Kluczem jest miłość

Andrzej Macura; GN 51-52/2018

publikacja 22.01.2019 06:00

Dary pobożności i bojaźni Bożej umacniają naszą synowską, opartą na przyjaźni, relację z Bogiem Ojcem, wyrażającą się w szacunku i zaufaniu wobec Niego.

Człowiek zachwycony Panem Bogiem, żyjący blisko Niego, w przyjaźni z Nim upodabnia się do Niego. I właśnie w tym pomagają dary Ducha Świętego. HENRYK PRZONDZIONO /foto gość Człowiek zachwycony Panem Bogiem, żyjący blisko Niego, w przyjaźni z Nim upodabnia się do Niego. I właśnie w tym pomagają dary Ducha Świętego.

Pobożność i bojaźń Boża to dary do siebie podobne. A jednak nie identyczne. Kluczem do interpretacji i zrozumienia obu jest miłość. Nasza miłość do Boga.

Dar pobożności

Prawdziwa przyjaźń nie musi oznaczać ciągłego przebywania razem, niekończącej się paplaniny i pełnej zgody we wszystkim. Przyjaciele, będąc razem, potrafią też milczeć. Nawet nie muszą być blisko siebie. Rozmowę jednak, nawet po miesiącach niewidzenia, rozpoczynają tak, jakby ostatnią skończyli 10 minut wcześniej. Przyjaźń to zażyłość, akceptacja, radość ze spotkań.

Podobnie jest z pobożnością – jednym z siedmiu darów Ducha Świętego. Być pobożnym to żyć po Bożemu, czyli w przyjaźni z Panem Bogiem. Pobożność oznacza swoistą z Nim zażyłość. Z jednym wyjątkiem: pobożny człowiek doskonale wie, że jego relacja z Panem Bogiem nie jest relacją z Osobą mu równą. Bo Bóg jest od niego nieskończenie mądrzejszy, lepszy i doskonalszy. „Dar pobożności jest zdolnością traktowania Boga jak Ojca, czyli bycia wobec Niego na sposób synowski; prosto, z ciepłym szacunkiem, czule; wychwalając Go i adorując. Pobożność ma źródło w świadomości, że jest się dzieckiem Boga. I jest tej świadomości siłą oraz owocem” – wyjaśnia ks. Jerzy Szymik. Dar pobożności zatem wskazuje na naszą przynależność do Boga, na głęboką z Nim więź, która nadaje sens całemu naszemu życiu. Pobożność wyraża się w naszej przyjaźni z Bogiem – dodaje papież Franciszek – która zmienia nasze życie i napełnia nas entuzjazmem oraz radością. Ten dar Ducha Świętego pomaga trwać przy Bogu nawet w najtrudniejszych i najbardziej niespokojnych momentach życia.

Można więc powiedzieć, że pochodzący od Ducha Świętego dar pobożności porządkuje, właściwie ustawia naszą relację do Pana Boga. Ale nie tylko – prawdziwa pobożność ma też pozytywny wpływ na nasze relacje z innymi ludźmi. Prawdziwą pobożność można „poznać po wrażliwości, delikatności, serdeczności” – zauważa ks. Szymik. „Łagodność jest jej lakmusowym papierkiem. Jej przeciwieństwem jest niezdolność rozumienia innych, niewrażliwość na nich, zatwardziałość serca. Bo pobożność ma źródło w świadomości, że jestem dzieckiem Boga. I jest tej świadomości siłą oraz owocem. A jeśli się tego poczucia nie ma, to źle się traktuje zarówno Boga, jak i ludzi”.

Wzorem pobożności, „światłem bycia pobożnym” – jak określa to ks. Szymik – jest Jezus – Jego relacja z Ojcem i Jego modlitwa. Ewangelie wspominają o tym, że Jezus modlił się zazwyczaj na osobności, jakby wyznaczając sobie specjalny czas na rozmowę z Bogiem. Czasem była to modlitwa spontanicznie pokazująca, że cały czas miał poczucie bycia blisko Ojca. Jak w momencie uwielbienia, gdy wysławia Ojca za to, że zakrył tajemnice królestwa przed mądrymi i roztropnymi, a objawił je prostaczkom (Łk 10,21). Albo w przypadku dziękczynienia, za wysłuchanie Jego prośby jeszcze przed wskrzeszeniem Łazarza (J 41-42), czy pokornego poddania się woli Ojca w Ogrójcu. Wyjątkowe znaczenie ma tzw. Modlitwa Arcykapłańska z Wieczernika (J 17). Wskazuje ona zarówno na bliską zażyłość Syna i Ojca, jak i na drugi skutek działania daru pobożności: ta modlitwa jest wielką prośbą za uczniów i tych, którzy nimi kiedyś się staną, za Kościół. Bliska relacja z Ojcem nie tylko nie zamykała Jezusa na relację z ludźmi, ale na nich otwierała. To widać w Jego życiu: gdy lituje się nad chorymi, głodnymi, opętanymi czy tymi, którzy rozpaczają po śmierci swoich bliskich. Takiej postawy wobec Boga i bliźnich uczy Jezus swoich uczniów. Modlitwa „Ojcze nasz” jest tego dobrym przykładem. Z jednej strony wskazuje, że człowiek może pozostawać w bliskiej relacji z Bogiem – wolno mu nazywać Boga Ojcem i ufnie powierzać Mu wszystkie sprawy swoje i całego świata. Dobroci dla ludzi uczy zaś dlatego, że Jezus każe używać w niej liczby mnogiej: Ojcze nasz, nie tylko mój. Boga obchodzę nie tylko ja, ale także moi bracia i siostry.

