Czy wszystko się spełniło?

Franciszek Kucharczak; GN 19/2019

publikacja 08.06.2019 06:00

Znamy już całą treść objawień fatimskich, choć krążą fałszywki z wizjami powszechnej katastrofy. To bezwartościowe. Prawdziwą katastrofą jest grzech, a ratunkiem – nawrócenie. O tym mówi Maryja w Fatimie.

Jan Paweł II był głęboko przekonany, że ocalenie życia w czasie zamachu  13 maja 1981 r. zawdzięcza Matce Boskiej Fatimskiej. Paulo Novais /epa/pap Jan Paweł II był głęboko przekonany, że ocalenie życia w czasie zamachu 13 maja 1981 r. zawdzięcza Matce Boskiej Fatimskiej.

Był 13 maja 2010 roku. Tego dnia Benedykt XVI odprawiał w Fatimie Mszę św. – Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona – powiedział w homilii. Te słowa zelektryzowały wielu ludzi na całym świecie. – Czyżby przesłanie z Fatimy zawierało jeszcze coś, czego nie wiemy? Czy nie wszystko się jeszcze wypełniło? – zadawali sobie pytania, choć odpowiedź zawierała się w dalszej części homilii. Papież mówił: – Człowiek może rozpętać cykl śmierci i terroru, ale nie może go zatrzymać… W Piśmie Świętym często widać, że Bóg poszukuje sprawiedliwych, aby ocalić miasto ludzkie, i to samo czyni tutaj, w Fatimie, kiedy pyta: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, by znosić wszelkie cierpienia, które On zechce na was zesłać w akcie zadośćuczynienia za grzechy, przez które jest obrażany, i jako błaganie o nawrócenie grzeszników?”.

Piekło jest

Przypomnijmy: w 1917 roku Maryja objawiła się opodal portugalskiej wsi Fatima trojgu pastuszkom. Od czterech lat trwała Wielka Wojna, jakiej ludzkość dotąd nie oglądała. Miliony „cywilizowanych ludzi” mordowały się wzajemnie na skalę nieznaną w historii. Piekło na ziemi – mówili świadkowie frontowych starć. A jednak małe dzieci, Łucja, Hiacynta i Franciszek, zobaczyły coś o wiele gorszego: prawdziwe piekło. Ujrzały „morze ognia”, a w nim „demony i dusze niczym przezroczyste, płonące węgle, czarne lub brunatne, mające ludzką postać, pływające w pożarze, unoszone przez płomienie, które z nich wydobywały się wraz z kłębami dymu, padając na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, pozbawione ciężaru i równowagi, wśród bolesnego wycia i jęków rozpaczy”.

Dzieci były wstrząśnięte tym, co zobaczyły. „Dzięki niech będą naszej dobrej Matce Najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabierze do nieba (w pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie było, sądzę, że bylibyśmy umarli z lęku i przerażenia” – pisała później Łucja.

To pierwsza z tzw. tajemnic fatimskich – w istocie nie zawiera ona treści nieznanych. Pismo Święte mówi o piekle prawie sześćset razy, wielokrotnie wspomina o nim sam Jezus, i to z dużą surowością. „Gehenna ognia nieugaszonego” jest przeznaczona dla tych, którzy – jak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego – „do końca swego życia odrzucają wiarę i nawrócenie; mogą oni zatracić w niej zarazem ciało i duszę”.

Jak Pani sobie życzyła

W drugiej „tajemnicy” Maryja nawiązała do pokazanej przed chwilą wizji. „Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co Ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza”.

Tak się stało, choć nie musiało tak być. Maryja w Fatimie podała sposoby zapobieżenia nieszczęściom: poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu i ofiarowanie Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. „Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju” – mówiła Maryja.

Jan Paweł II myślał o prośbie Maryi od początku swojego pontyfikatu. 25 marca 1984 roku, w trakcie Świętego Roku Odkupienia, na placu św. Piotra, uroczyście zawierzył Niepokalanemu Sercu Maryi ludzi i narody. Siostra Łucja potwierdziła, że ten uroczysty i powszechny akt poświęcenia był zgodny z tym, czego oczekiwała Matka Boża. „Tak zostało uczynione, jak prosiła Nasza Pani” – napisała w liście z 8 listopada 1989 roku.

Symbole

Umysły wielu ludzi zaprzątała jednak myśl o treści tzw. trzeciej tajemnicy fatimskiej. Siostra Łucja spisała ją na przełomie 1943 i 1944 roku na prośbę biskupa Leirii-Fatimy. Pierwszy zapoznał się z nią Jan XXIII, a po nim kolejni papieże.

W trakcie mijających dekad narosło wokół tej „tajemnicy” wiele legend. W obiegu publicznym krążyły opisy straszliwej katastrofy, jaka ma spotkać całą ludzkość, pojawiły się nawet szczegółowe scenariusze działań wojennych konkretnych państw, przekazanych rzekomo w nadprzyrodzonej wizji.

