Świat wstrzymał oddech

ks. Robert Skrzypczak; GN 6/2019

publikacja 10.03.2019 06:00

60 lat minęło, odkąd sędziwy papież Jan publicznie zdobył się na heroiczny akt wiary, ogłaszając zamiar zwołania 21. soboru w dziejach chrześcijaństwa – Soboru Watykańskiego II.

11 października 1962 r. Jan XXIII został wniesiony do Bazyliki św. Piotra, gdzie zainaugurował sobór. Girolamo Di Majo /AP Photo/east news 11 października 1962 r. Jan XXIII został wniesiony do Bazyliki św. Piotra, gdzie zainaugurował sobór.

W 1923 r. kard. Louis Billot dowodził, że wraz ze zdefiniowaniem papieskiej nieomylności podczas Soboru Watykańskiego I zakończyła się era soborów. Zresztą, są niepotrzebne jako „drogie, niewygodne, pełne problemów i niebezpieczeństw wszelkiego rodzaju”. Tym większym zaskoczeniem było ogłoszenie przez sędziwego Jana XXIII zamiaru zwołania nowego soboru. Co prawda wcześniejsi papieże, jak na przykład Pius XI w swej pierwszej encyklice „Ubi Arcano Dei” z 23 grudnia 1922 r., mówili o potrzebie dokończenia przerwanego przed ponad pół wiekiem soboru. Wszyscy jednakże zgodnie musieli uznać, że ani czas po temu, ani możliwości.

Wielki przełom

Jan XXIII: „Oznajmiam wam nazwę i projekt podwójnej celebracji: synodu diecezjalnego dla miasta Rzymu oraz soboru dla Kościoła powszechnego”.   Mario Torrisi /AP Photo/east news Jan XXIII: „Oznajmiam wam nazwę i projekt podwójnej celebracji: synodu diecezjalnego dla miasta Rzymu oraz soboru dla Kościoła powszechnego”.
9 października 1958 r. umiera 82-letni papież Pius XII po trwającym 19,5 roku pontyfikacie. Na nowego biskupa Rzymu 3 tygodnie później zostaje wybrany Angelo Roncalli, dotychczasowy patriarcha Wenecji, sędziwy człowiek, o którego posługiwaniu Piotrowym będzie się mówiło na początku z pewną rezerwą – a to że pontyfikat „przejściowy”, a to że „przymusowe lądowanie Ducha Świętego”. W każdym razie świat wstrzyma oddech, gdy ten nowy papież 25 stycznia 1959 r. w bazylice św. Pawła za Murami, przemawiając do kardynałów podczas liturgii kończącej Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan, wyjawi swe zamiary: „Oznajmiam wam – oczywiście drżąc nieco ze wzruszenia, ale zarazem pokornie podtrzymując to definitywne postanowienie – nazwę i projekt podwójnej celebracji: synodu diecezjalnego dla miasta Rzymu oraz soboru dla Kościoła powszechnego”. Papież mówi też o potrzebie odnowienia Kodeksu prawa kanonicznego.

Poczucie zaskoczenia zdało się wybić wszystkich z rytmu. Wystarczy prześledzić pierwsze reakcje z najbliższych kręgów: „Kościół będzie potrzebował pięćdziesięciu lat, aby otrząsnąć się po chybionych decyzjach podjętych przez Jana XXIII” – narzekał arcybiskup Genui kard. Giuseppe Siri. Giovanni Battista Montini, przyszły papież Paweł VI, pisał do swego przyjaciela: „Ten święty, sędziwy młodzian zdaje się nie pojmować, w jakie gniazdo żmij wdepnął”, na co o. Giulio Bevilacqua, oratorianin, odpisał mu: „Proszę się nie martwić, Battisto, bądź spokojny. Duch Święty jeszcze jest w Kościele”. Nazajutrz watykański dziennik „L’Osservatore Romano” opublikuje tylko komunikat Sekretariatu Stanu, bez zamieszczenia papieskiego przemówienia. Podobnie jezuicki, opiniotwórczy dwutygodnik „La Civiltà Cattolica” w numerach z pierwszego kwartału 1959 r. prawie całkowicie zignoruje nowinę dotyczącą soboru, zamieszczając jedynie w rubryce kroniki lapidarny tekst.

Narzekano, że potrzeba przynajmniej 6 lat, aby przygotować to przedsięwzięcie i że nie da się z nim ruszyć prędzej niż w 1963 r. Na to papież odpowiedział: „A zatem zaczniemy w 1962 r.”. Kiedy włoscy kardynałowie, jak wspomniany Giuseppe Siri czy Giacomo Lercaro, utyskiwali, że trzeba będzie 50 przynajmniej lat, aby posprzątać po tym papieżu, Jan XXIII mianował nowych kardynałów spoza Włoch, tak iż malkontenci pozostali w mniejszości.

