To On jest naszym Szefem

Krzysztof Król

publikacja 23.10.2018 06:00

Myślisz, że nie możesz mieć wpływu na biedę w swoim kraju albo na realną pomoc chrześcijanom, których życie jest zagrożone na krańcach ziemi? Okazuje się, że możesz!

To On jest naszym Szefem Krzysztof Król /Foto Gość Na zdjęciu: Magda Stachowska i Wojciech Wekwert z Chrześcijańskiej Fundacji Rozwoju Osobistego RONDO z gościmi z Nikaragui – od lewej: Anielka, Ulises i Jessell. Polscy wolontariusze zapraszają wszystkich na uwielbienia do ojców franciszkanów w Zielonej Górze w każdą drugą sobotę miesiąca. Początek o 19.00.

Spotykamy się rano w bistro o ciekawej nazwie Pełnia Obfitości. Pijemy kawę i zaczynamy rozmowę. Pytam: „Co tam słychać w schronisku?”. Chodzi o schronisko dla osób bezdomnych i w trudnej sytuacji życiowej w Zielonej Górze, w którym przez trzy lat od założenia, na krócej lub dłużej, swoje miejsce znalazło ok. 300 osób.

– Na początku tego roku była sytuacja, że nie mieliśmy pieniędzy i musieliśmy coś zrobić, żeby ten nasz dom utrzymać. W czasie modlitwy dostaliśmy takie słowo, że Pan Bóg wzbudzi źródło na pustyni. Modliliśmy się o stałe i niezależne źródło finansowania dla fundacji – opowiada Magda Stachowska, prezes Chrześcijańskiej Fundacji Rozwoju Osobistego RONDO. – I faktycznie w ciągu dwóch tygodni powstało bistro w miejscu, w którym na pierwszy rzut oka nie powinna utrzymać się jadłodajnia. Oczywiście nie mieliśmy za bardzo pieniędzy, aby ją otworzyć, ale Pan Bóg temu pobłogosławił i udało się. Pełnia Obfitości działa od 5 marca i całkowity dochód z tego miejsca jest przeznaczony właśnie na rzecz schroniska – dodaje.

Apel szarego anioła

Ale nie tylko o schronisku chcę dziś rozmawiać. Mówię: – Słyszałem, że macie gości z Nikaragui. To prawda? – Zawsze mówiliśmy, że pomagamy wszystkim tym, którzy z różnych przyczyn znaleźli się w sytuacji kryzysowej. I Pan Bóg chyba postanowił sprawdzić, czy to tylko taki slogan, czy rzeczywiście staramy się pomóc wszystkim potrzebującym – uśmiecha się Magda.

– Przeczytaliśmy w internecie apel o. Alberta Osewskiego CFR (przypis red. – to jeden z bohaterów filmu „Ufam Tobie” – Lecha Dokowicza i Macieja Bodasińskiego), należącego do Wspólnoty Franciszkańskich Braci Odnowy, którą nazywa się Wspólnotą Szarych Aniołów. Poświęcili się pracy wśród bezdomnych, narkomanów, prostytutek, przestępców. O. Albert był pięć lat na misji w Nikaragui i napisał apel, aby pomóc tamtejszym chrześcijanom. To środkowa Ameryka Łacińska, pomiędzy Kostaryką a Hondurasem, gdzie obecnie trwają niepokoje społeczne. Ich powodem była reforma systemu ubezpieczeniowego, zarządzona przez prezydenta Daniela Ortegę. Po jego decyzji na ulice stolicy wyszli najpierw emeryci, dołączyli do nich m.in. studenci. Było wielu rannych i zabitych. Nikaraguański Kościół stanął po stronie obywateli, a w odwecie wojsko i policja zaczęły plądrować świątynie, strzelać do cywilów i znęcać się nad duchownymi.

Postanowiliśmy odpowiedzieć na apel o. Alberta i zaprosiliśmy do nas trójkę Nikaraguańczyków. Zrobiliśmy zbiórkę na ich przyjazd i pomimo wielu przeszkód udało się Jessell, Anielkę i Ulisesa sprowadzić do Polski. Nasi goście mogą tu przebywać trzy miesiące. Złożyliśmy dokumenty na pobyt tymczasowy. Jeśli dostaną pozwolenie, będą mogli przebywać w Polsce trzy lata. Potem mogą starać się o kolejne pozwolenie. Na razie mieszkają u naszych przyjaciół. Szukamy dla nich mieszkania do wynajęcia oraz pracy. Jeśli ktoś może pomóc, to najlepiej finansowo, bo wszelkie formalności dużo kosztują, a poza tym trzeba im opłacić mieszkanie, wyżywić i ubrać. Najważniejsze, aby poczuli się bezpiecznie. Choć myślę, że naprawdę poczują się bezpiecznie i niezależnie wtedy, kiedy sami będą mogli się utrzymać. W Polsce chcą się rozwijać, ale jak sytuacja w ich kraju się uspokoi, to chcą wrócić i budować katolicką Nikaraguę – dodaje.

