Misja na Złotym Wybrzeżu

Jakub Jałowiczor; GN 25/2019

publikacja 24.07.2019 06:00

„Nie ma na świecie kraju, w którym łatwiej byłoby ustanowić katolicką misję” – pisał o Ghanie sir James Marshall. Dzięki staraniom byłego anglikanina Kościół katolicki powrócił do tego państwa po 250 latach.

Misja na Złotym Wybrzeżu ilustracja z książki: W. R. Brownlow. Memoir of Sir James Marshall, taken chiefly from his own letters. London, Burn and Oates, 1890

Co roku w pierwszą niedzielę maja na cmentarzu przylegającym do londyńskiego kościoła pw. św. Marii Magdaleny pojawia się delegacja czarnych mężczyzn ubranych w ciemne garnitury. Na szyjach mają czerwone szarfy, a w rękach – paradne mieczyki. To Rycerze Marshalla z Ghany, którzy odwiedzają miejsce pochówku swojego patrona. Członkowie grupy, założonej w Afryce w latach 20. ubiegłego stulecia, przez ponad pół wieku nie wiedzieli, gdzie znajduje się jego grób. Dopiero w 1985 r. w archiwach dziennika „The Tablet” odnaleziono wydanie z 1889 r. z informacją o pogrzebie. Dzięki temu zlokalizowano zarośnięty chaszczami grób człowieka, dzięki któremu ponad 100 lat wcześniej w Ghanie pojawili się katoliccy misjonarze.

Księży brak

Marshall przebywał na Złotym Wybrzeżu – tak w XIX w. nazywano Ghanę – jako urzędnik brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Jego zdumienie i irytację budziło to, że w tej części Afryki nie było katolickich misji, choć docierali tam członkowie innych wyznań. „Metodysta dał [tubylcom] Biblię i kazał im czytać o poligamii, konkubinacie i innych rzeczach ze Starego Testamentu (…). Połączył to ze śpiewaniem hymnów o zbawieniu i wolności bez pracy lub kłopotów” – pisał w jednym z listów. „Stworzył w ten sposób nędzną imitację chrześcijaństwa, która uczyniła ich biedniejszymi, niż byli wcześniej”. Misje metodystów, podobnie jak anglikanów, polegały w dużej mierze na narzuceniu Afrykanom europejskiej kultury. W ramach prowadzenia misji budowano osobne miasta dla białych, gdzie przyjmowano nawróconych tubylców, ograniczając ich kontakt z rodziną i przyjaciółmi. Więcej szacunku do miejscowych obyczajów mieli luteranie.

Katolików nie było w Ghanie od 250 lat. Wprawdzie już w XV w. docierali tam handlarze z Europy, a wraz z nimi także misjonarze, ale konflikt kolonialny między Francuzami a Portugalczykami oraz choroby zmusiły zakonników do opuszczenia Afryki. W czasach Marshalla Złote Wybrzeże było – wyłącznie na papierze – terenem misji Zgromadzenia Ducha Świętego pod opieką Niepokalanego Serca Maryi Panny. Brytyjski urzędnik pisał do braci mieszkających w Nigerii i Sierra Leone, gdzie faktycznie prowadzili oni działalność, by prosili swoich przełożonych o wysłanie kogoś na Złote Wybrzeże. Wysyłał listy także do „The Tablet”. „Nie ma na świecie kraju, w którym łatwiej byłoby ustanowić katolicką misję” – przekonywał w nich. „W przeciwieństwie do tego, co widzimy w innych afrykańskich krajach, tu nie ma się czego obawiać ze strony tubylczej ludności. (…) Tymczasem na całym Złotym Wybrzeżu nie ma ani jednego katolickiego księdza”.

Więcej, niż wytrzyma umysł

Sam Marshall wybrał wiarę katolicką jako dorosły człowiek. Urodził się w 1829 r. w Edynburgu w Szkocji. Jego ojciec był prezbiteriańskim duchownym, który później przeszedł na anglikanizm. Matka była córką Legha Richmonda, księdza anglikańskiego, autora niezwykle popularnych w Wielkiej Brytanii książek religijnych. James miał czworo starszego i siedmioro młodszego rodzeństwa, ale z tej gromadki sześcioro nie przeżyło własnego ojca. Młody James marzył, by wstąpić do wojska i służyć w Indiach. Jednak w wieku 16 lat przeżył wypadek. Kiedy wyciągał łódź na brzeg, upadło na niego działo dziobowe. Przeżył kosztem amputacji całego prawego ramienia. Marzenia o karierze w armii prysły. Zamiast tego James poszedł w ślady dziadka. Jako anglikański ksiądz posługiwał najpierw na prowincji, a później w Londynie. Słynął z zaangażowania, był szanowany i lubiany. Z konieczności pisał lewą ręką, ale nauczył się robić to bardzo sprawnie.

