Nieplanowane dzieci

Marcin Jakimowicz; GN 46/2018

GOSC.PL |

publikacja 16.12.2018 06:00

W rodzinie Kościoła pojawiają się czasem dzieci nieplanowane. Ruchy, wspólnoty. Czy to znaczy, że należy je odrzucić i mniej kochać? W Warszawie dyskutowano o tym, w jaki sposób przyjąć nowe powiewy Ducha i jak je rozeznawać.

Zdrowe wspólnoty charyzmatyczne są środkiem zaradczym przeciwko sektom. Zdrowe wspólnoty charyzmatyczne są środkiem zaradczym przeciwko sektom.
Roman Koszowski /foto gość

Oj, jak to dobrze, że ta sesja się odbyła! Wiele osób nad Wisłą (aula Jana Pawła II na Uniwersytecie kard. Stefana Wyszyńskiego była nabita) czekało w duszpasterskim Roku Ducha Świętego na solidną, merytoryczną akademicką debatę na temat tego, czy to, co przeżywamy w Kościele, jest nową Pięćdziesiątnicą, i jak na gruncie duszpasterskim odpowiedzieć na nią, nie wylewając dziecka z kąpielą.

W czasach facebookowych pyskówek, domorosłych teologicznych samosądów i rozpowszechniania żenujących pod względem merytorycznym propagandowych filmików potrzebny był naukowy głos przypominający oficjalne nauczanie Kościoła na temat ruchu charyzmatycznego. Ostatnio zbyt często można było odnieść wrażenie, że w dyskusjach, które przeniosły się niestety z akademickich katedr na internetowe fora, przeważała narracja rodem z Barei: „Wspólnoty mają oczywiście swoje plusy, ale chodzi o to, by te plusy nie przesłoniły nam minusów”. „Coraz ciszej z Owczarni Pańskiej dochodzi »Veni Creator Spiritus«, a nader gromko »Apage, Satanas!«” – gorzko konkludował ks. dr Tomasz Szałanda, jeden z uczestników debaty.

Ważną merytoryczną „ściągą” była świeżutka książka dominikanina mediewisty o. Tomasza Gałuszki, który w precyzyjny sposób przedstawił teologię Tomasza z Akwinu na temat posługiwania charyzmatami. Debata, zorganizowana przez Wydział Teologiczny UKSW, Komisję Duszpasterstwa KEP („Duch przywołuje Chrystusa” – przypomniał w homilii jej przewodniczący abp Wiktor Skworc) i Porozumienie Dyrektorów Katolickich Kerygmatycznych Szkół Nowej Ewangelizacji, odbyła się w przeddzień powołania przez watykańską Dykasterię ds. Świeckich, Rodziny i Życia Międzynarodowej Służby Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej CHARIS (Łaska). Powstanie 8 grudnia, a jej asystentem kościelnym będzie o. Raniero Cantalamessa.

Poza planem

– Ostatnio w Watykanie, w czasie debaty o kształcie CHARIS, usłyszałem znakomite porównanie – opowiadał bp Andrzej Siemieniewski. – Kościół jest jak rodzina. A w rodzinach zdarzają się dzieci planowane i takie, których nie planowano. Nowe ruchy i charyzmatyczne wspólnoty są „nieplanowanymi dziećmi”, które nie zmieściły się w programie duszpasterskim – uśmiechał się biblista. – W zdrowej rodzinie nieplanowane dziecko jest przyjmowane z troską i miłością.

