Wyjątkowi zawsze

Agnieszka Dochniak; Gość świdnicki 12/2019

publikacja 12.04.2019 06:00

O godności ludzkiego życia, nie tylko u jego początku i przy jego końcu, oraz o trudnych dyskusjach z młodzieżą mówi Bartosz Pietrzak, katecheta z Wałbrzycha.

Akt stwórczy Boga jest warunkiem powstania wszystkiego. Michał Anioł, Stworzenie Adama /Wikipedia Akt stwórczy Boga jest warunkiem powstania wszystkiego.

Agnieszka Dochniak: Jako doktorant na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu pisze Pan pracę z bioetyki. Dlaczego wybrał Pan ten obszar?

Bartosz Pietrzak: Interesowało mnie kilka dziedzin: filozofia, prawo kanoniczne, teologia moralna, ale chciałem zająć się aktualną tematyką i ponadto czymś praktycznym. Bioetyka łączy w sobie te aspekty. Doktorat będzie dotyczył początku i końca życia człowieka.

Czy da się w przystępny sposób wyjaśnić, czym jest świętość życia?

Rozmawiam o tym z młodzieżą w drugiej klasie liceum. Świętość jest pojęciem religijnym i oznacza coś wyjątkowego, oddzielonego. W świecie to człowiek jest wyjątkowy, jest czymś więcej niż rośliny i zwierzęta, bo jako jedyny został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Świętość życia ludzkiego wynika też z wcielenia Boga. Jezus poprzez przyjście na ziemię wyróżnił człowieka. Sprawił, że staliśmy się synami Boga. Trzecim źródłem jest akt odkupienia. Miłość Stwórcy, oddanie życia przez Syna Bożego wskazują na szczególną pozycję człowieka pośród innych stworzeń.

To argumenty dla chrześcijan, a jak ukazać godność człowieka niewierzącym?

Nie trzeba być wierzącym, żeby zaakceptować argumenty filozoficzne odnoszące się do płaszczyzny naturalnej. Są pewne przymioty, które wyróżniają ludzi ze świata zwierząt. To np. wolna wola, czyli zdolność do podejmowania decyzji. Możemy wybierać i odrzucać to, co dla nas mniej korzystne. Drugą cechą jest rozumna natura. Człowiek nie działa pod wpływem instynktu. Najsilniejszy jest ten samozachowawczy, a jednak ludzie są w stanie poświęcić swoje życie dla wyższych racji. Opowiadam moim uczniom historię Agaty Mróz. To polska siatkarka, która chorowała na białaczkę. Była w ciąży i czekała z koniecznym przeszczepem szpiku do porodu. Poświęciła swoje zdrowie i życie, żeby mogła urodzić się jej córeczka. Siatkarka zmarła w wieku 26 lat.

O świętości życia najczęściej słyszymy w kontekście jego początku lub końca: przy dyskusji o prawie do życia dziecka poczętego czy osoby starszej, schorowanej.

Krańcowe momenty egzystencji budzą najwięcej kontrowersji. Główny spór o początek życia dotyczy tego, kiedy „powstaje” człowiek, kiedy pojawia się odrębny byt. Dziecko od momentu połączenia się komórki męskiej i żeńskiej jest czymś innym niż matka. Świadczy o tym m.in. jego niepowtarzalny kod DNA. Natomiast podczas rozważań o prawie do eutanazji najczęściej podnosi się kwestie choroby i cierpienia. Na przykładzie Holandii widać, jak przesuwa się granica – na początku chodziło o umożliwienie odejścia osobom cierpiącym, teraz o śmierci pacjenta może zadecydować lekarz lub rodzina, a nie tylko on sam. Chcę podkreślić zasadniczą różnicę między zaprzestaniem uporczywej terapii a eutanazją. Ta ostatnia ma na celu uśmiercenie człowieka, podanie mu środków, które przyspieszą zgon. Pierwsza jest natomiast zaprzestaniem podawania lekarstw podtrzymujących życie, czyli jej celem jest pozwolenie na odejście chorego, nieprzedłużanie jego boleści.

Dzień Świętości Życia zainicjował Jan Paweł II. Chciał, by w obchody włączyli się wszyscy członkowie Kościoła. Jak to wygląda w praktyce?

Myślę, że nie wszyscy wiedzą, że 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, szczególnie zatrzymujemy się nad godnością życia. Z inicjatyw propagujących świętość życia mogę wymienić Duchową Adopcję Dziecka Poczętego czy Marsze dla Życia. Ważne jest, by w tej dziedzinie nie działać akcyjnie.

Jak w takim razie na co dzień możemy budować kulturę życia?

Fundamentalną sprawą jest szacunek do drugiego człowieka. Nie muszę się zgadzać z poglądami czy sposobem życia drugiej osoby, ale to nie upoważnia mnie do tego, by źle ją traktować. Miałem w klasie ucznia, który używał argumentu podniesionego głosu. Nie zgadzał się z przekazywaną wiedzą i poglądami, ale nie umiał dyskutować poprzez przywoływanie argumentów i z szacunkiem.

A czy pomoc potrzebującym też jest wyrazem uznania godności drugiej osoby?

Oczywiście. Za fundamentalne uważam otoczenie troską rodziny, na której opiera się społeczeństwo, zarówno od strony prawodawstwa, jak i duszpasterstwa rodzin. Kolejną sprawą jest troska materialna o chorych. Zwykle za długotrwałym schorzeniem czy niepełnosprawnością idzie ubożenie, bo sporą część finansów trzeba przeznaczyć na lekarstwa czy rehabilitację. W naszym społeczeństwie przybywa osób starszych. Część z nich na stałe przebywa w domu. Oni bardzo potrzebują kontaktu i wsparcia. Ci ludzie powinni wiedzieć, że nie zostali wyłączeni ze wspólnoty Kościoła. Uważam, że wsparcie drugiego człowieka jest wyrazem szacunku katolików do życia.