Misje zaczynają się na kolanach

Mira Fiutak

publikacja 07.11.2018 06:00

O równowadze modlitwy i akcji oraz przyszłorocznym kongresie mówi ks. Maciej Górka.

Misje zaczynają się na kolanach Mira Fiutak /Foto Gość Ks. Maciej Górka od 6 lat jest dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych w diecezji gliwickiej i delegatem biskupa ds. misji oraz proboszczem parafii Dobrego Pasterza w Górkach Śląskich

Mira Fiutak: Komu nasze zaangażowanie misyjne jest bardziej potrzebne – ludziom w krajach misyjnych czy nam?

Ks. Maciej Górka: Akcent się przesuwa. W lutym było w Rudach spotkanie dyrektorów Papieskich Dzieł Misyjnych z całej Polski. Debatowaliśmy na wiele tematów, były różne pomysły na animację misyjną, na nowe akcje, na to, jak dotrzeć do świeckich. W końcu zabrałem głos i powiedziałem, że misje zaczynają się na kolanach przed tabernakulum, a nie w akcjach. Jeśli będziemy rozmodleni, jeśli Kościół będzie kontemplować oblicze Pana Jezusa, to będą owoce. I to On nam powie, co i jak robić. W Ewangelii z dzisiejszego dnia (9 października – przyp. red.) czytamy fragment o Marcie i Marii: „Martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego”. Kościół musi się rozmodlić.

Sprawy wiary muszą zejść na płaszczyznę prostoty. Nie prostactwa, ale właśnie prostoty. Otwartości na drugiego człowieka. W naszym świecie, gdzieś nam to ginie. Jest dużo akcji, a mało modlitwy, dlatego akcenty się zmieniają. Kościół w Afryce jest prześladowany. Sytuacja ta powoduje, że prostota wiary tamtejszych chrześcijan jest większa, jak prostota dziecka, a modlitwa głębsza. To pozwala im dochować wierności. Dlatego często zachwycamy się świadectwem ich wiary. To, co aktualnie dzieje się w Europie, a powoli dociera do nas – mam na myśli kondycję duchową Kościoła – wymaga głębokiej refleksji, pokuty i nawrócenia. A one zaczynają się na prawdziwej modlitwie. Zbytnia akcyjność bez kontemplacji wyjaławia duchowo i prowadzi do wypalenia. Odpowiedzią na wszelkie kryzysy nie powinna być panika i wzmożenie dynamiki działań.

Co zrobić, żeby odwrócić tę tendencję, przywrócić równowagę modlitwy i działania?

W tym rozmodleniu się jest nasze nawrócenie, nasza przemiana, bo spotykamy się z Miłością i Prawdą. Przed tabernakulum człowiek zyskuje dystans do tej całej akcyjności. Bo nie chodzi o to, co my robimy dla Pana Jezusa, ale o to, co On chce, żebyśmy robili dla Niego. Przed tabernakulum rozpala się gorliwość, chociaż my często mylimy ją z nadaktywnością. A gorliwość to rozkochanie się w Panu Jezusie. To rodzi ogromny pokój serca i poczucie bezpieczeństwa. Nie chodzi o sukcesy duszpasterskie, ale o pełnienie woli Pana. Przyszłoroczny październik papież Franciszek ogłosił nadzwyczajnym miesiącem misyjnym. Bardzo dobrze, że już teraz poproszono siostry kontemplacyjne w całej Polsce, żeby modliły się w tej intencji.

Jak chcemy wykorzystać ten czas u nas w diecezji?

Chcemy zorganizować w Rudach II Metropolitalny Kongres Misyjny. Odbędzie się w sobotę przed Niedzielą Misyjną, 19 października 2019 r. Oprócz naszej będą obecne diecezje opolska i katowicka, zaprosiliśmy też diecezję bielsko-żywiecką i sosnowiecką. Pierwszy kongres odbył się trzy lata temu i bardzo dobrze wypadł pod względem duchowym i organizacyjnym. W czasie koronki, którą prowadziłem na zakończenie, naprawdę czuło się tchnienie Ducha Świętego. Takie wydarzenia są też potrzebne po to, żeby ludzie spotkali się, mogli zobaczyć, jak wielu ich jest, usłyszeli coś nowego. Podobnie jak poprzednio chcemy, żeby różne zgromadzenia zakonne miały swoje stoiska. Dzięki temu jest to też mocna akcja powołaniowa. Na kongres zaproszeni są wszyscy, nie tylko środowiska misyjne. Jeśli chodzi o to, co będzie się działo w tym czasie w parafiach, to zostanie to dopiero ustalone na spotkaniu dyrektorów misyjnych razem z dyrekcją krajową w lutym przyszłego roku.

Synod był okazją dla osób zaangażowanych w misje do przedyskutowania w swoim gronie ważnych dla tego środowiska tematów i przedstawienia ich na forum. Co pojawiło się w waszych postulatach?