Wszystko wskazuje na to, że decyzja o zwołaniu soboru pojawiła się w sercu papieża Jana autonomicznie i bez wcześniejszych konsultacji. Chyba że jedynie z Duchem Świętym. Po ogłoszeniu tego zamiaru papież nie mógł spać. Napięcie i niepokój zdominowały jego umysł i układ krążenia. Aż, jak sam przyznał w swym dzienniku, którejś nocy, gdy wreszcie zdołał złapać chwilę drzemki, przyśnił mu się Pan Jezus. Powiedział: „Giovanni, nie denerwuj się tak bardzo. Nie ty jesteś tu najważniejszy”. Kamień spadł z serca sędziwego hierarchy. Skoro sam Bóg tego chce?

Rozmawiałem o tym z 98-letnim kard. Lorisem Capovillą, sekretarzem ówczesnego papieża. – Pewnego razu jechaliśmy samochodem – opowiedział mi. – Było to zaraz po tamtym 25 stycznia. Ojciec Święty w pewnej chwili odezwał się: „Loris, co o tym wszystkim myślisz?”. Milczałem. Papież ponowił pytanie. Tym razem też nic nie odpowiedziałem. W końcu lekko zirytowany Jan XXIII upomniał mnie: „Loris, niegrzecznie jest nie odpowiadać na zadane ci pytanie”. Wówczas odezwałem się: „Proszę mi wybaczyć, Wasza Świątobliwość, ale w seminarium nas uczono, że jeśli w czymś nie będziemy się zgadzać z naszymi przełożonymi, to powinniśmy zamilknąć”. „Wiem, wiem” – usłyszał w odpowiedzi Capovilla. „Robisz to z miłości do mnie. Nie chcesz, abym miał udręki i zmartwienia. Ale czuję wewnętrzne przynaglenie, aby ten sobór zwołać”.

Dziś do wielu zmian już przywykliśmy, uznając je za oczywiste. Jednakże ów przełom mentalnościowy, jaki spowodował ostatni sobór, a przed którym stanął Kościół w połowie ubiegłego stulecia, można by śmiało przyrównać do zgody na rewolucję. Yves Congar pisał: „Jan XXIII w ciągu zaledwie kilku tygodni, a następnie sobór stworzyli całkiem nowy klimat kościelny. Największe otwarcie przyszło z samej góry”.

Angelo znaczy anioł

Angelo Roncalli urodził się jako trzecie dziecko spośród czternaściorga. Rodzina utrzymywała się z pracy na roli. Angelo przeżył wielkie tragedie XX wieku, dwie wojny, dyktatury totalitarne. Poznał wywózki, obozy, Holokaust i głód. Przeżył to na Wschodzie jako delegat papieski w Bułgarii i Turcji. Uratował wielu Żydów, załatwiając im fałszywe dokumenty i organizując przerzut do Palestyny. Po wojnie, w trudnym czasach po rządach Vichy, Pius XII zlecił Roncallemu trudne zadanie reprezentowania Stolicy Apostolskiej we Francji. Ostatecznie wrócił do Włoch, by służyć Wenecji jako jej patriarcha. Wenecja wydawała się ostatnim przystankiem jego wędrówki życiowej. Tymczasem został wybrany na papieża i mimo podeszłego wieku zdążył, rozpoczynając sobór, wręczyć innym pasterzom i wiernym Kościoła mapę dalszego pielgrzymowania z przesłaniem misyjnym Jezusa.

Jan XXIII został beatyfikowany 3 września 2000 r. przez Jana Pawła II. Wraz z papieżem Polakiem został kanonizowany w 2014 r. Po wyniesieniu na ołtarze Jana XXIII i przeniesieniu jego relikwii do bazyliki św. Piotra, Jan Paweł II zażyczył sobie, aby jego ciało po śmierci zajęło miejsce beatyfikowanego poprzednika w Kryptach Watykańskich. Dziś ciała obu świętych spoczywają po prawej stronie nawy bazyliki św. Piotra w Rzymie: Jan XXIII został pochowany pod ołtarzem św. Hieronima, a Jan Paweł II w kaplicy św. Sebastiana.

Ambitne zadania

Jan XXIII postawił przed soborem ambitne zadania. W pierwszym rzędzie aggiornamento – słowo pochodzące z języka kupieckiego, oznaczające aktualizację ksiąg i rejestrów. W zastosowaniu do Kościoła miało oznaczać mniej więcej to, o czym opowiada anegdotka: pewnego razu pytany przez gościa, czego oczekuje od soboru, papież wstał, otworzył okno i powiedział: „Oczekujemy od soboru, że wpuści trochę świeżego powietrza”. Według niego wiara nie powinna odrzucać pytań i obaw, jakie tkwią w świecie, lecz przyjmować je pozytywnie jako chrześcijańskie wyzwanie. Pierwszymi zwiastunami nadchodzących zmian było pozbycie się języka dworskiego w redagowaniu watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano”, a także zwyczaju trzykrotnego przyklękania przed Ojcem Świętym przez współpracowników.