– To nie Piotr ani Paweł, ale Duch Święty jest głównym bohaterem Dziejów Apostolskich – przypomniał w wykładzie ks. prof. Janusz Kręcidło (UKSW). – Nazwa księgi (dosł. Czyny Apostołów) nie jest adekwatna do jej treści. Określenie „Duch Święty” (Pneuma Hagion) pojawia się w niej aż 70 razy (dla porównania w Ewangelii Łukasza 15 razy, u Jana 11, u Mateusza 12, a u Marka 7). Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, dostrzegał wyjątkowość roli Ducha Świętego, bowiem wymieniał Go najczęściej. Co ciekawe, pierwsze dwa rozdziały Ewangelii Łukasza traktują o narodzeniu Jezusa, a pierwsze dwa rozdziały Dziejów – o narodzinach Kościoła. To paralela. Swój wykład ks. prof. Kręcidło podsumował sentencją: „W stawaniu się uczniem Jezusa doświadczenie Ducha Świętego było i jest ważniejsze niż teksty, tradycje czy wspólnota”.

Ks. dr Przemysław Sawa z Uniwersytetu Śląskiego przypomniał, że wedle dokumentów Magisterium Kościoła Kościół ma wymiar hierarchiczny i charyzmatyczny. W Konstytucji dogmatycznej o Kościele czytamy, że „Duch Święty nie tylko przez sakramenty i posługi uświęca i prowadzi Lud Boży oraz cnotami go przyozdabia, ale udzielając każdemu, jak chce, darów swoich, rozdziela między wiernych wszelakiego stanu także szczególne łaski, przez które czyni ich zdatnymi i gotowymi do podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą pożyteczną rozbudowę Kościoła”. Jak dobrze byłoby, gdybyśmy się do tego zastosowali! – zachęcał ks. Sawa. – Po co charyzmaty? Żeby „się działo”? Nie! Po to, by budować i odnawiać Kościół. Jako chrześcijanie, jak pisał ks. Pasierb, jesteśmy odpowiedzialni za poziom nadziei w świecie. Wedle Jana Pawła II cały Kościół jest charyzmatyczny – przypomniał duszpasterz odpowiedzialny za Szkołę Nowej Ewangelizacji w Bielsku-Białej. – Duch Święty pobudza dziś świeckich, którzy odnawiają Kościół. Mają oni ogromne znaczenie w jego strukturze i misji i odnawiają go wraz z biskupami i prezbiterami. Jan Paweł II nauczał, że dzięki wspólnotom chrześcijanie mogą radykalnie żyć Ewangelią, odkrywać swe powołanie, przyczyniając się do świętości Ludu Bożego, nieść ewangeliczne orędzie w świat i – co mnie szczególnie poruszyło – że „zdrowe wspólnoty charyzmatyczne są środkiem zaradczym przeciwko sektom”.

Fala świętości

O znaczeniu ruchów charyzmatycznych w nauczaniu kard. Josepha Ratzingera opowiadał z pasją franciszkanin o. dr Wit Chlondowski: – „Fenomen pentekostalizacji przyjął się w Kościele katolickim pod nazwą Odnowa Charyzmatyczna. Podczas gdy z jednej strony fala racjonalizmu i nowego oświecenia wstrząsała Kościołem katolickim i rozprzestrzeniała się jak mróz na życie wiary, we wspólnotach charyzmatycznych i w innych ruchach, które miały świadomość bycia darem Ducha Świętego dla Kościoła, doświadczano z radością nowej Pięćdziesiątnicy i nowej obecności Ducha” – cytował prefekta Kongregacji Nauki Wiary, dodając, że w łonie polskiego Kościoła termin „pentekostalizacja” jest często mylnie rozumiany jako protestantyzacja. Od tak wąskiej definicji odciął się podczas debaty m.in. biskup prof. Andrzej Czaja.

– Kardynał Ratzinger pisał, że Kościół jest widziany zarówno jako rzeczywistość sakramentalna, jak i charyzmatyczna, owoc ekonomii i Syna, i Ducha – referował o. Chlondowski. – Sobór ukazuje Parakleta jako bezustannie aktywnego i działającego we wszystkich ochrzczonych i przez nich. Jeśli charyzmaty wraz z sakramentami i hierarchią stanowią fundament Kościoła, to Paraklet bezustannie jest aktywny w Kościele i działa we wszystkich ochrzczonych i przez nich, a charyzmaty są podstawową przestrzenią aktywności świeckich.

