Tragedia i szansa

Śmierć Pawła Adamowicza to wielka tragedia. Ale dla tych, których nie dotknęła bezpośrednio, także wielka szansa.

Tragedia i szansa

Cóż powiedzieć... Tragiczna śmierć Pawła Adamowicza to coś, co nie powinno się wydarzyć. Coś takiego nie mieści się w tym, co uważamy za normalność naszego i tak dość nienormalnego życia społecznego. A jednak stało się. Do bólu nieracjonalne, tchnące wręcz absurdem, ale to prawda: Prezydent Gdańska zginął od ran zadanych nożem podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Ta śmierć szczególnie zaboleć musiała bliskich zmarłego: rodzinę, bliższych współpracowników. To zrozumiałe, tak jest zawsze. Ale jakoś położyła się  cieniem chyba na większości z nas. Szkoda człowieka. To się nie powinno wydarzyć. W obliczu tej śmierci tracą na znaczeniu, przynajmniej na chwilę, polityczne czy światopoglądowe spory. Tak, życie bywa nieprzewidywalne, ale żeby aż tak? W obliczu śmierci, kiedyś przecież także śmierci każdego z nas, jakie znacznie mają dzisiejsze zwycięstwa czy porażki? Marność nad marnościami....

Znając życie mogę się jednak założyć, że ta cisza nie będzie trwała zbyt długo. Niebawem rozpocznie się to co zwykle: szukanie winnych, fala oskarżeń, licytowanie się kto gorszy, ostre i krzywdzące słowa... Bardzo bym chciał, żeby tym razem było inaczej. Choć już pierwsze takie ostre wypowiedzi  harcowników na Twitterze czytałem...

Bo tym razem może i powinno być inaczej. Dziś już wiemy to, co mogliśmy podejrzewać patrząc na zachowanie sprawcy tuż po morderstwie: że był człowiekiem chorym psychicznie. Schizofrenia paranoidalna – miała według niektórych mediów brzmieć diagnoza. To przecież wiele zmienia, prawda? Zwłaszcza że podobno ostatnio, czując się dobrze, miał odstawić leki – częsty błąd w podobnych sytuacjach. Nie chodzi nawet o to, na ile on sam mógł dobrowolnie kierować swoim postępowaniem. W tym jednak kontekście oskarżenia o inspirację, tworzenie atmosfery przyzwolenia do mordu nie mają sensu, prawda? Człowiek chory psychicznie jest po prostu...  chory psychicznie. Nikt nie może się domyślić, jakimi krętymi ścieżkami powiedzie go jego wykrzywiona chorobą logika. To wielka tragedia, ale tu tak naprawdę, poza sprawcą, winnych nie ma.

Może ta śmierć, straszna, nieracjonalna, bezsensowna jednak sprawi, że temperatura politycznych sporów jednak trochę opadnie? Wszystkich przecież nas łączy żal i bezsilny sprzeciw wobec takich sytuacji. Może teraz jednak łatwiej  dostrzeżemy jeden w drugim człowieka?