Decyzja o przejściu na katolicyzm dojrzewała w nim przez pewien czas. Czcił Matkę Boską i był zawiedziony tym, że protestanci tego nie robią. Rozważał też kwestię władzy papieskiej. Wiedział, że zmieniając wyznanie, straci dotychczasową pozycję społeczną. Ponadto z powodu utraty ręki nie przyjęto by go do katolickiego seminarium, więc nie mógł zostać księdzem. Jako neofita nie byłby też nauczycielem, ale kimś, kto sam musi się jeszcze uczyć zasad wiary. Ostatecznie pomogła mu rozmowa z redemptorystą ks. Edmundem Vaughanem. „Doszedłem tak daleko; to więcej, niż ciało i umysł są w stanie wytrzymać. Konflikt minął” – pisał w liście do matki. 21 listopada 1857 r. został przyjęty do Kościoła katolickiego.

Żołnierz imperium

Choć Marshall nie miał szans na święcenia, pozwolono mu zamieszkać w klasztorze oblatów. Prowadził chór i uczył w szkole. Życie wśród księży w sytuacji, gdy sam nie mógł zostać jednym z nich, okazało się dla niego bardzo trudne. Ukończył zatem studia prawnicze i podjął pracę jako asesor sądowy. W lipcu 1873 r. jako wysoki urzędnik sądowy trafił na Złote Wybrzeże. Rozpoczynała się tam właśnie wojna.

W okolicach wybrzeża obecnej Ghany mieszkały ludy Fante, które Brytyjczycy objęli swoim protektoratem. Pochodzący z głębi kraju Aszanti wyprawiali się na ich tereny. Europejczycy pod dowództwem gen. Garneta Wolseleya ruszyli przeciw Aszanti. James Marshall osobiście pomaszerował z oddziałem w głąb kraju, uzbrojony w rewolwer. Widział wioski, których mieszkańców zmasakrowano. Opisywał w swoich notatkach odór rozkładających się w afrykańskim upale ciał i tchórzostwo tubylczych żołnierzy, którymi dowodził. Ostatecznie Brytyjczycy zwyciężyli. Marshall zyskał popularność wśród żołnierzy i został odznaczony. Podupadł jednak na zdrowiu. Na pół roku wyjechał do domu, a później pracował w Lagos (dziś Nigeria) i to wtedy zaangażował się w organizację katolickich misji w Afryce. Starał się zainteresować Złotym Wybrzeżem Stowarzyszenie Misji Afrykańskich mające siedzibę w Lyonie. Pisał do europejskich gazet, starając się pozyskać środki na działalność ewangelizacyjną. Pomagał też sprowadzić irlandzkich księży do pracy w szkołach w Lagosie. W efekcie jego starań uruchomiono misję w leżącej nad rzeką Niger Asabie, choć stało się to dopiero po przejściu Marshalla na emeryturę.

Czarni rycerze

W 1879 r. Marshalla ponownie przeniesiono na Złote Wybrzeże, gdzie objął kierownictwo nad brytyjskim wymiarem sprawiedliwości. Nieco wcześniej, mając 48 lat, sir James ożenił się. Z Alice Young miał dwoje dzieci. W 1882 r. przeszedł na emeryturę. W 1889 r. papież Leon XIII odznaczył go Orderem św. Grzegorza Wielkiego. Niedługo potem, mając 60 lat, James Marshall zmarł.

Jego starania o powstanie misji na Złotym Wybrzeżu przyniosły wymierny rezultat w 1879 r. Leon XIII powierzył wówczas ten teren Stowarzyszeniu Misji Afrykańskich. Rok później na miejsce dotarli dwaj pierwsi księża z Europy. Dziś katolicy stanowią ok. 12 proc. mieszkańców Ghany. W 1925 r. grupa zapaleńców z miasta Sekondi założyła katolickie stowarzyszenie będące konkurencją dla niejawnych grup rekrutujących młodych ludzi. Rycerze i Damy Marshalla działają do dziś, upamiętniając ojca misji w Ghanie i prowadząc pracę nad katolicką formacją swoich członków. W połowie maja br. organizacja mogła świętować – w mieście Elmina rozpoczął się proces beatyfikacyjny sir Jamesa Marshalla.•