W znanym wywiadzie z 1985 r. pt. „Raport o stanie wiary” przyszły papież zauważa, że po każdym soborze powinna nastąpić fala świętości, dzięki której dany sobór osiąga swój cel – prawdziwą, ewangeliczną reformę. Dla kard. Ratzingera ową falą świętości są nowo powstające, niezaplanowane ruchy charyzmatyczne, „w których manifestuje się, choć jeszcze w sposób przyciszony, coś w rodzaju Zielonych Świąt w Kościele”. W nich dostrzega on wierność wierze, intensywne życie modlitwy, radość wiary, zapał misjonarski oraz miejsce narodzin wielu powołań kapłańskich i zakonnych. Co więcej, deklaruje wprost, że „owo ponowne odkrywanie Ducha Świętego, praktycznie zapomnianego przez teologię zachodnią przed soborem, nie jest tylko teoretyczną refleksją, ale praktycznym doświadczeniem – właśnie dzięki Odnowie Charyzmatycznej”.

Ksiądz dr Andrzej Kowalski (Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu) przypomniał, że mamy dziś do czynienia z końcem „katechumenatu społecznego”: wiary przekazywanej z ojca na syna. Dziś ci, którzy angażują się w życie Kościoła, czynią to ze względu na osobisty wybór. Żyją w pluralizmie kulturowym i religijnym i są zmuszeni do podjęcia świadomego wyboru: „zostanę chrześcijaninem czy nie?”.

Wtargnięcie Ducha Świętego

– Nie wszystko można z góry zaplanować – opowiadał bp prof. Andrzej Siemieniewski. – Historia Kościoła polega na nieustannym wcielaniu w życie Pięćdziesiątnicy. Kard. Ratzinger nazywał to „wtargnięciem Ducha Świętego”. Jako przykład niezaplanowanej, proroczej interwencji wrocławski biblista wskazał sytuację z lat 30. ubiegłego wieku: – Budowany na gruncie apostołów Kościół jest prowadzony przez następcę św. Piotra papieża Piusa XI. Ale dziś, po ponad 80 latach, widzimy, że w tym samym czasie w Polsce działa prosta zakonnica s. Faustyna Kowalska, która w nieprawdopodobny sposób wpływa na kształt modlitwy, nadziei, dynamizmu, teologii. Jej wpływ na Kościół jest nieproporcjonalny do jej umocowania urzędowo-hierarchicznego. To uczy nas, że Kościół jest budowany nie tylko na gruncie apostołów, ale i proroków. Nie można zaplanować działalności proroka. Istnieją obdarowania hierarchiczne, które są „planowane”, i charyzmatyczne – nie do zaplanowania, ale do wyczekiwania. Widać to znakomicie w Księdze Machabejskiej – mówił bp Siemieniewski. – Nie wiedziano, co zrobić ze zbezczeszczonymi kamieniami z ołtarza. „Niech prorocy zadecydują”. Bóg powoła proroków, którzy zadecydują.

Ksiądz dr Sławomir Płusa (KUL), cytując Andrzeja Sionka, podkreślił, że „tam, gdzie odnowa Kościoła znajduje zdrowy wyraz, w centrum zainteresowania jest nie tyle zjawiskowość, cudowność czy nadprzyrodzona natura darów, ile ich niebywała zdolność do komunikowania ludziom Bożej miłości i przyczyniania się do wzrostu ciała Chrystusa”.

W Duchu nie ma lęku

Niezwykle ciekawy był panel dyskusyjny, podczas którego ks. prof. Leszek Misiarczyk, patrolog z UKSW, powiedział, że „największą wartością ruchów nowej Pięćdziesiątnicy jest wprowadzenie ludzi w doświadczenie Boga. Bo można Go doświadczyć i w sposób apostolski, i sakramentalny, ale i bezpośredni, indywidualny. Nie można jednak absolutyzować doświadczenia osobistego, przedkładając je nad doświadczenie Kościoła. Potrzebne jest i jedno, i drugie”.

