Bóg wyzwala od zła i śmierci

Benedykt XVI

publikacja 01.12.2018 16:00

Głosić, że „Bóg przychodzi”, znaczy głosić po prostu samego Boga, ukazując jedną z Jego istotnych i charakterystycznych cech: to, że jest On Bogiem-który-przychodzi.

Bóg wyzwala od zła i śmierci Henryk Przondziono /Foto Gość Obudź się! Pamiętaj, że Bóg przychodzi! Nie wczoraj, nie jutro, ale dzisiaj, teraz!

Fragment książki "Przyjście Pana. Rozważania papieskie" publikujemy za zgodą wydawnictwa WAM.

Drodzy Bracia i Siostry!

„Zwiastujcie narodom nowinę: Oto nasz Bóg i Zbawca przychodzi”. Liturgia wzywa Kościół, aby na nowo głosił wszystkim narodom swe przesłanie, które ujmuje w dwóch słowach: „Bóg przychodzi”. W tym zwięzłym komunikacie kryją się zawsze nowe myśli. Zatrzymajmy się przy nich na chwilę i pomyślmy: nie używa się tutaj czasu przeszłego – „Bóg przyszedł”, ani przyszłego – „Bóg przyjdzie”, lecz teraźniejszego – „Bóg przychodzi”. Jak dobrze widać, jest to czas teraźniejszy ciągły, czyli czynność, która wciąż się dokonuje: już się dokonała, dokonuje się teraz i jeszcze się dokona. „Bóg przychodzi” w każdej chwili. Czasownik „przyjść” występuje tu jako słowo teologiczne czy wręcz teologalne, ponieważ mówi nam o czymś, co dotyczy samej natury Boga. Głosić, że „Bóg przychodzi”, znaczy więc głosić po prostu samego Boga, ukazując jedną z Jego istotnych i charakterystycznych cech: to, że jest On Bogiem-który-przychodzi.

Bóg wyzwala od zła i śmierci   wydawnictwowam.pl Benedykt XVI: "Przyjście Pana. Rozważania papieskie". Wydawnictwo WAM Adwent jest wezwaniem dla wierzących, aby uświadomili sobie tę prawdę i zgodnie z nią postępowali. Niczym zbawienne wezwanie, ponawiane w kolejnych dniach, tygodniach, miesiącach, rozbrzmiewają słowa: Obudź się! Pamiętaj, że Bóg przychodzi! Nie wczoraj, nie jutro, ale dzisiaj, teraz! Jedyny prawdziwy Bóg, „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba”, nie jest Bogiem, który żyje w niebie i nie interesuje się nami ani naszymi dziejami, lecz jest Bogiem-który-przychodzi. Jest Ojcem, który nigdy nie przestaje o nas myśleć i w pełni szanując naszą wolność, pragnie nas spotkać i nawiedzić; chce przyjść, zamieszkać wśród nas, pozostać z nami. Przychodzi, bo chce nas wyzwolić od zła i śmierci, od tego wszystkiego, co uniemożliwia nam prawdziwe szczęście. Bóg przychodzi, aby nas zbawić.

Ojcowie Kościoła zauważają, że „przychodzenie” Boga – nieustanne i, by tak rzec, wynikające z natury samego Jego bytu – koncentruje się w dwóch głównych przyjściach Chrystusa: w Jego Wcieleniu i w powrocie w chwale na końcu dziejów. Cały okres Adwentu skupia się na tych dwóch biegunach. W jego pierwszych dniach kładzie się akcent na oczekiwanie ostatecznego przyjścia Pana, o czym świadczą również teksty dzisiejszej liturgii nieszporów. Gdy zbliża się Boże Narodzenie, coraz bardziej dominuje wspominanie wydarzenia z Betlejem, by w nim rozpoznać „pełnię czasu”. Można mówić jeszcze o trzecim przyjściu pomiędzy tymi dwoma „widzialnymi”. Święty Bernard nazywa je przyjściem „pośrednim” i „ukrytym”; dokonuje się ono w duszy wierzących i stanowi jakby „pomost” między przyjściem pierwszym i ostatnim. „W pierwszym – pisze św. Bernard – Chrystus był naszym odkupieniem, w ostatnim objawi się jako nasze życie, w tym jest naszym odpoczynkiem i pocieszeniem”. Archetypem tego przyjścia Chrystusa, które moglibyśmy nazwać „wcieleniem duchowym”, zawsze była Maryja. Jak dziewicza Matka zachowywała w swym sercu Słowo, które stało się ciałem, tak każda dusza i cały Kościół mają podczas swej ziemskiej pielgrzymki oczekiwać Chrystusa, który przychodzi, i przyjmować Go z nieustannie odnawianą wiarą i miłością.

