One były w Bożym planie

Monika Łącka; Gość krakowski 21/2019

publikacja 22.06.2019 06:00

Owocem wędrówki Małgosi na Jasną Górę w sierpniu 2005 r. jest 13-letnia dziś Hania. Młodszego syna, 10-letniego już Marka, wyprosił jej mąż Krzysztof.

▲	– Teraz jest czas, by dawać świadectwo miłości do Matki Bożej – przekonują państwo Wojdowscy z dziećmi. Monika Łącka /Foto Gość ▲ – Teraz jest czas, by dawać świadectwo miłości do Matki Bożej – przekonują państwo Wojdowscy z dziećmi.

Po raz pierwszy Małgosia chciała iść do Częstochowy w 1999 r., w wakacje przed maturą. Była już nawet zapisana na Pieszą Pielgrzymkę Krakowską, jednak kilka tygodni przed wyruszeniem na pątniczy szlak zastrajkowało jej kolano. Na tyle skutecznie, że zamiast wędrować na Jasną Górę, musiała odwiedzać kolejne gabinety lekarzy. Sześć lat później, w 2005 r., choć kolano wciąż dawało o sobie znać, postanowiła, że niezależnie od wszystkiego pójdzie do Maryi. Sił dodawała intencja. – Byliśmy z mężem ponad rok po ślubie i czekaliśmy na dziecko – mówi, a Krzysztof dodaje: – Zawsze chcieliśmy mieć dużą rodzinę, jednak wiedzieliśmy, że może być różnie, bo wyniki badań Małgosi nie były optymistyczne. Jeszcze w narzeczeństwie rozmawialiśmy o tym, jak to będzie, gdy dzieci się nie pojawią, i z zaufaniem oddawaliśmy sprawę Bogu.

Dla Małgosi dodatkową motywacją do pójścia na pielgrzymkę stała się śmierć Jana Pawła II, który wiele razy mówił, jak wielkie duchowe owoce daje takie spotkanie z Bogiem w drodze. To był dla niej wyjątkowy czas, zwłaszcza że szła w grupie ks. Grzegorza Rysia, który nie tylko karmił pątników mądrym słowem, ale też pilnował chwil ciszy niezbędnych do tego, by porozmawiać z Bogiem. Sam dawał przykład – na postojach w jednej chwili potrafił zatopić się w modlitwie. – Zaopatrzona w kije trekkingowe i dobre adidasy szłam, kuśtykając, modląc się o dar macierzyństwa i obserwując, że obok mnie wcale nie idą tylko młodzi i sprawni ludzie, ale też osoby starsze, które po prostu bardzo chcą przyjść do Maryi. I ja chciałam. Udało się – wspomina.

Po powrocie do domu nadal gorąco się modliła, a 30 września zrobiła test ciążowy. Wynik był pozytywny. 24 maja 2006 r. na świecie pojawiła się Hania. Małgosia i Krzysztof w głębi serca marzyli, żeby rodzina za czas jakiś znowu się powiększyła. A gdy czas mijał, Krzysztof, nie mówiąc nic żonie, zdecydował, że też pójdzie na Jasną Górę, ale nie w tradycyjnej pielgrzymce, bo nie lubi tłumu. Wybrał samotny, ekstremalny, bo trzydniowy, marsz o chlebie i wodzie w Wielkim Poście 2008 roku. – To były moje prywatne rekolekcje, podczas których modliłem się od rana do wieczora, odmawiając Różaniec i Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Byliśmy tylko ja, Matka Boża, której oddawałem mój trud, i Bóg, który doskonale znał intencję, jaką niosłem w sercu. Odpowiedział na nią już drugiego dnia – opowiada. Zadzwoniła bowiem Małgosia, która, tknięta kobiecym przeczuciem, zrobiła test ciążowy. – Od tego momentu w drodze już nie prosiłem, ale dziękowałem Maryi, że dzięki Jej wstawiennictwu Hania będzie miała rodzeństwo. Radość była wielka. Namacalnie poczułem też, jak działa Bóg – przyznaje Krzysztof. Dziewięć miesięcy później urodził się Marek. – Gdy przyjechałam z rodzicami po Krzyśka do Częstochowy, zobaczyłam, że choć szedł w wygodnych górskich butach, stopy miał poobcierane tak, jak nigdy wcześniej. Każdy kolejny krok sprawiał mu ból. Widocznie taka była cena tej intencji – mówi jego żona.

Co ważne, na jednej takiej pielgrzymce się nie skończyło – co dwa lub trzy lata Krzysztof w ten sam sposób idzie do Matki Bożej, zawierzając Jej różne sprawy i robiąc postój w tym miejscu, w którym dowiedział się, że po raz drugi zostanie tatą. Miłość do Matki Bożej Małgosia i Krzysztof starają się też zaszczepiać w dzieciach. Modlą się na różańcu i odwiedzają Jasną Górę, gdy tylko mają taką możliwość, nawet wracając w środku nocy z wakacji. Widać już pierwsze efekty: – Nie mam wątpliwości, że Maryja jest moją Mamą i pomaga w różnych sytuacjach, gdy Ją o to proszę, modląc się na różańcu – zapewnia rezolutnie Hania. I ona, i Marek bardzo cieszą się, że z ich narodzinami związana jest taka piękna historia. – Wiedzą, że są przez nas bardzo chciani, kochani, wymodleni i „wychodzeni”. Że byli w Bożym planie dla naszej rodziny. Chcielibyśmy też, by nasze dzieci w przyszłości kochały pielgrzymowanie tak, jak my, i żeby Maryja – Matka Dobrej Rady (patronka naszej parafii w Prokocimiu Starym) i Matka Pięknej Miłości – zawsze im towarzyszyła. Bo my wierzymy, że nieustannie nad nami czuwa. A teraz jest czas, by dawać tego świadectwo – przekonuje Małgosia.

39. Piesza Pielgrzymka Krakowska wyruszy 6 sierpnia, a zapisy rozpoczną się w czerwcu.