– Charyzmaty nie są niebezpieczne, niebezpieczni bywają czasami ludzie. Nie są one też emocjonalne, to ludzie są emocjonalni – przypomniał dr Aleksander Bańka, filozof. – W Duchu Świętym nie ma lęku. Tomasz z Akwinu pisał, że gdy przychodzi Duch Święty, zawsze coś musi się dziać. Znaki i cuda były zawsze konsekwencją Jego działania. Jeśli dzieje się coś niepokojącego, to nie dlatego, że działa Duch Boży, ale dlatego że ludzie są różni.

– Potrzebna jest duszpasterska zmiana optyki: zrozumienie, że wspólnoty nie są zagrożeniem, ale darem. Papież prosił nas jedynie o „zejście z kanapy”, a nie o „wysadzanie z siodła” – ironicznie spuentował ks. dr Tomasz Szałanda.

Doskonałym podsumowaniem tego, co działo w się auli im. Jana Pawła II, są słowa kard. Ratzingera, wypowiedziane w 1998 roku na Światowym Kongresie Ruchów Kościelnych w Rzymie: „Trzeba powiedzieć jasno Kościołom lokalnym oraz biskupom, że nie wolno im rościć sobie prawa do jakiegoś absolutnego uniformizmu w organizacji i programowaniu duszpasterskim. Ich plany duszpasterskie nie mogą urastać do rangi dzieł, których tylko Duch Święty może dokonywać: czysto ludzkie programy mogą bowiem spowodować, że Kościoły staną się nieprzenikalne dla Ducha Bożego, którego mocą żyją. Nie wolno utrzymywać, że wszystko winno być włączone w jakąś ujednoliconą organizację: lepiej uszczuplać organizację, a zostawiać więcej miejsca Duchowi Świętemu. Nade wszystko nie wolno głosić takiego pojęcia komunii, w której najwyższą wartością duszpasterską miałoby być unikanie konfliktów. Wiara jest zawsze również mieczem i może wymagać konfliktu z racji ukochania prawdy i miłości (por. Mt 10,34). Taka wizja jedności kościelnej, w której konflikty zostałyby a priori zlikwidowane jako polaryzacja, a wewnętrzny pokój byłby osiągany za cenę rezygnacji z integralności świadectwa, bardzo szybko okazałaby się iluzoryczna”.

Niezwykle cennym głosem debaty było wystąpienie bp. prof. Andrzeja Czai, który przypomniał, że to na Kościele i jego pasterzach ciąży niełatwe zadanie „badania duchów – czy są z Boga”. – Od pasterzy oczekujemy odważnego podjęcia problemu bez stwarzania jedynie pozorów działania. Potrzeba dziś cierpliwego dialogu i diagnozowania – podkreślił biskup opolski. – Przypomniał słowa św. Jana: „Nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga” (1 J 4,1) i podał trzy kryteria rozpoznawania charyzmatów: chrystologiczne (wiara w Jezusa i apostolski depozyt wiary), eklezjalne (dobro Kościoła) i etyczne („nie można działać bez miłości. To ona jest najlepszym testem prawdziwości tego, co Boże w Kościele”). Sprawdzianem Bożego dzieła jest zawsze posłuszeństwo Kościołowi. Jego brak demaskują brak Bożego widzenia spraw i nasz egoizm. Posłuszeństwo zawsze dobrze owocuje – podsumował bp Czaja, przytaczając przykład kard. Yvesa Congara, który – choć oczyszczany boleśnie przez Kościół – nigdy nie przestał być mu posłuszny i w efekcie został jednym z ojców soboru.

TAGI: