To jest Ciało Pańskie!

Franciszek Kucharczak; GN 25/2019

publikacja 23.07.2019 06:00

Umacniają wiarę wierzących, niewierzących dezorientują – tak jest z cudami eucharystycznymi.

Uroczystość Bożego Ciała dla całego Kościoła wprowadził w 1264 r. papież Urban IV. muzea watykańskie Uroczystość Bożego Ciała dla całego Kościoła wprowadził w 1264 r. papież Urban IV.

Gdy naukowcy badający w 2009 roku cud eucharystyczny w Sokółce orzekli, że pobrana próbka to fragment ludzkiego mięśnia sercowego, ateiści ze Stowarzyszenia Racjonalistów zgłosili do prokuratury podejrzenie przestępstwa „znieważenia zwłok ludzkich i zabójstwa nieustalonej osoby”. Nie mogli zrozumieć, że są sprawy, wobec których rozum bez pomocy wiary jest bezradny.

Plama na Księżycu

Julianna miała 16 lat, gdy ujrzała Księżyc w pełnym blasku, naznaczony jednak wzdłuż średnicy ciemną plamą. Widzenie powtarzało się wiele razy, zawsze podczas adoracji Jezusa Eucharystycznego. Pewnego dnia otrzymała wyjaśnienie: Księżyc to Kościół na ziemi, a ciemna linia oznacza brak w nim święta liturgicznego, poświęconego czci Najświętszego Sakramentu.

Kończyła się pierwsza dekada XIII wieku. Od chwili, gdy ludzie usłyszeli słowa Zbawiciela: „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem”, minęło wiele stuleci, ale wielu słuchaczy wciąż reagowało jak tamci z Ewangelii – wycofywali się ze słowami: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”.

„Eucharystia i Krzyż są kamieniem obrazy. Chodzi o to samo misterium, które nie przestaje być przyczyną podziału. »Czyż i wy chcecie odejść?« (J 6,67). To pytanie Pana rozbrzmiewa przez wieki jako zaproszenie Jego miłości, by odkryć, że tylko On ma »słowa życia wiecznego« (J 6,68) i że przyjęcie w wierze daru Eucharystii jest przyjęciem Jego samego” – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Rzeczywiście, pytanie Jezusa wciąż rozbrzmiewa i wciąż ktoś wycofuje się z wiary w realną obecność Jezusa w Eucharystii, próbując ograniczyć tę tajemnicę tak, aby odpowiadała pojemności jego czaszki. Na początku drugiego tysiąclecia do takich ludzi należał Berengariusz, duchowny z Tours, który głosił, że obecność Jezusa w znaku chleba i wina jest tylko symboliczna. Rozgłos i zamieszanie wokół tych tez wywołały silną reakcję w Kościele. To wtedy m.in. rozpowszechniła się praktyka adoracji Najświętszego Sakramentu. W takiej atmo­sferze rozwijała się duchowość bł. Julianny z Cornillon. Objawienia, jakich doznała ta mniszka augustiańska właśnie podczas adoracji, doprowadziły do wzbogacenia Kościoła o jedną z najważniejszych uroczystości liturgicznych. W roku 1264 papież Urban IV bullą Transiturus ustanowił dla całego Kościoła święto Bożego Ciała. Bulla wymieniała następujące racje za wprowadzeniem święta: zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy doktrynalne dotyczące Eucharystii i potrzeba uczczenia pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu.

Krew płynie

Oprócz objawień, które miała św. Julianna, na decyzję Urbana IV wpłynął cud eucharystyczny, który wydarzył się w 1263 roku. Papież rezydował wtedy w Orvieto. W nieodległej miejscowości Bolsena odprawiał Mszę św. Piotr, kapłan z Pragi. W pewnym momencie trzymana przez niego Hostia zaczęła obficie krwawić. Krew spłynęła na korporał i na posadzkę. Wybuchła sensacja, ale papież działał ostrożnie. Kazał sprawdzić fakty, przesłuchać świadków i ocenić wiarygodność kapłana – bezpośredniego uczestnika wydarzenia. Na tej podstawie upewnił się co do prawdziwości cudu. Następnego roku wydał bullę Transiturus. W konsekwencji tych wydarzeń to właśnie Orvieto stało się świadkiem pierwszej oficjalnej procesji Bożego Ciała.