W 2000 roku Jan Paweł II polecił ujawnić trzecią „tajemnicę”. Jej treść okazała się symboliczna. Pojawia się tam anioł z ognistym mieczem, który woła: „Pokuta, pokuta, pokuta!”. Dzieci widzą też „biskupa odzianego w biel”. „Mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty” – wyjaśnia Łucja. W wizji jest także wielu innych duchownych i osób zakonnych. Wszyscy wchodzą na stromą górę z wielkim, zbitym z nieociosanych belek, krzyżem na szczycie. Ojciec Święty, idąc z trudem przez na wpół zrujnowane miasto i modląc się za zabitych, których zwłoki mija, dociera do stóp krzyża, gdzie zostaje zabity przez grupę żołnierzy. Podobnie giną inni biskupi, kapłani, zakonnicy i zakonnice, a także wiele osób świeckich. Aniołowie, stojąc pod ramionami krzyża, zbierają krew męczenników i skrapiają nią dusze zbliżające się do Boga.

Tyle. Nic z tych rzeczy, które opisywały „przecieki”. Jej treść „była przedmiotem tak licznych spekulacji, że uważny czytelnik tego tekstu zapewne dozna rozczarowania lub uczucia głębokiego zdziwienia. Nie zostaje bowiem ujawniona żadna wielka tajemnica ani uchylona zasłona przyszłości” – napisał w obszernym komentarzu do ujawnionej „tajemnicy” kard. Joseph Ratzinger. Wyjaśniając różnicę między objawieniem publicznym a prywatnym, zauważył, że to drugie, choć nie mamy obowiązku z niego korzystać, „może skutecznie pomagać w lepszym zrozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć”.

Nawiązując do dwóch pierwszych „tajemnic”, zwrócił uwagę na punkt najbardziej w nich istotny: wizję piekła. Dlaczego wystawiono dzieci na widok strasznego losu zatwardziałych grzeszników? „Aby ich ratować” – ukazać im drogę zbawienia – zauważa ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary. „Jako droga do tego celu wskazany zostaje – ku zaskoczeniu ludzi z anglosaskiego i niemieckiego kręgu kulturowego – kult Niepokalanego Serca Maryi – stwierdza przyszły papież. Wyjaśnia, że w języku biblijnym „serce” oznacza centrum ludzkiego istnienia. „»Kult« Niepokalanego Serca Maryi oznacza zatem zbliżanie się do takiej postawy serca, w której fiat – »bądź wola twoja« – staje się centrum kształtującym całą egzystencję”.

Kard. Ratzinger wskazuje, że kluczem do trzeciej części „tajemnicy” jest potrójne wołanie: „Pokuta, pokuta, pokuta!”.

„Rozumieć znaki czasu znaczy: rozumieć pilną potrzebę pokuty – nawrócenia – wiary” – pisze. Przywołuje osobiste wspomnienie: „Siostra Łucja powiedziała mi w rozmowie, że coraz wyraźniej uświadamia sobie, iż celem wszystkich objawień było nakłonienie do nieustannego wzrastania w wierze, nadziei i miłości – cała reszta miała prowadzić tylko do tego”.

Fatalizm to błąd

Wśród zawiedzionych treścią trzeciej „tajemnicy” byli tacy, którzy twierdzili, że skoro Jan Paweł II nie zginął w zamachu 13 maja (co za znamienna data!) 1981 roku, to znaczy, że nie o niego chodziło w wizji. Kard. Ratzinger sprzeciwił się takim fatalistycznym interpretacjom. „Przyszłość nie jest bynajmniej nieodwołalnie przesądzona, a obraz, który widziały dzieci, nie jest wcale filmem ukazującym z wyprzedzeniem przyszłość, w której niczego już nie można zmienić” – stwierdził. „Czyż Ojciec Święty, kiedy po zamachu z 13 maja 1981 r. polecił przynieść sobie tekst trzeciej »tajemnicy«, mógł nie rozpoznać w nim własnego przeznaczenia?” – zapytał i przypomniał, że sam Jan Paweł II tak wyjaśniał potem swoje ocalenie: „Macierzyńska dłoń kierowała biegiem tej kuli i papież (…) w agonii (…) zatrzymał się na progu śmierci”.

Co to znaczy? To, „że nie istnieje nieodwołalne przeznaczenie, że wiara i modlitwa to potężne siły, które mogą oddziaływać na historię, i że ostatecznie modlitwa okazuje się potężniejsza od pocisków, a wiara od dywizji” – pisze ówczesny kardynał.

Podsumowując całość objawień fatimskich, przyszły papież zauważył, że o ile były tam przedstawione konkretne wydarzenia, to należą już one do przeszłości.

A co pozostaje? „Zachęta do modlitwy, ukazanej jako droga do »zbawienia dusz«, a zarazem wezwanie do pokuty i nawrócenia” – stwierdził kard. ­Ratzinger.

Cokolwiek się wydarzyło i cokolwiek się jeszcze wydarzy, wciąż pozostaje aktualne stwierdzenie apostoła Piotra: „cel waszej wiary – zbawienie dusz” (1 P 1,9). Po to jest pokuta i po to nawrócenie. O tym mówi orędzie z Fatimy.