Bóg zawsze prowadził mnie do tego miejsca

Jędrzej Rams; Gość legnicki 14/2019

publikacja 20.04.2019 06:00

Jest ich ośmioro. Już znają datę swoich narodzin – 20 kwietnia 2019 roku. Nawet mają już uszyte piękne szaty na tę okazję.

Katechumeni nie mogą brać udziału w całej Eucharystii. Stanie się to dopiero w Wigilię Paschalną. Jędrzej Rams /Foto Gość Katechumeni nie mogą brać udziału w całej Eucharystii. Stanie się to dopiero w Wigilię Paschalną.

Tego dnia w tym roku przypada Wielka Sobota. Wieczorem, gdy zajdzie już słońce, w legnickiej katedrze pw. Świętych Piotra i Pawła rozpocznie się celebracja Wigilii Paschalnej. Podczas tej liturgii ośmioro dorosłych przyjmie chrzest św.

Codziennie to przeżywam

Chrzest dorosłych poprzedza okres katechumenatu, czyli poznawania Jezusa Chrystusa. Ten formalnie zaczyna się od liturgicznego wprowadzenia kandydatów do kościoła, a przez to – do Kościoła. Odbywa się ono w drugie nieszpory I niedzieli Adwentu. W diecezji legnickiej dokonał tego bp Zbigniew Kiernikowski. Obrzęd wprowadzenia do kościoła rozpoczął się jego dialogiem z kandydatami w półmroku przedsionka legnickiej katedry. Tam celebrans pytał ich, o co proszą Kościół. Oni odpowiedzieli, że „o chrzest, który daje życie wieczne”. Wtedy też następuje ucałowanie krzyża i wręczenie go każdemu z kandydatów. Następnie biskup wprowadził ośmioro katechumenów do jasno oświetlonej katedry.

– To była wyjątkowa, emocjonująca, niemal wyzwalająca chwila. Czułam, że nie tylko ze mnie, ale także z innych członków naszej małej grupy schodzi potężne napięcie. Było coś pięknego w tym wydarzeniu. Zostaliśmy wprowadzeni z ciemnego miejsca do jasnego. Zostaliśmy jakby wszystkim pokazani – wspomina 30-letnia Ania z Lubina. Wtedy każdy z kandydatów otrzymał od biskupa Pismo Święte – jako widzialny znak wsłuchiwania się w głos Boga. Tym samym zakończył się dla nich prekatechumenat, a rozpoczął katechumenat. Czas ten polegał przede wszystkim na spotkaniach z biskupem, który głosił kandydatom katechezy, objaśniając tajniki wiary.

– Codziennie to przeżywam. Czytam po wiele razy wszystko to, co biskup przekazuje nam na katechezach. Wgłębiam się w nie i czuję, że coraz lepiej rozumiem zamysł Boga, a przez to jestem też bliżej Niego – mówi Agnieszka z Bolesławca.

Dzieje się tak też dla nas

W I niedzielę Wielkiego Postu w legnickiej katedrze odbyła się liturgia, podczas której katechumeni wpisali swoje imiona do księgi wybranych. Ta czynność jest potwierdzeniem wybrania tych osób przez Kościół i dopuszczenia ich do przyjęcia sakramentów w Wigilię Paschalną. Odtąd są oni competentes – „ubiegającymi się o chrzest”, a także illuminandi – „dążącymi do oświecenia”.

Okres Wielkiego Postu to dla katechumenów czas „oczyszczenia i oświecenia”. Czekają ich jeszcze spotkania zwane skrutyniami, a także obrzędy przekazania. Dokument „Obrzęd chrześcijańskiego wtajemniczenia dorosłych” tłumaczy je w ten sposób: „Obrzędy przekazania, przez które Kościół powierza wybranym najstarsze dokumenty wiary i modlitwy, to znaczy Symbol wiary i Modlitwę Pańską, prowadzą do oświecenia katechumenów. W Symbolu wiary, który przypomina wielkie dzieła Boże dokonane dla zbawienia ludzi, zostają napełnieni wiarą i radością. W Modlitwie Pańskiej głębiej poznają nowego ducha dziecięctwa, dzięki któremu, zwłaszcza podczas zgromadzenia eucharystycznego, będą Boga nazywali Ojcem”. Podczas Wigilii Paschalnej osoby te przyjmą chrzest św., a także otrzymają sakrament bierzmowania oraz przystąpią do Komunii św.