Cud w Bolsenie k. Orvieto nie był pierwszym tego rodzaju zdarzeniem. Najstarszy znany cud eucharystyczny miał miejsce w VIII wieku w Lanciano we włoskiej Abruzji. To tam pewien mnich bazyliański miał podczas odprawiania Mszy zwątpić w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii. Jak mówi tradycja, podczas Przeistoczenia zobaczył to, co naprawdę się wówczas dzieje: w jego rękach chleb stał się kawałkiem ciała, a wino w kielichu stało się krwią.

Nie znamy żadnych szczegółów tego wydarzenia. Nie zachowały się dokumenty wcześniejsze niż z XIV wieku. Napis na kamiennej tablicy w kościele w Lanciano informuje, że cud został pokazany uczestnikom Mszy, a potem całemu ludowi. „Ciało zachowało się w całości, a Krew podzieliła się na 5 nierównych części i tak dziś to widać…” – głosi fragment tekstu z XVII wieku.

Istotnie, widać. Ciało i Krew Chrystusa przechowywane są w relikwiarzu, który pozwala je zobaczyć. Ciało Pańskie zachowało kształt okrągłej hostii dzięki temu, że zostało w tej formie przybite gwoździkami do drewnianej tabliczki. Z czasem Ciało skurczyło się ku krawędziom, pozostawiając w środku łączącą całość cieniutką błonę.

Niezwykła relikwia była kilkakrotnie poddawana badaniom. Po raz pierwszy w 1574 roku, a potem w latach 1637, 1770 i 1886, ale dopiero badania w roku 1970 pozwoliły stwierdzić, z jak niesłychanym cudem mamy do czynienia. 18 listopada tegoż roku prof. Odoardo Linoli, ekspert w dziedzinie anatomii, histopatologii, chemii i diagnostyki laboratoryjnej Uniwersytetu z Arezzo, pobrał próbki z Ciała i Krwi i poddał je drobiazgowym badaniom. 11 grudnia do czekających w napięciu franciszkanów z Lanciano dotarł telegram od profesora. Zawierał łacińskie zdanie o treści: „Na początku było Słowo, a Słowo Ciałem się stało”.

4 marca 1971 roku prof. Linoli ogłosił, że „cudowne ciało z Lanciano jest cząstką ludzkiego ciała. Cudowna krew jest ludzką krwią”.

Badania wykazały m.in., że Ciało składa się z tkanki mięśnia sercowego, a Krew i Ciało mają tę samą grupę AB. We krwi odkryto frakcję białek podobną do tej, jaką spotyka się w świeżej krwi ludzkiej.

Nie znaleziono śladów balsamowania ani konserwacji. Pomimo tego Ciało i Krew zachowały się w znakomitym stanie, co z naukowego punktu widzenia jest niemożliwe. Wszelkie właściwości pobranego materiału odpowiadały próbkom pobranym od osoby żyjącej.

Profesor Linoli był tak zdumiony otrzymanymi wynikami, że powtarzał testy kilkaset razy – zawsze z tym samym wynikiem. Aby wykluczyć wszelką wątpliwość, poprosił o pomoc prof. Ruggera Bertellego z Instytutu Anatomii Prawidłowej Uniwersytetu w Sienie. Rezultat był identyczny.

Naukowcy w końcowym wniosku napisali, że wyniki badań są niepodważalne, a zastosowany sprzęt i wiedza medyczna dają pewność co do ustalonych danych. „Technika na pewno będzie się jeszcze zmieniać, ale osiągnięte wyniki już nie” – stwierdzili.

Rezultaty badań były szokiem. Ponieważ przybywało głosów kwestionujących ich wiarygodność, franciszkanie z Lanciano poprosili o opinię komisję sanitarną Organizacji Narodów Zjednoczonych i Światową Organizację Zdrowia. Obie instytucje potwierdziły ustalenia włoskich uczonych.

