Za, przeciw... a może: po co?

Póki każdy z nas nie zacznie używać własnego sumienia i myśleć zamiast bezkrytycznie podczepiać się pod ten czy inny tłum nic się w naszej rzeczywistości nie zmieni. Ale zmienić się może.

Za, przeciw... a może: po co?

Dzisiejszy komentarz pojawia się nieco później niż zwykle - czekałam na zapowiadany dokument społeczny Episkopatu Polski. Abp Skworc zapowiadając go mówił, że nie spodoba się żadnemu z politycznych stronnictw. Istotnie, dostaliśmy ważny tekst, który wszystkich wzywa do nawrócenia i wysiłku działania dla wspólnego dobra.

Dokument jest gęsty od treści, zachęcam do przeczytania w całości. Czy będzie miał znaczenie dla naszego życia społecznego, czy faktycznie wpłynie na zmianę postępowania polityków? Niestety, nie mam w tej kwestii złudzeń. Oczyma wyobraźni już widzę, jak wyjmują z dokumentu cytaty pasujące do własnych poglądów i uderzające w przeciwników, całkowicie pomijając to, co im nie pasuje. Politycy żadnej opcji nie zmienią nic w swoim postępowaniu tak długo, jak długo będzie się im to politycznie opłacało. Proste? Proste. Czy nic nie możemy zrobić? Owszem, możemy.

Trzeba nawrócenie zacząć od siebie. Polecam lekturę dokumentu i potraktowanie go jak rachunek sumienia dla siebie, nie dla innych. Co mogę zmienić w swoim działaniu? Przed nami rok podwójnie wyborczy. Spróbujmy nie dać się wkręcić w kampanię opartą na haśle: "musimy ICH pokonać, bo musimy przed NIMI obronić Polskę". Pod słowo "ich" można podstawić dowolne ugrupowanie. Pytajmy o to, jaki jest bilans władzy i jak planowane działania mają się do dobra rzeczywiście wspólnego. Pytajmy o roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo. Pytajmy o zdolność przewidywania i uczciwość. Szukajmy większego dobra zamiast tak popularnego od lat głosowania na mniejsze zło. Zło zawsze złem pozostanie.

Papież Franciszek odwiedził dziś rzymski Kapitol. Przemówił do polityków, powiedział też kilka prostych zdań do mieszkańców Rzymu. Poprosił o wzajemną troskę, bliskość i poszanowanie. Tylko tyle i zarazem aż tyle.

Póki każdy z nas nie zacznie używać własnego sumienia i myśleć, zamiast bezkrytycznie podczepiać się pod ten czy inny tłum nic się w naszej rzeczywistości nie zmieni. Ale zmienić się może. I od nas to zależy.

Nie wiesz, od czego zacząć? Zacznij od modlitwy. Bóg poprowadzi.