Podsumowując: dar pobożności jest nam potrzebny po to, byśmy nie myśleli o Bogu jako o kimś odległym i obcym, ale byśmy umieli żyć z Nim w pełnej szacunku zażyłości. I by to życie w obecności Boga pozytywnie kształtowało nasz stosunek do innych ludzi. Udzielany nam przez Ducha Świętego „dar pobożności czyni nas łagodnymi, spokojnymi, cierpliwymi i pomaga łagodnie służyć innym” – twierdzi papież Franciszek . „Z kim przestajesz, takim się stajesz” – głosi znane przysłowie. Jeśli przestajemy z Bogiem, do Niego się upodabniamy. Dzięki pomocy Ducha Świętego.

Dar bojaźni Bożej

Tak, to na pewno mądry człowiek – zdarza się nam myśleć o osobie, którą raz czy drugi zobaczyliśmy w telewizji. Bo przecież głupiego do telewizji by nie zaprosili… E, to nikt nadzwyczajny – myślimy o naprawdę mądrym człowieku, którego spotykamy na co dzień. Nie tylko dlatego, że nikt go do telewizji nie zaprosił. Codzienne przebywanie z kimś sprawia, że jakoś nie dostrzegamy w nim niczego wyjątkowego. Mieszkańcy Nazaretu też nie rozpoznali w dobrze im znanym Jezusie oczekiwanego Mesjasza. Podobne zjawisko zagraża nam w odniesieniu do Boga. Przed pokusą lekceważenia Go chroni nas dar bojaźni Bożej.

Bojaźń Boża jest – według „definicji” ks. Jerzego Szymika – „taką miłością do Boga, która świadoma jest własnej kruchości. To lęk przed tym, aby nie zerwać z Nim relacji, silne pragnienie bycia całym dla Boga”. A papież Franciszek dodaje, że ten dar Ducha Świętego „przypomina nam, jak bardzo jesteśmy mali przed Bogiem i Jego miłością oraz że naszym dobrem jest pokorne, naznaczone szacunkiem i ufnością, oddanie się w Jego ramiona”.

Postawę bojaźni Bożej widać u Jezusa Chrystusa. W wielu sytuacjach, gdy swoim autorytatywnym stylem wypowiedzi zdaje się naruszać autorytet Boga. „Słyszeliście że powiedziano (…), a ja wam mówię” – słyszymy w Kazaniu na Górze. Przeraża myśl, że Jezus mógłby zmieniać Boże przykazania. Ale gdy wsłuchujemy się w to, co mówi, odkrywamy, że niczego nie zmienia, ale stara się przywrócić przykazaniom ich właściwy sens. Bardzo spłycony przez faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Jezus podkreśla, że przyszedł pełnić nie swoją wolę, ale zadanie wyznaczone przez Ojca (J 4,34). A momentem, w którym szczególnie widać Jego synowską uległość, jest pełna bezgranicznego zaufania, pokorna modlitwa w Ogrójcu, zakończona wyznaniem: „nie moja, ale Twoja wola niech się stanie” (Łk 22,42).

Ludzie kłaniają się różnym bożkom. Najczęściej jak bogów traktują samych siebie. I siebie samych wywyższają ponad Boga prawdziwego. Ostrzega przed tym pierwsze przykazanie Dekalogu. Zdarza się także – i to wcale nie rzadko – że Bóg traktowany jest utylitarnie; do załatwienia własnych, także nieuczciwych spraw. Przed taką postawą ostrzega drugie przykazanie. Dar bojaźni Bożej pomaga uniknąć tych pułapek, przypominając, kim jest Bóg, a kim jesteśmy my. „To dar, który owocuje odpowiedzialnością za siebie i innych. Bojaźń wobec Pana nie jest czymś, co miażdży, ale czymś, co poszerza serce i daje radość” (ks. Szymik). Gdy wydaje się człowiekowi, że wszystko mu wolno, że nie ma kary dla jego przewinień, dar bojaźni Bożej działa – jak obrazowo wyjaśnia papież Franciszek – jak alarm. Kiedy ktoś żyje w stanie zła, gdy bluźni przeciw Bogu, gdy wykorzystuje innych, żyje jedynie dla pieniędzy, próżności, władzy albo pychy – wówczas święta bojaźń Boża ostrzega nas i przywołuje do porządku. I chociaż bojaźń kojarzy się ze strachem, pochodzący od Ducha Świętego dar bojaźni Bożej nie ma nic wspólnego z lękiem przed Bogiem, przed karą, którą może On wymierzyć za nasze grzechy. Ten dar umacnia nasze zaufanie i szacunek do Pana Boga. Chcę żyć po Bożemu, unikać grzechów, nie ze strachu przed karą, ale z miłości do Boga, z wdzięczności za Jego miłość.

Kardynał J.H. Newman mawiał, że jeśli codziennie poświęcimy przynajmniej pięć minut modlitwy Duchowi Świętemu, to nasze życie będzie się powoli zmieniać, będziemy doświadczać działania darów, które na nas zsyła. Codziennie zatem prośmy Ducha Świętego o Jego dary. Pomocą niech będzie modlitwa, którą odmawiał św. Jan Paweł II (tekst poniżej). Przyszłego papieża nauczył jej w dzieciństwie ojciec. Jan Paweł odmawiał ją podobno każdego dnia przez całe życie. Patrząc na życie świętego papieża, można powiedzieć, że to bardzo skuteczna modlitwa…

Modlitwa o dary Ducha Świętego

Duchu Święty, proszę Cię

  • o dar mądrości do lepszego poznawania Ciebie i Twoich doskonałości Bożych,
  • o dar rozumu do lepszego zrozumienia ducha tajemnic wiary świętej,
  • o dar umiejętności, abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
  • o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady i u Ciebie ją zawsze znajdował,
  • o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
  • o dar pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością,
  • o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu, który Ciebie, o Boże, obraża.

Amen.