa z Lisieux.

Prawie sto lat po tym, jak św. Małgorzata usłyszała orędzie Jezusa, Stolica Apostolska oficjalnie zezwoliła na obchodzenie święta Serca Jezusowego i na jego kult w formach, jakie są dziś przyjęte. „Swój niezwykły rozwój kult ten zawdzięczał temu, że zgadzał się doskonale z istotą chrześcijańskiej religii, religii miłości. Należy więc stwierdzić, że kult ten nie stąd wziął początek, że przez Boga był prywatnie objawiony, że nagle zjawił się w Kościele, ale ten kult wyrósł z wiary żywotnej i z gorliwej pobożności, a rozszerzali go ludzie obdarzeni łaskami, mający cześć dla Zbawiciela i dla jego chwalebnych ran, osoby, które w sposób wymowny przekonywały umysły i porywały serca dla tego kultu” – pisał Pius XII w encyklice Haurietis aquas. „Chrystus w słowach wyraźnych, kilka razy powtórzonych, wskazał na Serce swoje jako na symbol, który by zachęcił ludzi do poznania i uznania swej miłości. Zarazem JEZUS uczynił to Serce jakby znakiem i poręczeniem miłosierdzia i łaski dla Kościoła w naszych czasach” – dodał papież.

Przez kilka wieków, jakie minęły od objawień, kult Serca Jezusa pozostał żywy i taki pozostaje do tej pory. I pozostanie, bo otwarte włócznią Serce Jezusa na wieki jest bramą zbawienia.