– Wielki Post jest podporządkowany temu, by dobrze przeżyć Paschę. Dobrze, czyli tak, by z niej można było później żyć. By zrozumieć, o co w tej tajemnicy Paschy chodzi. Nie można tego zrozumieć lepiej niż przez towarzyszenie katechumenom. To są ci, którzy będą przeżywać Paschę po raz pierwszy. Dla tych, którzy są już ochrzczeni, jest to dobra okazja, by dokonać swoistej weryfikacji, czy ta Pascha sprawdza się w moim życiu. Czy żyję z Paschy, bo życie chrześcijanina jest życiem paschalnym. Pewne elementy w cyklu przygotowań do przyjęcia chrztu przez katechumenów odbywają się publicznie w niektóre niedziele Wielkiego Postu. Dzieje się tak po części też dla nas, byśmy mogli skonfrontować się i weryfikować nasze przygotowania do Paschy – mówił bp Zbigniew Kiernikowski podczas katechez wielkopostnych w legnickiej katedrze.

Już nie tylko formalność

Czas oświecenia i pogłębiania wiary okazał się naprawdę owocny dla Pawła z Bolesławca. – Mam z narzeczoną dwójkę dzieci. Mieszkamy razem. Doszliśmy do wniosku, że trzeba poukładać nasze sprawy rodzinne. Nie mogliśmy bowiem wziąć ślubu kościelnego. Narzeczona nie chciała brać cywilnego, bo według niej nie ma on wartości. Chcieliśmy, żeby nasza rodzina była spójna, żebyśmy mogli razem chociażby uczestniczyć we Mszy św. Teraz mogliśmy przyjść do kościoła albo moja narzeczona mogła zrobić to sama, ale nie mogła przystąpić do Komunii św. – przyznaje Paweł. – Na początku myślałem, że przygotowania do chrztu i samo jego przyjęcie będzie czystą formalnością. Jednak po spotkaniach z biskupem zrozumiałem sporo rzeczy. On wytłumaczył mi chociażby to, że w życiu chodzi o to, by iść drogą wskazaną przez Boga i wypełniać Jego zamysł. Zrozumiałem też w odniesieniu do własnych dzieci, że chrzest dziecka ma sens tylko wtedy, gdy rodzice są ochrzczeni i wierzący. Bo to oni przekazują wiarę dzieciom! – dodaje.

Podobne refleksje towarzyszyły Agnieszce. – Od dziecka czułam potrzebę przyjęcia chrztu i wiedziałam, że to kiedyś w moim życiu nastąpi. Teraz mam bardzo wierzącego narzeczonego, jego rodzina jest wierząca i to mi bardzo pomogło w podjęciu decyzji o przystąpieniu do chrztu św. Mam w nich ogromne wsparcie. Teraz, z perspektywy czasu, widzę, że Bóg nade mną czuwał. Biskup często powtarza, że my, jako ludzie skażeni grzechem pierworodnym, zawsze chcemy robić wszystko po swojemu. Ze mną było podobnie, ale Bóg zawsze kierował mnie w innym – wtedy wydawało mi się, że gorszym – kierunku. Po latach i z dzisiejszą wiedzą wiem, że Bóg zawsze prowadził mnie do tego miejsca. Widzę, że przychodziły na mnie krzyże, a które mnie budowały – mówi pani Agnieszka.

Ania z Lubina w trakcie spotkań i katechez stopniowo zaczynała interesować się przekazywanymi na nich treściami. – Jestem w tym miejscu, bo wierzę, że to Bóg tak chciał. Początkowo chciałam tylko wyrównać dokumenty, bo przygotowuję się do ślubu, a marzył się nam z narzeczonym ślub kościelny... Z takim nastawieniem trafiłam na pierwsze spotkanie przygotowujące do katechumenatu. Okazało się, że z spotkania na spotkanie zmieniało się moje nastawienie. Im lepiej poznawałam propozycje Boga dla człowieka, tym bardziej mnie one poruszały i zmieniały. Krokiem milowym, jeżeli mogę tak powiedzieć, były spotkania z moimi gwarantami. Bardzo poruszające i niezwykle osobiste. Dzięki Jezusowi widzę w tym wszystkim głębszy sens. Czekam niecierpliwie na Wigilię Paschalną! – mówi Ania.