Prawdziwe aggiornamento miało jednak dotyczyć odnowy i ożywienia wiary oraz życia wspólnotowego w Kościele. Wiara winna być wydarzeniem dnia, a nie piękną, zmurszałą tradycją. W stosunku do świata oczekiwano pozytywnej relacji, w ramach której urzeczywistni się Kościół Chrystusowy jako fakt wiarygodny, przeżywający nową moc i perspektywę życia. Logika Kościoła jako societas perfecta, która jedynie daje światu pouczenia, ale niczego od niego nie przyjmuje, miała być definitywnie przezwyciężona. Papież życzył sobie zainaugurowania postawy dialogu zewnętrznego i wewnętrznego. Refleksji wymagała bowiem także kwestia niezbędnych zmian, jakich wymagało samo nauczanie kościelne, zgodnie z kryterium umiejętnego rozróżnienia jądra od otoczki, to znaczy zmiennych pojęć od niezmiennej prawdy.

Miał to być również sobór duszpasterski. Chciano, by w centrum uwagi znalazło się nie odkrywanie nowych treści wiary, lecz pytanie o to, jak polepszyć sposób jej przekazywania i uwiarygodnienia. W tym sensie Jan XXIII zachował pełną konsekwencję w postępowaniu, gwarantując całkowitą swobodę debaty soborowej. 17 maja 1959 r., w dniu Zielonych Świątek, gdy powołane zostały pierwsze komisje przygotowawcze, papież wyraził życzenie soboru o znaczeniu epokowym, nazywając go „nowym Zesłaniem Ducha Świętego”. Ten obraz był mu tak drogi, że w modlitwie za sobór Jan XXIII umieścił inwokację do Ducha Świętego, aby znów „uczynił w naszej epoce nadzwyczajne dzieła jak podczas nowej Pięćdziesiątnicy”.

Heroiczny akt wiary

Należało uruchomić ogromną machinę organizacyjną przedsięwzięcia, które winno przewidzieć gościnę dla 2750 biskupów przybyłych do Rzymu wraz z ich teologami. Ich rola w przebiegu soboru okazała się wyjątkowo znacząca. Około 10 tys. osób miało znaleźć się naraz w Rzymie.

Pierwsza faza przygotowań służyła zebraniu odpowiedzi na ankietę stawiającą pytanie o tematy, jakimi sobór powinien zająć się najpierw. Komisja Przedprzygotowawcza pod przewodnictwem sekretarza stanu kard. Domenico Tardiniego rozesłała ponad 300 pism okólnych do prawie 2600 biskupów, 156 przełożonych zakonnych, 62 uczelni katolickich i czołowych osobistości Kościoła. Był to kwestionariusz z prośbą o zgłaszanie „prawdopodobnych tematów” obrad soborowych. Zbieranie opinii rozpoczęło się na początku września 1959 r., a zakończyło w końcu stycznia 1960 r. Biskupi z całego świata nadesłali przeszło 2700 odpowiedzi, a 60 uniwersytetów szczegółowe opracowania.

Druga faza przygotowawcza była przeznaczona na opracowanie uzyskanych danych i sporządzenie odpowiednich schemata, czyli projektów dokumentów soboru. Papież powołał Sekretariat do spraw Jedności Chrześcijan oraz jedenaście komisji tematycznych i trzy sekretariaty. Sobór przypadł na moment ogromnego rozkwitu teologii w Kościele. Rzadko wcześniej miało miejsce takie zagęszczenie wybitnych umysłów i duchowości w świecie katolickim jak wówczas. Kościołowi potrzeba było soboru, który by go na nowo prześwietlił blaskiem Chrystusa.

Sobór był odważnym aktem wiary, na jaki pasterze Kościoła zdobyli się względem siebie na oczach całego świata. Jest on nie tylko doniosłym wydarzeniem w dziejach tego pokolenia wyznawców Chrystusa, ale i zadaniem postawionym przed ich dziećmi i wnukami. „Nie wystarczy jednego pokolenia, żeby zrozumieć bogactwa zawarte w soborowych dokumentach” – mówił Paweł VI. „Trzeba na to wielu pokoleń, a może wszystkich, aż do końca”. Na pewno nadejdzie czas, kiedy przyjdzie nam dokonać rachunku sumienia z soboru, stanowiącego mowę Boga do swego Kościoła w określonym momencie jego dziejów.