Kłopoty z percepcją, czyli…

ks. Wojciech Parfianowicz; Gość koszalińsko-kołobrzeski 4/2019

publikacja 11.02.2019 06:00

Jak trafić z orędziem Ewangelii do osób niepełnosprawnych intelektualnie? Przy okazji może warto zapytać, na czym polega niepełnosprawność… w kontakcie z Bogiem?

W spotkaniach brało udział kilkudziesięciu uczniów SOSW. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość W spotkaniach brało udział kilkudziesięciu uczniów SOSW.

Niecodzienne warsztaty biblijne odbyły się 17 i 18 stycznia w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Słupsku. W placówce tej kształcą się uczniowie o różnym stopniu upośledzenia intelektualnego i ruchowego. Wyzwanie poprowadzenia zajęć podjął o. José Maniparambil, znany w Polsce z wielu rekolekcji indyjski biblista.

– Dla mnie to nic nowego. W Indiach pracuję z takimi dziećmi od 30 lat. Owszem, one są w jakiś sposób niepełnosprawne, ale mają też wiele innych sprawności. Naszym zadaniem jest pomóc im je odkryć, aby mogły z nich korzystać – mówi duchowny.

Boży rozum

Prowadzenie zajęć dla takiej grupy nie jest łatwe. – To nie może być po prostu wykład. Tym dzieciom nie można o Bogu tylko mówić. Trzeba im Go pokazać – przyznaje o. José, który podczas warsztatów czyta krótkie fragmenty z Pisma Świętego, komentuje je, a następnie zaprasza dzieci do modlitwy. – Chcę im pokazać, że Bóg naprawdę jest i działa; że istnieje coś takiego, jak modlitwa nieustanna; że można się modlić.

Mariola Iwańska – od wielu lat katechizująca w słupskim SOSW – przyznaje, że otwartość jej uczniów na wartości duchowe jest nieraz zadziwiająca.

– Jest to jakiś fenomen. Te dzieci mają Boży rozum, czyli nieprzekombinowany. Nie muszą wszystkiego sprawdzać, tylko przyjmują to sercem. Przecież one nigdy nie przeczytają traktatów dogmatycznych, ale pewne rzeczy po prostu czują – mówi.

Doświadczona nauczycielka tłumaczy, że Pan Bóg ze swoją łaską niejako omija intelektualne problemy swoich dzieci i dociera prosto do ich serc. Paradoksalnie może się więc okazać, że sprawność intelektualna ludzi zdrowych, jeśli przyjmuje formę zimnego intelektualizmu, staje się w istocie niepełnosprawnością prowadzącą wręcz do niezdolności do żywego kontaktu z Bogiem. Nie chodzi o to, żeby negować rolę rozumu, co rodziłoby z kolei inne problemy. Katechetka mówi, że dzieci z SOSW uczą ją prostoty i pokory wobec Boga.

Emocje nie muszą przeszkadzać

W przeprowadzeniu warsztatów o. José pomagał 11-osobowy zespół muzyczny złożony z członków toruńskiej wspólnoty Królewskie Dziedzińce działającej przy Wydziale Teologicznym UMK.

– Jesteśmy tu po to, żeby pomóc dzieciom przyjąć przekazywane przez ojca treści. Robimy to przez ruch, światło i dźwięk. Serce musi być odpowiednio nastawione na przyjęcie słowa. Pomagają w tym emocje. My się czasem ich boimy, ale one są częścią naszej natury. Jeżeli współgrają z intelektem, treści lepiej zapadają w pamięć, głębiej wchodzą w serce. Tym, co robimy, chcemy wywołać u dzieci pozytywne emocje, które pomogą im otworzyć się na Ewangelię – wyjaśnia Aleksander Sztramski, lider wspólnoty.

Zespół nie tylko animował muzycznie spotkania z ojcem, ale także przeprowadzał zajęcia muzyczne, podczas których dzieci mogły grać na różnych instrumentach, śpiewać i tańczyć.

Przekleństwo czy błogosławieństwo?

Częścią słupskich warsztatów były także spotkania z rodzicami dzieci i nauczycielami.

– Wielu ludzi, którzy mają dzieci z różnym stopniem niepełnosprawności, uważa, albo uważają tak ich znajomi, że jest to ich życiowe przekleństwo. Sądzę jednak, że perspektywa przekleństwa nie jest właściwa – mówi o. José, proponując perspektywę wiary: – To są szczególnie, wybrane dzieci, Boże dzieci, które Bóg powierza wyjątkowym rodzicom, aby się nimi zajęli – wyjaśnia.

Misjonarz, który od 30 lat pracuje z niepełnosprawnymi dziećmi, zdaje sobie sprawę z trudu, jaki wiąże się z ich wychowaniem. – Wymaga to od rodziców nadzwyczajnej siły – mówi, wskazując na Eucharystię, jako na jedno z jej źródeł: – Komunia Święta jest duchowym obcowaniem z Bogiem. „Błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę Baranka”. Może zajmie nam to kolejne dziesięciolecia, żeby zobaczyć, jaki wpływ na człowieka ma brak karmienia się Eucharystią – stwierdza duchowny.