Zastanawialiśmy się nad tym, jak usprawnić animację misyjną, jak stworzyć narzędzia do tej pracy. Pomocne byłoby utworzenie referatu misyjnego – takiego jak na przykład w Opolu, który bardzo dobrze funkcjonuje. Pracuje w nim trzech księży, działa biuro, gdzie gromadzone jest archiwum misyjne. Referat ma swój budżet, zbiera fundusze na potrzeby misji. Dzięki temu osoby odpowiedzialne za misje wiedzą, czym dysponują i co mogą zrobić, a misjonarze mają do kogo zwracać się po pomoc. Odciąża to przede wszystkim ekonoma diecezji. Istnieje ogromna potrzeba referentów misyjnych w każdym dekanacie. Dobrze by też było, gdyby ksiądz odpowiedzialny za misje nie był obciążony innymi funkcjami, np. proboszcza. W realiach naszej diecezji, gdzie nie ma za dużo księży, to raczej nie jest możliwe. Chcielibyśmy stworzyć szkołę animatorów misyjnych, do której można by posyłać katechetów czy osoby z parafii. Tak wyszkolone osoby mogłyby prowadzić koła misyjne i mieć jednocześnie zaplecze merytoryczne. Od strony naukowej mogliby zająć się tym dr Barbara Łysik, która jest misjologiem, i werbista o. dr Mirosław Piątkowski. Szczególnie leży nam na sercu to, żeby w parafiach i w szkołach działały koła misyjne czy wolontariat misyjny. Są gotowe materiały, konspekty na cały rok, z których można skorzystać. Widzę, że animatorzy nam się starzeją i jeśli nie znajdziemy ich w młodszym pokoleniu, to będzie koniec grup misyjnych. Naszym postulatem synodalnym było też roztoczenie większej opieki nad rodzicami misjonarzy. Na synodzie chcieliśmy również podkreślić fundamentalny dla nas dokument Soboru Watykańskiego II – dekret o działalności misyjnej Kościoła „Ad gentes divinitus”. Czytamy w nim, że Kościół bierze swój początek z misji Syna i misji Ducha Świętego zgodnie z zamysłem Boga Ojca. To jest punkt wyjścia do wszystkiego, co dzieje się w Kościele.

Propozycjami dla najmłodszych są grupy kolędników misyjnych i pielgrzymki dzieci pierwszokomunijnych do katedry.

Bardzo dobrze udają się pielgrzymki, bierze w nich udział ponad 500 dzieci. Jeśli chodzi o liczbę dzieci uczestniczących u nas w tej pielgrzymce, to jest to fenomen w skali kraju. Dzielą się wtedy z rówieśnikami z krajów misyjnych swoimi ofiarami, z tego, co dostały z okazji I Komunii. I to one mają zdecydować, ile chcą na to przeznaczyć, nie dorośli. Są niektóre parafie, gdzie ta pielgrzymka dobrze funkcjonuje. Trzeba też więc zastanowić się nad tym, jak dotrzeć do księży w parafiach, by niektóre drzwi bardziej się otworzyły i nasza animacja misyjna mogła też mieć większą skuteczność niż obecnie.

Ile osób w całej diecezji zaangażowanych jest w prace misyjne?

Jest 20 kół, najbardziej prężnie ze względu na dużą liczbę członków działają te w parafii w Tarnowskich Górach-Bobrownikach, w parafii MB Wspomożenia Wiernych w Gliwicach-Sośnicy, gdzie jest nawet muzeum misyjne, oraz w Zabrzu i Boruszowicach. W sumie w całej diecezji w animację misyjną zaangażowanych jest ponad 300 osób. Istnieje również kilkanaście kół dziecięcych. Dziękuję księżom, siostrom zakonnym i animatorom świeckim, którzy się angażują w te działania. Prowadzą zbiórki na misje, np. okularów, telefonów komórkowych, makulatury. Szczególnie chcę podziękować Krystynie Malickiej i Wiktorowi Grychlikowi, którzy od kilkudziesięciu lat zajmują się sprawami misji w diecezji. I dalej są aktywni.

A ilu misjonarzy z naszej diecezji pracuje obecnie w różnych miejscach na świecie?

Krystyna Surma wyjechała w lipcu tego roku do Kenii. Magdalena Fiec, która jest w Etiopii, właśnie przebywa na urlopie w Polsce i zbiera pieniądze na projekt związany z pomocą dzieciom ulicy, który chce tam realizować. Mamy też czterech księży na misjach. Ks. Zygmunt Perfecki pracuje w Togo, a trzech księży jest w Boliwii – Artur Chwaszcza, Piotr Lewandowski i Szymon Zurek. Ks. Tomasz Rafalak powrócił z Sachalinu i aktualnie przebywa na urlopie.