Święty twórca bazy danych

Franciszek Kucharczak; GN 14/2019

publikacja 05.05.2019 06:00

Sądzą niektórzy, że wiedza jest bogiem. On rozumiał, że Bóg jest źródłem wiedzy.

Św. Izydor. Rzeźba  w portalu katedry  w Sewilli. ZASOBY INTERNETU Św. Izydor. Rzeźba w portalu katedry w Sewilli.

Biskup był bardzo słaby, gdy ubierał się w wór pokutny. Od dawna czuł, że śmierć nadchodzi. Chciał się przygotować. Przygotowywał się zresztą od miesięcy, rozdając jeszcze hojniej jałmużnę i modląc się jeszcze więcej niż zwykle.

Teraz kazał się nieść do kościoła świętego Wincentego. Czekali na niego inni biskupi, prezbiterzy, diakoni i tłum wiernych. Tam, z głową posypaną popiołem, wyspowiadał się przed wszystkimi i błagał o przebaczenie win. Przyjął Komunię, po czym został odprowadzony do ubogiej izby. W niej trzy dni później zmarł.

Człowiek encyklopedia

Święty Izydor opuścił ziemię w Sewilli 4 kwietnia 636 roku, mając 82 lata. Po wiekach zostanie ogłoszony doktorem Kościoła, a w 1999 roku Papieska Rada ds. Środków Społecznego Przekazu ustanowi go patronem internetu.

Co człowiek z początków średniowiecza może mieć wspólnego z internetem? Otóż Izydor stworzył pierwszą w historii bazę danych. Tak można nazwać jego „Codex etimologiarum” – dzieło obejmujące wiadomości ze wszystkich znanych wtedy dziedzin wiedzy: gramatyki, retoryki i dialektyki (trivium), arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki (quadrivium), a także medycyny, prawa, historii i teologii. Znalazły się tam też wiadomości o sektach i o religii pogańskiej (bóstwa, sybille, wieszczowie, magowie). Do tego antropologia społeczna (języki i ludy, rodzina, pokrewieństwo), anatomia, zoologia, geografia i meteorologia, budownictwo, mineralogia, rolnictwo, botanika, budowa statków, sztuka wojskowa, organizacja igrzysk, krawiectwo, prowadzenie gospodarstwa domowego. Wszystko posegregowane tematycznie, praktyczne i łatwe w dostępie. W całości – siedem i pół tysiąca haseł! Jednym słowem: encyklopedia.

Tak też zwykło się mówić o „Etymologiach” Izydora – jako o pierwszej średniowiecznej encyklopedii. Choć nie jest to jedyne dzieło autorstwa biskupa Sewilli, już ono samo wystarczyłoby, żeby zapewnić mu nieśmiertelną sławę.

Dostęp do wiedzy

Skąd ten człowiek czerpał wiedzę w czasach, gdy dostępność ksiąg, przepisywanych przecież tylko ręcznie, była niewielka? Duży wpływ na wykształcenie Izydora wywarł jego starszy brat Leander, który był mnichem i biskupem Sewilli. W przyszłości zostanie ogłoszony świętym, podobnie jak pozostałe rodzeństwo św. Izydora – Fulgencjusz i Florentyna. Dzięki Leanderowi młody Izydor uzyskał dostęp do biblioteki biskupów Sewilli. To była prawdziwa skarbnica wiedzy, od wieków stale powiększana. Do portu tego miasta każdego dnia zawijały statki pełne cennych rzeczy, wśród nich ksiąg.

Z zawartości pism Izydora wnioskować można, że w bibliotece poznał łacińskie dzieła rzymskich pisarzy Warrona i Swetoniusza, a także Marcjana Kapelli i Kasjodora, którzy wcześniej próbowali tworzyć kompendia wiedzy.

Namówili go

Bezpośrednim powodem, dla którego Izydor podjął się stworzenia „Etymologii”, były namowy jego przyjaciół, szczególnie Brauliona, jego sekretarza, a potem także współredaktora, późniejszego świętego. Gdy dowiedział się o tym król Sisebut, gorąco poparł tę inicjatywę. Władca Wizygotów był głodny wiedzy. Sam, w przerwach między kampaniami wojennymi, napisał traktat o zaćmieniach Słońca i Księżyca. Izydor jemu – a także Braulionowi – dedykował swoje dzieło.

I tak Izydor został nauczycielem wieków średnich. Jego „Etymologie” przechowały dla potomności dorobek lat starożytnych. Fragmenty niektórych pism są dziś znane tylko dzięki biskupowi Sewilli. Widać z tego, że święty nie zwalczał antycznej kultury pogańskiej – przeciwnie, uznał ją za wartościową.

Dzieło Izydora nie stanowi zbioru przypadkowych fragmentów dostępnych mu materiałów. Święty nie powtarza bezmyślnie tekstów, które poznał. Tworzy z nich obraz świata – taki, jaki wyłonił się w jego umyśle dzięki lekturze ogromnej liczby cennych tekstów. Całość jest przemyślana. Zagadnienia są posegregowane tematycznie, prezentowane zwięźle, wedle zasady „od ogółu do szczegółu”. Każdy zaś temat jest rozpatrywany zarówno pod kątem znaczenia samego wyrazu (stąd „etymologie”), jak i z punktu widzenia jego istoty.

Dzieło powstawało około dwudziestu lat. W 633 roku schorowany Izydor powierzył zadanie dokończenia dzieła Braulionowi, który je ostatecznie zredagował.

Zaraz po ukończeniu encyklopedia stała się ówczesnym hitem wydawniczym. Błyskawicznie zyskała sławę w całej cywilizowanej Europie. Poza Biblią nie było w średniowieczu dzieła równie często czytanego, przepisywanego i komentowanego. Do dziś zachowało się ponad tysiąc manuskryptów „Etymologii”, szacuje się więc, że w średniowieczu było ich dziesięć razy więcej. Obfite nawiązania i cytaty z tego dzieła obecne są w tekstach niezliczonych późniejszych twórców, wśród nich takich postaci jak Tomasz z Akwinu czy Beda Czcigodny. Czerpali z niego nawet autorzy arabscy, tworząc traktaty geograficzne, rolnicze czy historyczne.

Choć gatunek, jakim jest encyklopedia, był znany już w starożytności, nikt nie stworzył zbioru wiedzy na taką skalę jak Izydor.

Poukładany

Biskup Sewilli widział świat jako wspaniałe dzieło Boga, pełne fascynujących zjawisk i rzeczy. Jego ciekawość i pasja dzielenia się dokonanymi odkryciami są jego hołdem dla Stwórcy. Święty Braulion, późniejszy biskup Saragossy, uważał Izydora za męża najbardziej uczonego w świecie. Sądził, że Bóg powołał go dla przywrócenia starożytności należnego jej miejsca i dla uchronienia Hiszpanii od nieuctwa.

Izydor zmarł w opinii świętości. Choć jego kanonizacja nastąpiła formalnie dopiero w 1598 roku, jego kult trwał cały czas. Wydaje się, że na początku wśród zasług szczególnie podkreślano jego dorobek pisarski. Dla Izydora jednak wiedza nie była bogiem. Biskup Sewilli był przede wszystkim chrześcijaninem i pasterzem. Przez całe życie zachowywał właściwą hierarchię wartości. W dziele „Sentencje” napisał tak: „Oczyszczamy się modlitwami, dokształcamy czytaniem, jedno i drugie jest dobre, jeśli można sobie na to pozwolić jednocześnie; jeśli nie, to lepiej modlić się niż czytać”.