Zbrójmy się!

Świat oszalał – myślę sobie czasami. Ale jak każdy młody człowiek ;) pytam się też wtedy: jak go zmienić?

Zbrójmy się!

Nie ma co, przyszło mi żyć w ciekawych czasach (jak przypomniałby Wojciech Młynarski, nie bez powodu życzenie, by w takich żyć, uważane było za przekleństwo). Najpierw oficjalnym prądem umysłowym, według którego chciano mnie kształtować, był marksizm-leninizm. Jako że miał się on do rzeczywistości jak piernik do wiatraka, przez całą młodość miałem poczucie, że żegluję przez opary absurdu (dzięki ci Kościele, że tworzyłeś alternatywne, wolne od tego absurdu społeczeństwo). Potem, gdy odetchnąłem z ulgą i wydawało mi się, że teraz to już będzie normalnie i nieciekawie, a kłócić będziemy się tylko na argumenty, pojawiło się, obok paru innych, New Age. Czyli coś, co trudno jednoznacznie zdefiniować, ale co kazało mi wierzyć w istnienie wszystkich możliwych demonów, ale nie Boga.  Prawie równocześnie w naszym światku pojawiła się religia postmodernizmu, każąca mi wierzyć we względność wszystkiego do tego stopnia, że zacierała się różnica między krawatem a stryczkiem (parafraza z Kaczmarskiego). Mijały lata, modne prądy ewoluowały. New Age i postmodernizm może i nie przeszły całkiem do lamusa, ale określenia zniknęły. Pojawił się bożek tolerancji. Niezwykle nietolerancyjny, bo bezwzględnie zwalczający wszystko, co uznał za sprzeczne z tolerancją.  Teraz bożek sprecyzował, o co mu dokładniej chodzi i okazało się, że o LGBT. Powoli już tracę nadzieję, że kiedyś jeszcze pożegluję przez życie bez tej nieznośne mgły absurdów. Ale może jednak?

Zbliżają się eurowybory. Ktoś – Instytut Myśli Schumana oraz Fundacja Królowej Różańca Świętego – zachęca do modlitwy, by wybrano dobrych i mądrych ludzi. Mam obawy – złośliwiec ze mnie –  czy nie za późno, bo przecież o taki cud trzeba chyba całych lat modlitw. Bóg oczywiście może pokierować sumieniami ludzkimi, jak chce, ale...  Potem będą kolejne, nasze wybory. I znów, przydałaby się pomoc z góry. Ziemski bożek LBGT coraz wyraźniej pokazuje, że  jest wprawdzie liberałem, ale „liberałem silnej ręki” (to też cytat z Młynarskiego) i już planuje zamykać w więzieniach tych, którzy ośmielą się mieć inne niż jego wyznawcy poglądy. Nie, jeśli dobry Bóg nam nie pomoże, to normalności nie obronimy. Jasne, nie brak nam argumentów, ale przecież nie mają tu one najmniejszego znaczenia, bo liczą się czyjeś emocje, czyjeś odczucia itd., itp. A z tymi dyskutować się nie da. Więc bez Bożej interwencji, na skalę podobną jak przy upadku koncepcji marksistowsko-leninowskich, się nie obejdzie.

W sumie to niesamowite. Wszyscy chcielibyśmy, by chrześcijaństwo nie zostało zepchnięte do muzeum, organizujemy się, mobilizujemy, a mając tak wielki oręż na podorędziu rzadko po niego sięgamy. Gdyby do tej broni dodać jeszcze broń czystego świadectwa....