Najważniejsza stacja końcowa

Justyna Jarosińska; Gość lubelski 6/2019

publikacja 25.02.2019 06:00

Ksiądz Mateusz Wójcik, wikariusz parafii Przemienienia Pańskiego w Garbowie, mówi o problemach duszpasterstwa młodych i sposobach ich rozwiązywania.

Najważniejsza stacja końcowa

Justyna Jarosińska: Co Księdza zdaniem jest powodem spadku zainteresowania młodych Kościołem? Wielu twierdzi, że wierzy w Pana Boga, jednak z instytucją Kościoła nie chce mieć wiele wspólnego. Jak temu przeciwdziałać?

Ks. Mateusz Wójcik: Wydaje mi się, że stajemy dzisiaj wobec problemu „zadyszki wiary”. Rodzina żyje swoim tempem i swoją temperaturą wiary w Boga. Przychodzi moment przygotowania do konkretnych wydarzeń – Pierwszej Komunii Świętej czy bierzmowania. Próbujemy rozpalać na nowo wiarę w tych rodzinach, co jest rzeczą dobrą. Ale kiedy nasze duszpasterskie ambicje przerosną realne możliwości rodziny kandydata do sakramentu, proces doprowadzania wiernych do niego stanie się zwykłą checklistą, czyli zwyczajnym „odfajkowywaniem”. 

Człowiek doświadczy wtedy przesytu. Poczuje, że wyrobił normę spotkań z Bogiem na kilka lat. Tak naprawdę inaczej by to wyglądało, gdybyśmy jako duszpasterze przy każdym spotkaniu z wiernymi na Eucharystii sprawiali, że będą doznawać zdrowego niedosytu – czegoś, co sprawi, że wrócą do tego miejsca, tego spotkania, usłyszanego słowa.

Jako katecheci mamy wyjątkową okazję, by sprawdzić, dlaczego młody człowiek ma wrogie nastawienie wobec instytucji Kościoła. Jeżeli podczas lekcji religii wypracujemy prawdziwą możliwość rozmowy z uczniem, będziemy mogli wprost zapytać, co go zraziło. Czasami nawet krótka rozmowa może sprawić, że ten człowiek zobaczy, że ktoś zainteresował się tym zagadnieniem konkretnie w jego przypadku. Taka wymiana zdań prowadzona w kulturze i obustronnym szacunku może być też okazją do wytłumaczenia niejasności czy fałszywych wyobrażeń.

To jak konkretnie można przyciągnąć młodych do Kościoła i ich w nim zatrzymać?

Musimy pokazywać, że naprawdę są cenną częścią „budowli Kościoła”. Dać do zrozumienia, że bez ich radości, optymizmu entuzjazmu Kościół wiele traci. Dać im zaufanie. Powierzyć im konkretne zadania. Postawić jasne wymagania, z których potem ich rozliczymy.

To tak jak z miłością Boga do człowieka. On daje nam Dekalog jako dowód miłości. Bo jeżeli ktoś od nas wymaga konkretów, to znaczy, że rzeczywiście zależy mu na osobie, którą prowadzi. Zadaniem nas wszystkich jest wskazanie, że Kościół jest miejscem bezpieczeństwa i stałości. Dziś, gdy świat skupia się na przeżywaniu chwili, celebrowaniu jednego momentu, Kościół ma pokazać młodym, czym jest stałość. To coś, co nie przemija.

Trzeba dowieść młodym, że Kościół składa się z ludzi grzesznych, upadających, ale wierzących w miłosierdzie Boga, który nie przekreśla człowieka. Nawet jeżeli podejmiemy złą decyzję, to i tak możemy wrócić.

Czego młodzi dziś szukają w Kościele?

Jeszcze kilkanaście lat temu Kościół był przestrzenią, w której gromadziły się osoby szukające realnej wolności. Minął pewien czas i znowu ludzie – zwłaszcza młodzi – przychodzą, by w Kościele znaleźć realną przestrzeń dla siebie. Młodzież zdaje sobie sprawę, że coraz więcej czasu spędza na życiu online. Kiedy chcą czegoś więcej, być bardziej obecni w świecie realnym, muszą znaleźć dla siebie nową przestrzeń. Taką, która pozwoli im zapuścić korzenie w rzeczywistym świecie. Takie właśnie miejsce daje im Kościół. Otrzymują nie tylko miejsce do spotkania, ale przede wszystkim wspólnie szukają – często nie wprost – co robić, by nie zmarnować daru, jakim jest młodość. Wraz z innymi rozwijają młodość, opierając ją na Bogu i pracy nad sobą.

A czego oczekują od duszpasterzy?

Wydaje się, że młodzież potrzebuje kapłana, który umie mądrze stać z boku. To znaczy, że jest obecny w grupie, w życiu młodych, ale nie może dopuścić do tego, by grupa koncentrowała się wokół jego osoby. Kapłan ma być osobą wskazującą kierunek, w którym iść, aby spotkać Boga, równocześnie szanując wolność młodego człowieka. Ma pozwolić mu wybrać sposób na odkrycie Jezusa.

Można to zobrazować w ten sposób: duszpasterz grupy zabiera młodzież na dworzec autobusowy. Pokazuje, że wszystkie pojazdy ze stanowisk 1−5 jadą do tego samego celu, ale różnymi trasami. Wybór konkretnego autobusu zależy od każdej osoby. Jako ksiądz mam tylko – albo aż! – czuwać, by podczas tej podróży ktoś nie przesiadł się do autobusu z innym przystankiem końcowym niż „Bóg − Niebo”.

Jednym z większych problemów, z jakim mierzy się duszpasterstwo młodych jest…

Na pewno swego rodzaju „ekskluzywizm grup”. Zamykanie się w swojej wspólnocie, w swoim charyzmacie. Pojawia się wtedy niezdrowa hermetyczność i zabieganie o statystyki. Na pewno jako duszpasterze czy liderzy grup nie pomagamy takim działaniem młodym ludziom w wyobrażaniu sobie, czym jest jedność Kościoła. Musimy pokazać, że każde duszpasterstwo poprzez różne drogi prowadzi do tego samego celu.