Ksiądz Jerzy pomaga

Tomasz Gołąb

publikacja 04.06.2010 08:48

Grób na Żoliborzu oplata różaniec z wielkich polnych głazów. Ułożone w kontur Polski, symbolizują kamienie, którymi esbecy obciążyli worek z ciałem ks. Jerzego, wrzucony do wody na tamie we Włocławku. Miejsc kultu ks. Jerzego jest w Polsce więcej.

Ksiądz Jerzy pomaga Jakub Szymczuk/Agencja GN Beatyfikacyjny portret ks. Jerzego namalował lubelski artysta Zbigniew Kotyłło, który specjalizuje się w malarstwie portretowym i sakralnym.

Kiedy 30 października 1984 r. gen. Kiszczak obwieszczał, że w Wiśle znaleziono ciało ks. Popiełuszki, w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu trwała Msza w intencji zaginionego kapłana. Do tej pory wszyscy mieli nadzieję, że odnajdzie się w esbeckim areszcie – że żyje. – Właśnie dotarła wiadomość, że ks. Jerzy… – ks. Andrzej Przekaziński urwał w pół zdania. Ktoś próbował dokończyć – nie dał rady. – „Ojcze nasz” – zaintonował ks. Feliks Folejewski, pallotyn. Kiedy doszedł do „i odpuść nam nasze winy, jako i my…”, i jemu głos uwiązł w gardle. Tego wieczora okazała się ona jedną z najtrudniejszych w jego kapłańskim życiu.

Dni między wiadomością o wyłowieniu ciała ks. Jerzego z nurtów Wisły a pogrzebem nawet dla kapłanów były szokiem. – Były chwile, gdy spowiadali całe dni i noce. Przy konfesjonałach klękali także ci, którzy z Kościołem nie mieli wiele wspólnego przez dziesiątki lat. Dla mnie to działanie ks. Jerzego – mówi proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Warszawie ks. prał. Zygmunt Malacki. W nocy z 19 na 20 października ks. Jerzy przyśnił się wielu osobom. Nawet takim, które nigdy go nie widziały i rozpoznały, gdy zobaczyły zdjęcie w komunikatach o „zaginięciu”. – Jedno z takich świadectw bardzo przyspieszyło proces beatyfikacyjny – twierdzi postulator ks. Tomasz Kaczmarek.

Módlcie się, to zobaczycie
Szlak ks. Jerzego zaczyna się w Okopach na Podlasiu, gdzie błogosławiony spędził 18 lat. Z murowanej, niepozornej chałupy wychodzi o lasce 90-letnia staruszka. To mama ks. Jerzego, Marianna. – Modli się Pani do ks. Jerzego? – pyta dziennikarka. – A skąd. Ja się modlę do Boga. I pani też to radzę – rzuca trzeźwo, ale życzliwie pani Marianna. – A czy Pani syn pomaga? – dopytuje dziennikarka. – Módlcie się za jego wstawiennictwem, to sami zobaczycie – zachęca mama męczennika.

Od śmierci ks. Jerzego, 19. dnia każdego miesiąca w parafialnym kościele w Suchowoli zamawiała Mszę św. w intencji beatyfikacji ks. Jerzego. Bóg wysłuchał. I pozwolił jej przeżywać wyniesienie syna na ołtarze. Po śmierci ks. Jerzego mówiła, że pierwsze seminarium miał w domu. Wstawał o piątej, żeby na siódmą w Suchowoli służyć do Mszy św. Dziś przy kościele Świętych Piotra i Pawła jest jego symboliczny grób, a po drugiej stronie ulicy – izba pamięci, z chrzcielnicą, ornatem, dokumentami i świadectwami jego kultu. Wkrótce w Suchowoli będą też relikwie ks. Jerzego.

Ksiądz Jerzy jest nasz
Na rynku w Suchowoli leży głaz, wyznaczający geograficzny środek Europy. Przed wojną kwitł tu handel, głównie końmi i płodami rolnymi. Dziś jest spokój. Ale ludzie wychodzący po wieczornym nabożeństwie z kościoła, w którym do Mszy służył dorastający Alek Popiełuszko, są dumni z miejsca, w którym żyją. – Wy w Warszawie to sobie myślicie, że ks. Jerzy jest wasz, że tego błogosławionego to ukształtowało wojsko albo seminarium. A on jest stąd, od Matki Bożej Ostrobramskiej. To ziemia, w której ludzie, witając się, mówią: szczęść Boże, a przy pracy: Boże dopomóż – mówi Edmund Gabler, historyk z miejscowej szkoły. Ludzie dopytują, w czym ks. Jerzy pomaga? Jego brat, Stanisław, nie musi mówić wiele. Złośliwy nowotwór języka lekarze chcieli wycinać już 14 lat temu. Nie zgodził się. Lekarze mówią: cud. O takie cuda modli się wiele osób związanych z ks. Jerzym: także proboszcz z Żoliborza i proboszcz z Bydgoszczy, gdzie ks. Jerzy odprawił ostatnie nabożeństwo.