Grzech i znak

Na Szlaku św. Jakuba, 9 dni wędrówki od Santiago de Compostela, pielgrzymi przechodzą przez wioskę O Cebreiro. Jest tam kościół benedyktyński, a w nim relikwia zwana galicyjskim Świętym Graalem. Rzecz wiąże się z historią, która wydarzyła się tam zimą 1300 roku. Któregoś mroźnego i śnieżnego dnia mnich sprawował Mszę św. Pogoda była taka, że kapłan nie spodziewał się przyjścia kogokolwiek z wiernych. A jednak w kościele zjawił się chłop Juan Santín z sąsiedniej wsi. Bardzo chciał przyjąć Komunię św. Zakonnik, który najwyraźniej stracił wiarę w realną obecność Chrystusa w Eucharystii, rzucił niechętnie: „Tyle poświęcenia dla odrobiny chleba i wina?”. W tej samej chwili ta „odrobina chleba i wina” stała się Ciałem i Krwią Chrystusa. Naczynie zawierające je zostało wystawione na widok publiczny, a pielgrzymi z Drogi św. Jakuba rozsławili to miejsce po świecie. W kościele do dziś przechowuje się cudowny kielich i patenę. W O Cebreiro znajduje się też mauzoleum ze szczątkami mnicha i chłopa – świadków cudu.

Cuda eucharystyczne zdarzały się także w warunkach popełnianej profanacji. Taka sytuacja miała miejsce w 1194 roku w Augsburgu. Pewna kobieta przyjęła Komunię św., ale nie połknęła jej. Zamiast tego zaniosła ją do domu i schowała w zrobionym przez siebie „relikwiarzu”. Ponieważ sumienie nie dawało jej spokoju, po dłuższym czasie wyznała grzech kapłanowi i pokazała mu miejsce ukrycia Hostii. Kiedy duchowny otworzył pudełko, okazało się, że Hostia stała się kawałkiem Ciała.

Powodem cudu, który wydarzył się w 1330 roku w Sienie, było niedbalstwo, z jakim kapłan potraktował Najświętszy Sakrament. Wezwany do chorego, zabrał konsekrowaną Hostię, ale w pośpiechu nie włożył jej do odpowiedniego naczynia, lecz umieścił między kartkami brewiarza. Gdy dotarł do celu, okazało się, że kartki są mokre od krwi. Przejęty duchowny przyznał się do popełnionego grzechu i wyraził skruchę wobec znanego teologa o. Simona Fidatiego, późniejszego błogosławionego. Ten stwierdził, że cud istotnie miał miejsce. Jedna ze skrwawionych kartek zachowała się do dziś. Jest przechowywana w bazylice w Cascii. W 1962 roku relikwia została poddana dokładnym badaniom. Okazało się, że Krew zachowała się w niezmienionym stanie.

Wiecznie świeże hostie

W Sienie wydarzył się jeszcze jeden cud eucharystyczny, choć w tym wypadku nie doszło do zmiany „przypadłości” konsekrowanych Hostii, lecz ich przedziwnego utrwalenia. 14 sierpnia 1730 roku złodzieje włamali się do kościoła św. Franciszka i wykradli z tabernakulum naczynie z konsekrowanymi Hostiami, które następnie wrzucili do puszki ofiarnej znajdującej się w innym kościele. Tam, w kurzu i wśród pajęczyn, znaleziono wszystkie skradzione Hostie – 348 całych i 6 połówek. Po oczyszczeniu zostały przeniesione do kościoła św. Franciszka, jednak z niewiadomych przyczyn nie zostały rozdane do spożycia. W takich sytuacjach stopniowo dochodzi do naturalnego procesu rozkładu hostii, która przestaje już zachowywać obecność Chrystusa. Tym razem jednak do tego nie doszło. Ku zdumieniu świadków Hostie zachowały świeżość i przyjemny zapach, zupełnie jakby dopiero co zostały wypieczone. Kolejne badania potwierdzały niezwykłość zjawiska. Przeprowadzone w 1914 roku ekspertyzy pozwoliły stwierdzić, że hostie zostały wypieczone z przesianej mąki pszenicznej i choć są przechowywane w naturalnych warunkach, nie tylko przetrwały, ale zachowały świeżość. Prowadzący testy prof. Siro Grimaldi stwierdził, że jest to „zjawisko wyjątkowe, które obala naturalne prawo zachowania materii organicznej. Ten fakt jest unikatem w annałach nauki” – napisał w raporcie.

Nauka na kolanach

To kilka spośród wielu cudów eucharystycznych. Do tej pory Kościół uznał 132 z nich za prawdziwe. Nowoczesne metody badawcze nie tylko nie zaprzeczyły ich autentyczności, lecz przeciwnie – sprawiły, że cuda te zadziwiają nas dziś bardziej niż kiedykolwiek. I każą zgiąć kolana wobec tajemnicy, która w swojej łagodnej potędze przekracza wszystko, co może objąć ludzki rozum. Pozostaje wiara. Dzięki niej możemy dotknąć Prawdy, której umysł nie dosięga.