Bałam się o swoje życie

Goście z Nikaragui to katolicy. – Wyjechaliśmy z naszego kraju, bo baliśmy się żyć w środowisku ciągłego zagrożenia. Nikaragua jest ogarnięta brutalną represją ze strony rządu Daniela Ortegi. Ścigani są wszyscy, którzy uczestniczyli w manifestacjach przeciwko jego formie rządzenia. Baliśmy się jeszcze większego wzrostu przemocy, utraty wolności, życia i coraz większego braku pożywienia. Wyjechaliśmy też w poszukiwaniu możliwości wzrostu osobistego, żeby któregoś dnia zaofiarować ten sam wzrost naszemu krajowi – wyjaśnia Jessell.

– Wyjechałam ze względu na bezpieczeństwo. Daniel Ortega i jego żona Rosario Murillo rozpoczęli prześladować tych, którzy nie chcą żyć według ich zachcianek. Od kwietnia, gdy rozpoczęła się represja, do setek wzrosła liczba zamordowanych i uwięzionych uczestników demonstracji. Rozpoczęło się też prześladowanie Kościoła. Wyjechałam, bo uczestniczyłam w pochodach antyrządowych. W drzwiach banku, gdzie pracowałam, rządowe bojówki zaatakowały jakiegoś chłopaka. Następnego dnia, ze względu na bezpieczeństwo, zamknięto nasz bank i straciłam pracę. Bałam się też pogarszającej się sytuacji ekonomicznej – tłumaczy Anielka.

– Wyjechałem z powodu prześladowania. Uczestniczyłem w kilku pokojowych marszach, wołając o wolność słowa i o poszanowanie praw człowieka. Ale Ortegi to nie interesuje. Jego rodzina jest właścicielem największych firm w państwie, a on sam scentralizował władzę w swoich rękach i stara się pozostać na szczycie do końca życia. Pracowałem w diecezji Matagalpa. Parokrotnie powiedziano mi, że jeśli pracuję dla Kościoła, to jestem przeciwko rządowi. Zrezygnowałem z pracy i wyjechałem dla bezpieczeństwa. Zawsze myślałem, że lepiej jest wyjechać z domu, niż wziąć do ręki broń – dodaje Ulises.

Prosiłem Jana Pawła II o wstawiennictwo

Swoim nowym przyjaciołom z Polski są niezwykle wdzięczni za pomoc.

– Polska jest dla mnie inspiracją jedności, patriotyzmu i walki o wolność. W jej historii spotykam przykłady wielkiej odwagi oraz motywację, żeby pokonywać samą siebie. Historia Polski dodaje mi wiary, że mój kraj, też może być wolny. Chciałabym być częścią „rewolucji sumienia” i Polska jest dla mnie miejscem, gdzie mogę znaleźć formację i doświadczenie. Wyjechaliśmy z kraju, gdzie rządzi kłamstwo i oszustwo. Wybraliśmy polską kulturę życia i prawdy – tłumaczy Jessell.

– Kiedy usłyszałam o możliwości przyjazdu do Polski, cieszyłam się, ale też byłam trochę wystraszona. Bałam się, że nie jestem w stanie nauczyć się języka polskiego, albo że nie będę zaakceptowana, że będę wyglądać inaczej niż wszyscy. Polska jest dla mnie jak jakiś sen. Jest to dla mnie znalezienie bezpieczeństwa w kulturze, która jest stabilna i chrześcijańska. Poznawać Polskę i uczyć się waszej kultury jest bardzo ekscytujące – dodaje Anielka.

– Przyjazd do Polski jest jakąś radosną odpowiedzią na moją modlitwę. Właściwie jest to jakiś cud. Gdy w 2016 roku przyjechałem do Polski na Światowe Dni Młodzieży, prosiłem o wstawiennictwo Jana Pawła II, żebym mógł tu wrócić. Przyjazd do Polski jest dla mnie szczególnym darem od Boga. Dziękuję Mu za wszystkie osoby, które pomogły nam się tu znaleźć. Chcę uczyć się waszej kultury katolickiej i waszego języka. To wyzwanie, ale możliwe do wykonania – mówi Ulises.

Odpowiedź na marzenia Boga

Pytam Magdę: – Dlaczego to robicie? Odpowiada ze śmiechem: – Bo nie moglibyśmy tego nie robić! Pan Bóg składa w naszych sercach różne pragnienia, a to jest po prostu odpowiedź na Jego marzenia względem nas. Jeżeli odpowiemy na nie, to za tym idzie ogromne błogosławieństwo. Tak było z Nikaraguą, to przecież wydawało się ponad nasze siły i możliwości, ale nagle okazało się możliwe. Tak było też ze schroniskiem. Gdy zaczynaliśmy, mieliśmy parę złotych w kieszeni, a potrzeba było paru tysięcy, aby utrzymać dom. Widzimy, że jeżeli chcemy chodzić po wodzie, musimy wyjść z łodzi. Decyzja jest po naszej stronie! A jak człowiek zdecyduje się pójść za Bogiem, to On go cały czas zaskakuje. Otwarcie mówimy, że to wszystko, co się wydarzyło – ten dom, to bistro i ten przyjazd – to wszystko to zasługa Pana Boga. To On jest naszym Szefem! I jak tu nie uwielbiać Boga? – pyta retorycznie.