Ks. Jerzy i Peru
Do drzwi żoliborskiej plebanii codziennie pukają ludzie, pytając o relikwie ks. Jerzego. W komputerze ks. Malackiego są nawet prośby z tak egzotycznych miejsc jak Boliwia czy Peru. Ale na relikwie liczyć mogą jedynie parafie, które przyjmą bł. ks. Jerzego za patrona. I kościoły z miejscowości związanych z jego życiem i męczeństwem, czyli z Bydgoszczy, gdzie odprawił ostatnie nabożeństwo, z Torunia, w pobliżu którego został porwany, i z Włocławka, gdzie między 4 i 5 filarem tamy oprawcy wrzucili jego ciało w nurt Wisły. Po drugiej stronie Wisły buduje się pierwszy kościół pod wezwaniem ks. Jerzego. Ludzie pamiętają jednak nie tylko w tym miejscu. Przed Toruniem, w Górsku, pod kilkunastometrowym białym krzyżem opartym o ziemię, też stale palą się znicze.

Ostatnie kazanie
O ks. Jerzym pamięta się zwłaszcza w Bydgoszczy. Jeden z owoców jego śmierci to założone przez ks. Romualda Biniaka hospicjum imienia męczennika, w pobliżu kościoła Nowych Męczenników na Wyżynach. Ks. Biniak był proboszczem także w 1984 r., gdy ks. Jerzy przyjechał tu odprawić nabożeństwo różańcowe. Oprowadza po kościele: pokazuje ślady obecności nowego błogosławionego: różaniec z chleba, zdjęcia, gazety. To tu, kilka godzin przed porwaniem, wygłosił swoje ostatnie słowa: „Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku i żądzy odwetu”. Słuchało go kilka tysięcy ludzi. Także trzech jego oprawców. W kaplicy Męczeństwa w Bydgoszczy do dziś wiszą szaty z ostatniej liturgii ks. Jerzego. Kiedy Rafał Wieczyński kręcił film o ks. Jerzym, prosił, by Adam Woronowicz mógł je założyć. Proboszcz Biniak uległ dopiero wtedy, gdy zobaczył, jak aktor żarliwie modlił się przed sceną. Ksiądz Biniak w pamięci przechowuje ostatnie chwile ks. Jerzego: że odprawiając nabożeństwo różańcowe, miał gorączkę, że prawie nic nie chciał jeść, że odjeżdżał w sutannie, z wpiętym znaczkiem AK, a zapinając ją, powiedział, że już nieraz ochroniła kapłana. Dobrze pamięta też modlitewny zryw, jaki towarzyszył pierwszym chwilom po ogłoszeniu, że ks. Jerzy zaginął. Do dziś grupa z Bydgoszczy raz w miesiącu pełni straż przy grobie ks. Jerzego w Warszawie.

Modlitwa o cud
Kiedy ks. Malacki objął probostwo na Żoliborzu, był przekonany, że ks. Jerzy zostanie świętym. – Pamięć ludzka jest ulotna, więc postanowiliśmy utworzyć muzeum, które będzie przypominać historię ks. Jerzego – mówi, prowadząc przez wejście w kształcie krzyża. Zwiedzających wita zdjęcie ks. Jerzego na tle drzwi. Pierwsza sala – o komunizmie, aresztowaniu obrazu Matki Bożej, Prymasie Wyszyńskim, walce z Kościołem, „Solidarności”. Następnie oryginalne drzwi z domu ks. Jerzego. Wiklinowa kołyska, w której u Popiełuszków koło pieca bujało się po kolei pięcioro dzieci, także ten, którego mama w modlitwie poświęciła Bogu. Potem sala kapłaństwa, z ołtarzem i kielichem, i długi, coraz ciemniejszy wybrukowany korytarz, który drogę ks. Jerzego kończy na włocławskiej tamie. Tu słychać już tylko szelest wody, w której widać jasny krzyż. Na ścianie wyświetlane są zdjęcia wyłowionego ciała ks. Jerzego, obok sutanna męczennika i narzędzia, którymi pozbawiono go życia. W ostatniej sali świadectwa osób, które doznały za wstawiennictwem sługi Bożego różnych łask. – Wierzymy, że ks. Jerzy ochrzczony już uczestniczy w chwale zmartwychwstania i wyjednuje nam specjalne łaski – mówi ks. Zygmunt Malacki. Sam modli się do swojego kolegi o uzdrowienie ze śmiertelnej choroby.