Liturgia Adwentu ukazuje zatem, jak Kościół staje się wyrazicielem oczekiwania Boga, które jest głęboko wpisane w historię ludzkości, a które, niestety, zbyt często jest zakłócane lub niewłaściwie ukierunkowane. Kościół, jako Ciało mistycznie zjednoczone z Chrystusem Głową, jest sakramentem, czyli znakiem i skuteczną pomocą również w tym oczekiwaniu Boga. Wspólnota chrześcijańska może w pewnej mierze, znanej tylko Jemu, przyspieszyć Jego ostateczne przyjście, pomagając ludzkości wyjść na spotkanie Pana, który przychodzi. Czyni to przede wszystkim, ale nie tylko, przez modlitwę. Istotne i nieoddzielne od modlitwy są również „dobre uczynki”, o czym przypomina modlitwa z I niedzieli Adwentu, w której prosimy Ojca Niebieskiego, „abyśmy przez dobre uczynki przygotowali się na spotkanie przychodzącego Chrystusa”. Tak rozumiany Adwent jest okresem sprzyjającym bardziej niż jakikolwiek inny, by przeżywać go w jedności ze wszystkimi – a dzięki Bogu jest ich wielu – którzy pragną świata bardziej sprawiedliwego i bardziej braterskiego. W tym działaniu na rzecz sprawiedliwości mogą w pewnej mierze spotkać się ludzie wszystkich narodów i kultur, wierzący i niewierzący. Wszyscy bowiem, choć kierują się różnymi racjami, pragną osiągnięcia tego samego celu, a mianowicie przyszłości, w której będzie sprawiedliwość i pokój.

Pokój jest celem, do którego dąży cała ludzkość! Dla wierzących „pokój” jest jednym z najpiękniejszych imion Boga, który pragnie zgody między wszystkimi swymi dziećmi. Pieśń pokoju rozbrzmiewała w niebie, kiedy Bóg stał się człowiekiem i narodził się z Niewiasty, gdy nadeszła pełnia czasu (por. Ga 4,4). Rozpocznijmy zatem ten nowy Adwent – czas dany nam od Pana czasu – rozbudzając w naszych sercach oczekiwanie na Boga-który-przychodzi oraz nadzieję na to, że święcić się będzie Jego imię, że przyjdzie Jego Królestwo sprawiedliwości i pokoju, że wypełni się Jego wola jako w niebie, tak i na ziemi.

W tym oczekiwaniu pozwólmy się prowadzić Maryi Pannie, Matce Boga-który-przychodzi, Matce nadziei. Niech Ona, którą za kilka dni będziemy czcić jako Niepokalaną, wyjedna nam, byśmy okazali się święci i nieskalani w miłości, kiedy przyjdzie Pan nasz, Jezus Chrystus, który wraz z Ojcem i Duchem Świętym niech będzie uwielbiony i pochwalony na wieki wieków. Amen.

Drodzy Bracia i Siostry!

„Zwiastujcie narodom nowinę: Oto nasz Bóg i Zbawca przychodzi”. Liturgia wzywa Kościół, aby na nowo głosił wszystkim narodom swe przesłanie, które ujmuje w dwóch słowach: „Bóg przychodzi”. W tym zwięzłym komunikacie kryją się zawsze nowe myśli. Zatrzymajmy się przy nich na chwilę i pomyślmy: nie używa się tutaj czasu przeszłego – „Bóg przyszedł”, ani przyszłego – „Bóg przyjdzie”, lecz teraźniejszego – „Bóg przychodzi”. Jak dobrze widać, jest to czas teraźniejszy ciągły, czyli czynność, która wciąż się dokonuje: już się dokonała, dokonuje się teraz i jeszcze się dokona. „Bóg przychodzi” w każdej chwili. Czasownik „przyjść” występuje tu jako słowo teologiczne czy wręcz teologalne, ponieważ mówi nam o czymś, co dotyczy samej natury Boga. Głosić, że „Bóg przychodzi”, znaczy więc głosić po prostu samego Boga, ukazując jedną z Jego istotnych i charakterystycznych cech: to, że jest On Bogiem-który-przychodzi.

Adwent jest wezwaniem dla wierzących, aby uświadomili sobie tę prawdę i zgodnie z nią postępowali. Niczym zbawienne wezwanie, ponawiane w kolejnych dniach, tygodniach, miesiącach, rozbrzmiewają słowa: Obudź się! Pamiętaj, że Bóg przychodzi! Nie wczoraj, nie jutro, ale dzisiaj, teraz! Jedyny prawdziwy Bóg, „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba”, nie jest Bogiem, który żyje w niebie i nie interesuje się nami ani naszymi dziejami, lecz jest Bogiem-który-przychodzi. Jest Ojcem, który nigdy nie przestaje o nas myśleć i w pełni szanując naszą wolność, pragnie nas spotkać i nawiedzić; chce przyjść, zamieszkać wśród nas, pozostać z nami. Przychodzi, bo chce nas wyzwolić od zła i śmierci, od tego wszystkiego, co uniemożliwia nam prawdziwe szczęście. Bóg przychodzi, aby nas zbawić.

