To megaprzygoda!

Urszula Rogólska

publikacja 02.10.2018 06:00

Jadzia Hałgas, pamięta swoje przygotowanie do bierzmowania w skoczowskim gimnazjum przed trzema laty: – Nie myślałam, że to miał być jakiś przełom w moim życiu. Chciałam to „mieć odklepanie w papierach” – mówi. Ale Duch Święty chciał inaczej.

Młodzież ze wspólnoty Effatha w Skoczowie na Górnym Borze po raz kolejny będzie pomagać kandydatom do sakramentu. Urszula Rogólska Młodzież ze wspólnoty Effatha w Skoczowie na Górnym Borze po raz kolejny będzie pomagać kandydatom do sakramentu.

Salka w parafii Matki Bożej Różańcowej w Skoczowie na Górnym Borze. Kilkudziesięciu młodych ze wspólnoty Effatha z ks. Przemysłem Guziorem mówi, że mają za sobą megaprzygodę i chcą się nią dzielić.

Bierzmowanie bywa nazywane „dniem pożegnania z Kościołem” − oni temu przeczą. Przyprowadziło ich tu doświadczenie realnego spotkania z Jezusem w sakramencie, który przyjęli wiosną tego roku, przed rokiem lub dwoma. Będą się nim dzielić jako animatorzy i ich pomocnicy z 50 kolejnymi kandydatami ze swojej parafii. Powstanie pięć grup.

Od 1 września dekretem bp. Romana Pindla wchodzą w życie nowe diecezjalne zasady przygotowania do bierzmowania, podkreślające wagę osobistego doświadczenia Boga przez kandydatów i Jego działania w życiu. Konieczne jest przygotowanie grupy kapłanów i świeckich – na specjalnym kursie animatora, który poprowadzi Szkoła Ewangelizacji Cyryl i Metody.

W parafii na Górnym Borze proponowane zasady sprawdzają się od ponad dwóch lat. Effatha to tutejsza młodzieżowa wspólnota. – Spotykamy się co tydzień. A w pierwsze piątki miesiąca prowadzimy formację dla kandydatów do bierzmowania z parafii – mówi ks. P. Guzior, ich opiekun. Poza szkolnym okresem przygotowań większość z nich przeżyła też kurs młodzieżowej Alphy i ewangelizacyjną Eurekę, przygotowaną przez Szkołę Nowej Ewangelizacji Zacheusz z Cieszyna.

Na spotkaniu młodzi dowiedzieli się, kim jest animator. Ma jedno podstawowe zadanie: być świadkiem wiary, duchowym przewodnikiem, przyjacielem.

Jadzia Hałgas będzie prowadzić grupę po raz trzeci. − Przełomem był dla mnie kurs Eureka w Hermanicach. Stwierdziłam, że to będzie zmarnowany weekend. Tak się czułam do modlitwy o dary Ducha Świętego. Inni się cieszyli, doświadczali Jego darów, a ja czułam ogromny smutek i strach. Rozpłakałam się. Dziewczyny zaprowadziły mnie do ks. Przemka. Po tej rozmowie wszystko się zmieniło. Poczułam, kim jest Duch Święty, jak mnie kocha, że bierzmowanie jest czymś więcej niż zaliczeniem. Zatęskniłam za wspólnotą. Trafiłam do Effathy i tam zaczęłam się otwierać na innych, na Ducha Świętego. Zostałam animatorką w bardzo trudnym dla mnie czasie, jednak nie wahałam się mówić mojej grupce o tym, co przeżywam, kim dla mnie jest Jezus. To nas silnie związało. Kiedyś zaproponowałam modlitwę uwielbieniową, podczas której modliłam się do Ducha Świętego. Spotkało mnie coś, czego nie rozumiałam. Jak później wytłumaczył mi ksiądz, otrzymałam dar poznania. Głos w sercu podpowiada mi, kiedy obok są osoby potrzebujące uśmiechu, wsparcia, zapewnienia o Bożej miłości. Wypowiadałam te słowa, a ktoś ze łzami przychodził do mnie, mówiąc, że to było do niego. Tych sytuacji są dziesiątki. Mówię o tym innym, bo to nie jest moja umiejętność... Czuję, że to z Ducha Świętego! – opowiada.

Sara Trzeciak trafiła do Effathy po swoim bierzmowaniu rok temu. – Byłam uczestnikiem spotkań małej grupy i chciałam pomagać w ich przeżywaniu innym – mówi. – Wierzyłam, ale czegoś mi brakowało w tej relacji z Bogiem. Dopuszczałam Go tylko do tych sfer życia, gdzie było mi wygodnie. Teraz – po przeżyciu Eureki, całego roku przygotowań, Alphy – Jezus jest naprawdę moim Panem i przyjacielem, do którego przychodzę ze wszystkim. Rok temu trafiłam jako pomocnik animatora do grupy Jadzi. Bardzo mnie poruszały jej świadectwa, jej odwaga w wierze. Byłam nieśmiała, ale dzięki Jadzi otworzyłam się. Wiem, jak bardzo takie świadectwa pomagają innym w budowaniu przyjaźni z Panem Bogiem.

Weronika Bujok była bierzmowana w tym roku. – Na początku nie chciało mi się uczestniczyć w przygotowaniach. Ale kiedy przeżyłam Alphę, Eurekę i słuchałam świadectw osób rok czy dwa lata starszych, tęskniłam już za każdym pierwszym piątkiem. Kiedy usłyszałam, jak Jadzia zaczęła się cieszyć Duchem Świętym, to wiedziałam, że to megaprzygoda!