Tracenie czasu dla Boga

Łukasz Sianożęcki

publikacja 31.10.2018 05:15

Tu nie usłyszysz płomiennych katechez charyzmatycznych kapłanów ani poruszających świadectw, ale poznasz inny sposób obcowania ze słowem Bożym.

Jest wiele szkół medytacji chrześcijańskiej. Może warto poznać tę opracowaną przez benedyktynów? Łukasz Sianożęcki /Foto Gość Jest wiele szkół medytacji chrześcijańskiej. Może warto poznać tę opracowaną przez benedyktynów?

W parafii św. Rafała Kalinowskiego w Elblągu powstała grupa modlitewna poświęcona medytacji chrześcijańskiej według szkoły benedyktyńskiej. – Często odwiedzałam benedyktynów w Lubiniu. Uczestniczyłam w rekolekcjach i spotkaniach, gdzie praktykowano tę metodę modlitwy. Bardzo mi się to spodobało – opowiada Ania, liderka nowo powstałej grupy.

Ideę tę postanowiła zaszczepić w swojej rodzinnej parafii. – Znaną nam wszystkim dewizę „ora et labora” benedyktyni twórczo rozwijają o stwierdzenie, „aby we wszystkim Bóg był uwielbiony”. Oznacza to mniej więcej tyle, aby modlić się nieustannie. W czasie naszych spotkań spróbujemy znaleźć odpowiedź na pytanie, jak to zrobić – tłumaczy. Medytacja benedyktyńska wyrosła na gruncie dialogu międzyreligijnego i była sukcesywnie wprowadzana przez zakonników z Lubinia. Z doświadczenia wspólnych medytacji w lubińskim klasztorze wyrosła Lubińska Wspólnota Grup Medytacji Chrześcijańskiej. Skupia ona grupy modlitewne z całej Polski, działające obecnie w kilkunastu miastach dla regularnej wspólnej praktyki modlitwy w ciszy. Opiekunem duchowym elbląskiej grupy jest ks. Marcin Marciniak.

– Na początek musimy sobie odpowiedzieć, czym nie jest medytacja chrześcijańska. Nie jest egzegezą, czyli naukowym wyjaśnianiem i badaniem tekstów biblijnych oraz ich interpretacją – mówi kapłan. – W tej modlitwie słowem Bożym zbędne stają się wszelkie naukowe analizy. Liczy się tu serce oddane w milczeniu Bogu – dodaje. W ciągu wieków rozwinęło się mnóstwo szkół medytacji chrześcijańskiej. Do najbardziej znanych zalicza się szkołę ignacjańską i sulpicjańską czy lectio divina. Co odróżnia szkołę benedyktyńską od innych? Jak wskazuje ks. Marciniak, jest ona bardzo zbliżona do postaw ojców pustyni, dla których czytanie duchowe Pisma Świętego było raczej przeżywaniem słowa Bożego niż myśleniem o nim.

– Ojcowie pustyni uczyli się wielu fragmentów Biblii na pamięć i po prostu je powtarzali. Robiąc to, pozwalali słowu zamieszkać we wnętrzu ich samych – wyjaśnia. – Te fragmenty z czasem się skracały, przybierając formę jedno- lub kilkuzdaniowych modlitw, dziś nazwalibyśmy je aktami strzelistymi. Tak zrodziła się modlitwa jednozdaniowa. – To jest właśnie modlitwa Jezusowa: gdy siadamy i powtarzamy wers będący w jakiś sposób dla nas bliski – dodaje Ania. – Moim ulubionym fragmentem, którego najczęściej używam w medytacji, są słowa: „Jezu, ufam Tobie” – przyznaje.

Jak mówi liderka, ich wspólnota nie jest miejscem, gdzie słyszy się płomienne katechezy charyzmatycznych kapłanów czy też poruszające świadectwa ich członków. – To jest po prostu „tracenie czasu” dla Pana Boga – tłumaczy. Jak przyznaje, to najbardziej jej się podoba. – Bo żeby coś zyskać, trzeba coś stracić, a przecież tracąc dla Pana Boga, zyskujemy o niebo więcej – podsumowuje. W praktyce wygląda to tak, że siada się na ok. 20 minut i kontempluje słowo Boże. – W tej medytacji najważniejsze są trzy filary: prosta postawa, oddech i powtarzanie formuły – wprowadza Ania. Wszystko odbywa się w ciszy. – Potem jest 5 minut medytacji w ruchu i następnie znowu siadamy na 20 minut – dodaje. – Wszystko jest wzorowane na wypracowanej przez benedyktynów metodzie. Nie chcemy tworzyć żadnych nowych bytów, depczemy po ich śladach, bo to się sprawdza.

Prowadzący zapewniają wszystkich, którzy pragną do nich dołączyć, że choć zasady medytacji benedyktyńskiej mogą brzmieć nieco skomplikowanie, nie ma się czego obawiać. – W czasie każdego ze spotkań będziemy wprowadzać nowe osoby w używane przez nas techniki i pokazywać wszystko od podstaw – mówią liderzy. Wspólnota spotyka się w każdy czwartek o godz. 19 w salce parafialnej przy kościele św. Rafała Kalinowskiego w Elblągu.