Ojcowie Kościoła zauważają, że „przychodzenie” Boga – nieustanne i, by tak rzec, wynikające z natury samego Jego bytu – koncentruje się w dwóch głównych przyjściach Chrystusa: w Jego Wcieleniu i w powrocie w chwale na końcu dziejów. Cały okres Adwentu skupia się na tych dwóch biegunach. W jego pierwszych dniach kładzie się akcent na oczekiwanie ostatecznego przyjścia Pana, o czym świadczą również teksty dzisiejszej liturgii nieszporów. Gdy zbliża się Boże Narodzenie, coraz bardziej dominuje wspominanie wydarzenia z Betlejem, by w nim rozpoznać „pełnię czasu”. Można mówić jeszcze o trzecim przyjściu pomiędzy tymi dwoma „widzialnymi”. Święty Bernard nazywa je przyjściem „pośrednim” i „ukrytym”; dokonuje się ono w duszy wierzących i stanowi jakby „pomost” między przyjściem pierwszym i ostatnim. „W pierwszym – pisze św. Bernard – Chrystus był naszym odkupieniem, w ostatnim objawi się jako nasze życie, w tym jest naszym odpoczynkiem i pocieszeniem”. Archetypem tego przyjścia Chrystusa, które moglibyśmy nazwać „wcieleniem duchowym”, zawsze była Maryja. Jak dziewicza Matka zachowywała w swym sercu Słowo, które stało się ciałem, tak każda dusza i cały Kościół mają podczas swej ziemskiej pielgrzymki oczekiwać Chrystusa, który przychodzi, i przyjmować Go z nieustannie odnawianą wiarą i miłością.

Liturgia Adwentu ukazuje zatem, jak Kościół staje się wyrazicielem oczekiwania Boga, które jest głęboko wpisane w historię ludzkości, a które, niestety, zbyt często jest zakłócane lub niewłaściwie ukierunkowane. Kościół, jako Ciało mistycznie zjednoczone z Chrystusem Głową, jest sakramentem, czyli znakiem i skuteczną pomocą również w tym oczekiwaniu Boga. Wspólnota chrześcijańska może w pewnej mierze, znanej tylko Jemu, przyspieszyć Jego ostateczne przyjście, pomagając ludzkości wyjść na spotkanie Pana, który przychodzi. Czyni to przede wszystkim, ale nie tylko, przez modlitwę. Istotne i nieoddzielne od modlitwy są również „dobre uczynki”, o czym przypomina modlitwa z I niedzieli Adwentu, w której prosimy Ojca Niebieskiego, „abyśmy przez dobre uczynki przygotowali się na spotkanie przychodzącego Chrystusa”. Tak rozumiany Adwent jest okresem sprzyjającym bardziej niż jakikolwiek inny, by przeżywać go w jedności ze wszystkimi – a dzięki Bogu jest ich wielu – którzy pragną świata bardziej sprawiedliwego i bardziej braterskiego. W tym działaniu na rzecz sprawiedliwości mogą w pewnej mierze spotkać się ludzie wszystkich narodów i kultur, wierzący i niewierzący. Wszyscy bowiem, choć kierują się różnymi racjami, pragną osiągnięcia tego samego celu, a mianowicie przyszłości, w której będzie sprawiedliwość i pokój.

Pokój jest celem, do którego dąży cała ludzkość! Dla wierzących „pokój” jest jednym z najpiękniejszych imion Boga, który pragnie zgody między wszystkimi swymi dziećmi. Pieśń pokoju rozbrzmiewała w niebie, kiedy Bóg stał się człowiekiem i narodził się z Niewiasty, gdy nadeszła pełnia czasu (por. Ga 4,4). Rozpocznijmy zatem ten nowy Adwent – czas dany nam od Pana czasu – rozbudzając w naszych sercach oczekiwanie na Boga-który-przychodzi oraz nadzieję na to, że święcić się będzie Jego imię, że przyjdzie Jego Królestwo sprawiedliwości i pokoju, że wypełni się Jego wola jako w niebie, tak i na ziemi.

W tym oczekiwaniu pozwólmy się prowadzić Maryi Pannie, Matce Boga-który-przychodzi, Matce nadziei. Niech Ona, którą za kilka dni będziemy czcić jako Niepokalaną, wyjedna nam, byśmy okazali się święci i nieskalani w miłości, kiedy przyjdzie Pan nasz, Jezus Chrystus, który wraz z Ojcem i Duchem Świętym niech będzie uwielbiony i pochwalony na wieki wieków. Amen.

Nieszpory pierwszej Niedzieli Adwentu, 2.12.2006