publikacja 13.06.2019 00:00
Amerykański show-biznes łączy siły w walce z antyaborcyjnym prawem. Czy poszczególne stany ulegną tej presji?
JUSTIN LANE /epa/pap
Bob Iger, szef wytwórni Disneya, zapowiada, że jego filmy przestaną być produkowane w stanie Georgia, gdzie przyjęto prawo ograniczające dopuszczalność aborcji.
Alabama, Indiana, Ohio, Georgia, Kentucky, Missisipi… Gdy kolejne stany zaczęły wprowadzać radykalne ograniczenia lub zakaz aborcji w niemal każdym przypadku, kwestią czasu było uruchomienie gigantycznej machiny, która takie próby zechce zdusić – nomen omen – w zarodku. W tych sprawach proaborcyjne lobby może zawsze liczyć m.in. na szeroko rozumiany przemysł rozrywkowy. I nie chodzi tylko o przewidywalne wystąpienia hollywoodzkich gwiazd, ale przede wszystkim o szantaż i próbę nacisku ze strony wielkich koncernów filmowych. Tyle tylko, że to miecz obosieczny: stany, na które przemysł rozrywkowy próbuje wywrzeć presję, na co dzień stwarzają mu idealne warunki finansowe do prowadzenia działalności. Czy w przypadku aborcji świat show-biznesu rzeczywiście będzie zdolny wycofać swoje produkcje z rajów podatkowych i tym samym poświęcić niemałe zyski dla idei?
Disney nie dla dzieci?
Dostępne jest 10% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.