Do bierzmowania ze smartfonem

Miłosz Kluba; GN 8/2019

publikacja 26.03.2019 06:00

PentecostApp to aplikacja na smartfony, która ma ułatwić kontakt księży z kandydatami do bierzmowania, a samym kandydatom podsunąć m.in. cytaty z Biblii czy sylwetki świętych.

Aplikacja istnieje  od jesieni zeszłego roku. henryk przondziono /foto gość Aplikacja istnieje od jesieni zeszłego roku.

Oprócz fragmentów Pisma Świętego i biogramów potencjalnych patronów w aplikacji znalazły się także teksty modlitw i rachunek sumienia. Są też katolickie memy.

Od zapisów do patronów

Uruchomiona jesienią zeszłego roku aplikacja zdała już pierwsze poważne egzaminy. W krakowskiej parafii św. Brata Alberta w ten sposób przeprowadzono zapisy kandydatów do bierzmowania i ich rejestrację do małych grup formacyjnych. Wystarczy założyć konto parafii, a następnie grupy bierzmowanych. Taka grupa będzie widoczna dla tych kandydatów, którzy pobiorą aplikację i zarejestrują się w systemie. Kiedy do niej dołączą, prowadzący spotkania zobaczy ich na liście, a oni będą mogli otrzymywać od niego wiadomości prosto na swój telefon. – Animatorzy mogą wysyłać przypomnienia o spotkaniach, zapowiadać ich tematy czy podsuwać inspirujące cytaty. Jeden z księży w ten sposób przesyłał młodzieży krótkie rozważania adwentowe – wylicza Krzysztof Płachno, pomysłodawca PentecostApp, który jako animator Ruchu Światło–Życie prowadzi jedną z małych grup kandydatów do bierzmowania.

Na informacje od księdza nie można odpowiedzieć – on jednak widzi w systemie, kto już otworzył wiadomość. Dla ks. Jacka Bernacika, jednego z użytkowników aplikacji, wielką zaletą jest właśnie możliwość szybkiej komunikacji z kandydatami do bierzmowania. Przydaje się to zwłaszcza wtedy, gdy spotkanie trzeba w ostatniej chwili przesunąć lub odwołać. – W czasie kolędy uczniowie bardzo chwalili też sylwetki patronów dnia. Nie spotkałem się wcześniej z tak dobrą formą oczytywania się w życiorysach świętych – mówi ks. Jacek. – Dzięki temu jest szansa, że przed bierzmowaniem młodzi ludzie świadomie wybiorą patrona, a nie po prostu fajne imię – dodaje.

Co prawda do korzystania z aplikacji każdy z bierzmowanych musi mieć smartfona, ale – jak przekonuje Krzysztof Płachno – nie ma z tym problemu. – Jeszcze trzy lata temu mogłoby być inaczej, pięć lat temu byłaby to technologiczna nowinka, ale dziś to żaden kłopot. Przecież właściwie każdy nastolatek swobodnie korzysta ze smartfona – mówi. Ksiądz Bernacik dodaje, że na początku w jego grupie aplikację zainstalowało 60–70 proc. uczestników. Pozostałym trzeba było o tym przypominać, niektórych zachęcić.

Miesiąc na zastanowienie

Pomysł aplikacji Pentecost zrodził się po sukcesie internetowej akcji Rekoprayer. Była to strona, na której można było zadeklarować modlitwę za poszczególne turnusy rekolekcji oazowych w archidiecezji krakowskiej. Do wyboru były cztery różne „pakiety” – od krótkiego westchnienia w modlitwie, przez codzienne odmawianie np. dziesiątki Różańca, po pakiet „freestyle”, czyli bez konkretnego planu. – Te pakiety okazały się główną atrakcją – wspomina Krzysztof Płachno. Akcją zainteresowały się też media. – Wtedy zobaczyłem, że niewielkim wysiłkiem – nad tamtą stroną pracowałem jakiś tydzień – można zrobić coś, co spodoba się ludziom i będzie pożyteczne.

Wybór padł na aplikację dla kandydatów do bierzmowania. Był czerwiec, nie było więc czasu, by przed nowym rokiem szkolnym przygotować komplet interaktywnych materiałów formacyjnych. Pierwszym krokiem miała więc być aplikacja do kontaktu z grupą. – Zanim zacząłem pisać program, poświeciłem miesiąc na pytanie znajomych, czy to w ogóle ma sens – wspomina Krzysztof Płachno. – Podczas wyjazdu na Erasmusa do Włoch uczestniczyłem w zajęciach poświęconych start-upom. Tam do znudzenia powtarzano nam zasadę „fail fast” – to znaczy: jeśli pomysł jest kiepski, to lepiej, żeby upadł jak najwcześniej – dodaje. Konsultacje wypadły jednak pomyślnie. Jedni reagowali bardzo entuzjastycznie, inni mniej, ale nikt nie powiedział, że idea ta nie ma sensu. – Nie mówili tego z sympatii do mnie, bo niektórzy zwracali też uwagę na słabe strony – mówi pomysłodawca. Jesienią 2018 roku, dzięki pomocy kolegi ze studiów, znajomych z oazy oraz księdza ze swojej parafii Krzysztof przygotował aplikację. Dziś jest w niej zarejestrowanych 2800 użytkowników (a z niektórych funkcji można korzystać bez rejestracji). Swoje konta mają 164 parafie z 32 diecezji. Aktywnie używanych jest jednak 10–15 proc. z nich.

Dobra, bo prosta

Pomysł i wykonanie aplikacji chwali Dawid Kaczmarczyk z Edukacyjnego Laboratorium Mediów Społecznościowych Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. – Aplikacja jest prosta i bardzo dobrze. Dziś młody odbiorca stawia właśnie na prostotę, której nie można mylić z banałem – podkreśla. Jak wyjaśnia, komunikację z kandydatami do bierzmowania teoretycznie można prowadzić np. przez Facebooka, ale aplikacja ma wyraźną przewagę. Największy serwis społecznościowy jest już przesycony treścią. Poza tym stał się przede wszystkim potężnym narzędziem marketingowym. Nie wspominając o problemach związanych z wykorzystywaniem danych użytkowników. – Z amerykańskich badań wynika, że dla młodzieży w wieku 13–16 lat Facebook nie jest już głównym medium. Szukają oni serwisów, w których mogą spotkać się w mniejszych grupach, skoncentrowanych wokół określonych tematów skupiających się na zdjęciach, wideo czy memach – mówi Dawid Kaczmarczyk. Jak dodaje ks. Jacek Bernacik, niektórzy uczniowie nie mają konta na Facebooku – czasami dlatego, że nie zgadzają się na to ich rodzice. Przeciwko osobnej aplikacji do bierzmowania rodzice nie protestują.

Dawid Kaczmarczyk przekonuje, że korzystanie z nowych technologii w duszpasterstwie nie powinno być uznawane za coś nadzwyczajnego. – Dziwne byłoby, gdyby Kościół tego nie robił. Zbytnie zamykanie się w świecie wirtualnym może być niebezpieczne, zwłaszcza dla młodych. Trzeba o tym mówić, ale jeśli chcemy do nich dotrzeć, to musimy to zrobić tam, gdzie są, gdzie zadają pytania i szukają informacji – czyli właśnie w sieci – tłumaczy.

Duszpasterstwo w sieci?

Zmiany w czymś, co można nazwać technologią duszpasterstwa, widać nawet w pontyfikatach papieży. Benedykt XVI uruchomił konto na Twitterze, Franciszek 20 stycznia skorzystał z aplikacji Click to Pray, by zachęcić do wspólnej modlitwy. – Zachęcam szczególnie was, młodzi, do pobrania aplikacji, aby kontynuować wraz ze mną odmawianie Różańca w intencji pokoju, zwłaszcza podczas Światowych Dni Młodzieży w Panamie – mówił wtedy Ojciec Święty. Jaki będzie następny krok? – Być może kolejny papież uruchomi platformę do spotkań z kapłanami w wirtualnej rzeczywistości? – zastanawia się Dawid Kaczmarczyk.

Prof. Krzysztof Gurba z krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego, specjalista m.in. od nowych mediów, podkreśla, że komunikacja przez aplikacje to tylko kolejny etap – po listach czy e-mailach. – Ważne, by wszystkie te formy służyły nam do porozumiewania się tylko wtedy, gdy nie możemy spotkać się na żywo. Tak jak aplikacje pomagające w odmawianiu np. Różańca powinniśmy wykorzystywać tylko wtedy, gdy nie możemy trzymać w dłoni prawdziwego różańca – przekonuje.

Czy dojdziemy do punktu, w którym będzie trzeba powiedzieć „stop”? Zdaniem Krzysztofa Gurby jednym z takich momentów będzie próba wykorzystania w internetowej formacji chatbotów, prowadzących rozmowę automatów, opartych na sztucznej inteligencji. Drugą granicą będą jego zdaniem sakramenty, które wymagają spotkania na żywo. – Ograniczeniem będą więc przede wszystkim autentyzm i potrzeba obecności – podsumowuje prof. Gurba.